Nokaut Śląska w Zabrzu! Górnik zagrał najlepszy mecz w tym sezonie

Zbyszek Anioł
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse
Górnik Zabrze jest ciągle niepokonany w tym sezonie. O sile zabrzan przekonał się dzisiaj Śląsk Wrocław, którego Górnicy rozbili 4:1. Był to najlepszy mecz podopiecznych Adama Nawałki w tym sezonie, a formą błysnął zwłaszcza Prejuce Nakoulma.

Dla obu drużyn było to ważne spotkanie. Zabrzanie liczyli, że doskoczą do czołówki, a wrocławianie chcieli umocnić swoją pozycję w w górnej części tabeli. Lepiej mecz zaczął Górnik, który odważnie ruszył do przodu, ale to Śląsk objął prowadzenie w 12. minucie po bramce Piotra Ćwielonga. Asystę piętką zaliczył Sebastian Mila, a świetną robotę w polu karnym wykonał jeszcze Łukasz Gikiewicz, który zastawił się w polu karnym, wypracowując pozycję popularnemu "Pepe". Niemal każda akcja mistrzów Polski przechodziła przez Milę. Środkowy pomocnik gości miewał lepsze i gorsze momenty. Potrafił dobrze rozegrać, ale również łatwo i bez sensu stracić futbolówkę.

Wcześniej goście tylko się bronili i rozbijali ataki zabrzan, którzy długo utrzymywali się przy piłce, wymieniali sporo podań i dokładnie budowali swoje akcje. Brakowało im jednak precyzji w decydującym momencie. Do tego dobrze we wrocławskiej bramce na początku meczu spisywał się Marian Kelemen. Słowak najpierw uprzedził Aleksandra Kwieka i Pawła Olkowskiego, a potem obronił groźne uderzenie Prejuce'a Nakoulmy.

Górnicy szukali szczęścia głównie w bocznych sektorach boiska, gdzie do ataków podłączali się skrajni obrońcy. Szczególnie aktywny był Paweł Olkowski, ale irytował zwalnianiem akcji i przetrzymywaniem piłki. Spotkanie z trybun oglądał Marek Wleciałowski, asystent selekcjonera reprezentacji Polski. Waldemarowi Fornalikowi za dużo dobrego o skrzydłowym Górnika nie powiedział.

Gol nie zmienił zasadniczo gry przed przerwą. Wrocławianie prowadzili, więc nie musieli się mocno angażować w ofensywie. Bramka podbudowała tylko Ćwielonga, który przy każdej okazji strzelał, ale nie był już tak precyzyjny.

Gospodarze natomiast wciąż parli do przodu, ale długo brakowało im dokładności i nie potrafili zagrozić Kelemenowi. W 37. minucie wreszcie błysnął Nakoulma, który przeprowadził rajd prawą stroną, wycofał piłkę przytomnie przed pole karne do Bartosza Iwana. Ten strzelił mocno, piłka odbiła się od gracza Śląska, trafiła do Kwieka, który pewnie skierował ją do bramki. Wrocławianie zapłacili za minimalizm, a zabrzanom ten gol za całokształt się należał.

Druga połowa rozpoczęła się kapitalnie dla Górnika. Już cztery minuty po wznowieniu gry Nakoulma po centrze Olkowskiego dał gospodarzom prowadzenie. Nie byłoby bramki, gdyby nie wcześniejszy błąd Kelemena, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wypuścił piłkę z rąk. Po chwili naprawił swój błąd, broniąc uderzenie Milika, ale przy strzale reprezentanta Burkina Faso nie miał szans.

W momencie kiedy wynik zrobił się dla mistrzów Polski niekorzystny, wrocławianie przypomnieli sobie o ofensywie, ale razili nieporadnością. Ciężko było dostrzec też w ich poczynaniach pomysł na grę, poza tym, że wciąż niemal każda piłka była adresowana do Mili. Kapitan Śląska wybierał różne warianty – rozciągał akcje, zagrywał prostopadłe piłki, strzelał – ale w żaden sposób nie przekładało się to na groźne okazje podbramkowe. Nawet stałe fragmenty gry tym razem nie wychodziły podopiecznym Stanislava Levy'ego. Czech większość spotkania spędził na trenerskiej ławce. Adam Nawałka przeciwnie – bez przerwy stał i żywo reagował na boiskowe wydarzenia przy linii bocznej.

W 66. minucie trener Górnika trzeci raz cieszył się z gola jego podopiecznych. Znowu na listę strzelców wpisał się Nakoulma, który rozgrywał najlepszy mecz od dłuższego czasu. Skrzydłowy Gónika dostał podanie od Skorupskiego, wykorzystał kiks Mariusza Pawelca, zszedł do środka i pewnie uderzeniem z linii pola karnego pokonał Kelemena. Po raz kolejny w tej sytuacji nie popisała się defensywa Śląska. Obrońcy z Wrocławia przez całe spotkanie byli wolni i do tego źle się ustawiali. A podsumowaniem ich postawy może być wybicie piłki na aut przez Rafała Grodzickiego, którego tak na dobrą sprawę nikt nie atakował.

Kwadrans przed końcem meczu raz jeszcze defensywa Śląska dała się łatwo zaskoczyć. Rezerwowy Konrad Nowak wyłożył piłkę do niepilnowanego Arkadiusza Milka, a młody snajper bez problemu zdobył czwartego gola, ośmieszając przy tym obrońców gości.

- Na kolana! – krzyczeli kibice Górnika. I te słowa najlepiej oddają to co wydarzyło się w Zabrzu. Górnik zagrał najlepszy mecz w tym sezonie, a Śląsk był w tym starciu bezradny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24