Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nowotwór" znów atakuje - pora zacząć się bronić

Sebastian Kuśpik
Filip Trubalski
Po raz pierwszy pojawił się w polskiej piłce w maju 2006 roku w Poznaniu i Wronkach. Pierwszy przerzut nastąpił w niemal dwa lata później – zaatakował w Warszawie i Grodzisku Wielkopolskim. Dziś „Nowotwór” kolejny raz pustoszy polskie środowisko futbolowe, niszcząc ponad 100-letnią tradycję Czarnych Koszul i bezczelnie depcząc żółto-zielone wartości katowickiego GKS-u.

Idealnie „Fakt” nazwał KP Katowice, które miało powstać w miejsce warszawskiej Polonii i katowickiego GKS-u – „Nowotwór”. Pierwszy raz z tego typy zjawiskiem zetknęliśmy się w lipcu 2006 roku, gdy WKP Lech Poznań odkupił licencję Amici, dzięki czemu oba kluby się połączyły i grały w nowym sezonie pod nazwą KKS Lech Poznań, a wroniecka piłka odeszła w zapomnienie. Dlaczego wtedy przeszło to bez większego echa? Być może dlatego, że obie ekipy zajęły w lidze wysokie miejsca (Amica 4., natomiast Lech 6.), więc nie doszło do pozaboiskowego pozostania w elicie którejś z drużyn i nikt tylnymi drzwiami się do Ekstraklasy nie dostał. Ot zwykły biznes, choć do dziś wielu kibiców uważa obecną drużynę Lecha za „poznańską Amicę”.

Zdecydowanie głośniejsza sytuacja miała miejsce dwa lata później, gdy Józef Wojciechowski, właściciel Polonii Warszawa, grającej wówczas w I lidze, odkupił od Zbigniewa Drzymały akcje Groclinu (3. lokata w Ekstraklasie na koniec sezonu), dzięki czemu zyskał dla swojego klubu licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć na jej zapleczu Polonia zajęła dopiero 6. miejsce. Zawrzało, ale zupełnie nie w tym kierunku, w którym powinno. Fanom Polonii serca rosły na myśl o wojciechowskich złotych górach, więc wielkich protestów nie było. Przy zielonym stoliku Czarne Koszule wróciły do Ekstraklasy – drogą handlu, za pieniądze, a nie dzięki sportowym osiągnięciom.

O tym, że nie wszystko złote, co się świeci, kibice z Konwiktorskiej przekonali się bardzo szybko. Wojciechowski szastał wprawdzie kasą, ale na tyle bezmyślnie, że niewiele dobrego z tego wynikło. Postanowił więc biznes zamknąć. Jak niegdyś nabył za pieniądze sukces (awans do Ekstraklasy i niezłych piłkarzy Groclinu, którzy skończyli sezon na podium), tak teraz zdecydował się z niezbyt dochodowego dla niego interesu wycofać. A licencję sprzedać. Tę samą, którą wcześniej kupił. Ma prawo? Ma! A że Polonia to klub niezwykle zasłużony i historyczny? Trudno. Biznes jest biznes. Niemal każdy nowy piłkarz czy trener idący do klubu wiedział, że prędzej czy później będzie w mediach przez prezesa zeszmacony, a jednak szedł. Bo biznes, jest biznes. I mogą się ludzie śmiać z Bruno, Theo Bosa, Onyszki czy innych Boninów, ale oni swoje zarobili – bo to jest ich praca, a w pracy liczy się kasa i nikt, choćby jak cudowne było to zajęcie, za (pół)darmo pracował nie będzie. A tym bardziej piłkarze, których kariera trwa raptem kilkanaście lat.

Dziś wszyscy lamentują, że Polonia, że GKS, że zasłużone kluby, że szkoda. Ano szkoda. Ale jak w 2008 roku Wojciechowski brał licencję Groclinowi to się wszyscy cieszyli, że wielkie pieniądze wchodzą do polskiej piłki. Że ktoś z dużym kapitałem chce sponsorować klub. Że JW pociągnie za sobą kolejnych inwestorów. Niewielu było przeciwników. A nawet jak byli, to siedzieli zbyt cicho, by zostali zauważeni.

