O wodzie sodowej w Widzewie. Po Widzewie lider ekstraklasy

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Przy piłce Dominik Kun, za nim strzelec jedynego gola dla Widzewa w Tychach Karol Danielak
Przy piłce Dominik Kun, za nim strzelec jedynego gola dla Widzewa w Tychach Karol Danielak Fot. Krzysztof Szymczak
Piłka nożna. Trudno się nie zgodzić z ciekawą opinią trenera Janusza Niedźwiedzia, wypowiedzianą po meczu Widzewa z GKSw Tychach.

Trener łodzian Janusz Niedźwiedź stwierdził: – Przyjmujemy ten punkt, nic już nie zmienimy i myślę, że nawet w przypadku zwycięstwa byśmy za bardzo nie „odlecieli”. Teraz bierzemy się do pracy, bo już w piątek czeka nas spotkanie ze Skrą Częstochowa.
Jak widać w przypadku Widzewa trzeba myśleć o zjawisku, nazywanym „wodą sodową”. Widzew jest tak mocno chwalony na początku sezonu, niektórzy słabsi psychicznie piłkarze mogliby uwierzyć, że już są mistrzami. Bąbelki uderzyłyby im do głowy, a syndrom wody sodowej przeszkadzałby w kolejnych meczach. Strata gola w końcówce i brak zwycięstwa musi podziałać jak zimny prysznic i zmobilizować zespół Widzewa, bo jak widać wszystkich meczów, a zwłaszcza tych na wyjeździe, wygrywać nie daje rady. W tym kontekście remis w denerwujących okolicznościach, czyli w samej końcówce, stanowi bezcenną korzyść.
Widzew musi poprawić skuteczność na wyjazdach. Stracony gol nie jest końcem świata. Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia muszą w roli gościa więcej strzelać, tym bardziej, że prowadzą grę, mają inicjatywę i są stroną dominującą, jak to był w Tychach. Tymczasem łodzianie z osiemnastu goli strzelonych w tym sezonie, na wyjazdach zdobyli zaledwie cztery. Mniej mają tylko Tychy - 3, Polkowice, Stomil - po 2 i Katowice - 1. Dlaczego widzewiacy nie strzelili więcej goli w ostatnim meczu?
– Zawsze, gdy traci się gola w końcówce, to czuje się złość, bo zwycięstwo było blisko – dodał trener Janusz Niedźwiedź. – Pierwsza połowa była niezła w naszym wykonaniu i to był moment, w którym powinniśmy zdobyć gola, a w drugiej dorzucić drugiego. Nasz błąd polegał na tym, że zbyt bardzo oddaliśmy pole Tychom. Strzeliliśmy bramkę, ale po golu powinniśmy ustawić się wyżej, odsunąć tyszan od naszego pola karnego. Chcieliśmy odsunąć grę od naszej bramki i dlatego na boisku pojawił się Dejewski, który zmienił niższego zawodnika. Ostatecznie kluczowe było to, że ustawiliśmy się zbyt głęboko.
Najbliższy rywal łodzian – Skra Częstochowa (mecz w piątek o 18 w Łodzi) w poniedziałek gra ligowy mecz z Arką Gdynia.

W piątek na Skrę czeka Widzew, a za tydzień w następny wtorek zespół z Częstochowy zagra w Pucharze Polski z Lechem, liderem ekstraklasy. Trzy mega ciężkie mecze. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: O wodzie sodowej w Widzewie. Po Widzewie lider ekstraklasy - Dziennik Łódzki

Wróć na gol24.pl Gol 24