W tym miejscu chciałbym dwa słowa poświęcić kibicom obu zespołów. Brawa dla katowiczan za walkę o GieKSę. Pokazujecie bardzo dobitnie, że żółto-zielone barwy to dla Was świętość, której będziecie bronić. I słusznie. Zastanawiam się tylko czy tej całej farsy nie można było uniknąć. Czy takie akcje nie powinny mieć miejsca już przy pierwszych poważniejszych doniesieniach o negocjacjach Wojciechowskiego z Królem i ewentualnej fuzji Polonii z GKS-em? Czy już wtedy nie trzeba było wysłać czytelnego sygnału obu panom, że taki projekt nie ma nawet najmniejszych szans powodzenia?

Ireneusz Król, wedle najnowszych doniesień, z utworzenia KP Katowice chce się wycofać i jednak zostać w Warszawie, by „nie rozpętywać nowej wojny światowej”. Jakiś to pomysł jest, bo Nowotwór nie miałby prawa istnieć. Przede wszystkim nikt nie chciałby w nim grać, a tym bardziej mu kibicować i żadne discopolo i kiełbaski na stadionach, o których przebąkiwał Król, nie pomogłyby w jego funkcjonowaniu.

Polonia może więc zostać w stolicy i w Ekstraklasie, jeśli oczywiście Wojciechowski odda/sprzeda Królowi prawa do herbu, nazwy i barw klubowych. Wziąć trzeba jednak pod uwagę jeden niezwykle istotny fakt: Polonia nie ma drużyny. Żadnej. Wielu piłkarzy odeszło, a na dniach Konwiktorską mają opuścić kolejni (Jodłowiec, Wszołek, Dwaliszwili). Nie ma do tego żadnych gwarancji, że ci, którzy jeszcze pozostali w stolicy, będą chcieli nadal grać w tak niestabilnym klubie, jakim jest od kilku lat Polonia. Zawodnicy marzą o normalności, a Polonia jest obecnie jej absolutnym przeciwieństwem.

Nawiasem mówiąc szkoda mi tych piłkarzy. Zostali już tylko Ci, którzy serce dla Polonii oddawali i do których zastrzeżeń za słabe wyniki raczej mieć nie można. „Raczej”, bo wiadomo, że jak drużyna gra źle, to trudno wyróżniać indywidualności. Tymczasem dziś nie mają gdzie trenować, z kim grać, nie wiedzą, co z nimi będzie. Nie mają jak rozwiązać kontraktów, bo nie wiedzą nawet z kim powinni o tym rozmawiać. Nikt za nich pieniędzy nie da, a do rozpoczęcia sezonu pozostał już niecały miesiąc i klubowe kadry są pomalutku domykane. Żal mi ich, bo w tej całej farsie nie są niczemu winni (poza tym, że gdyby zdobyli mistrzostwo i awansowali do Ligi Mistrzów, to JW pewnie chciałby zostać), a zbierają ostro po tyłkach.

Co w tej sytuacji zrobić? Odradzać się w IV lidze? Wydaje mi się, że byłoby to najlepsze wyjście. Może nisko, ale na zdrowych zasadach, już bez łatki „Grocliniarzy”. Zostać przy Ireneuszu Królu, to spaść z deszczu pod rynnę. Kibice Czarnych Koszul już przekonali się boleśnie o skutkach działalności w sporcie jednego biznesmena, więc drugi im raczej niepotrzebny.

Na koniec jeszcze jedna sprawa – handel licencjami. Sprawa jest sporna, ponieważ niby podchodzi pod paragrafy PZPN-u, a nawet UEFA, ale jasnego i czytelnego zapisu w tej sprawie nie ma. Czekam więc na niego z utęsknieniem, bo chyba wszyscy jesteśmy przekonani, że na takie biznesowe zabiegi nie powinno być w futbolu miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24