Obrona kluczem do remisu

Kuba Tarantowicz
MKS Kluczbork 2:0 Widzew Łódź
MKS Kluczbork 2:0 Widzew Łódź Damian Jędrusiński (Ekstraklasa.net)
W ciągu czterech dni piłkarze MKS Kluczbork wywalczyli cztery punkty w meczach z łódzkimi drużynami. Dziś bezbramkowo zremisowali z ŁKS.

ŁKS rzucił się do ataku, od samego początku. Trzeba przyznać, że gospodarze konstruowali bardzo ciekawe akcje wymieniając nawet po kilkanaście podań. Pierwszy groźny strzał oddał w 6. minucie Świątek, ale Krzysztof Stodoła odbił ten strzał. Bramkarz gości ratował swój zespół przed utrata bramki, także w 9. i 12.minucie, gdy strzelali odpowiednie Gikiewicz i Świątek. Piłkarze ŁKS liczyli, że ten mecz uda im się rozstrzygnąć tak szybko, jak niedawne spotkanie ze Zniczem Pruszków. Tak się jednak nie stało. Drużyna z Kluczborka dała się wyszumieć gospodarzom i zaczęła przeprowadzać groźne kontry. W 26. minucie Marcin Adamczyk ograł kilku łódzkich obrońców i po starciu z Wyparłą przewrócił się. Sędzia nie dał się, jednak nabrać na aktorskie popisy pomocnika i ukarał go żółtą kartką za próbę wymuszenia rzutu karnego. Popłoch w szeregach obrony gospodarzy siał także Waldemar Sobota.

Jednym z nielicznych ciekawych aspektów tego meczu były właśnie pojedynki „jeden na jeden” Soboty z Hajtą. Były reprezentant Polski zazwyczaj wychodził z nich zwycięsko. Hajto w tym meczu nie ograniczał się tylko do obrony, ale starał się jak mógł pomóc kolegom z ataku. W ostatnim kwadransie meczu „Gianni” wcielił się w rolę prawoskrzydłowego. Na niewiele się to jednak zdało, bo żaden z piłkarzy ŁKS nie był wstanie wepchnąć piłki do bramki. Między 80. a 86. minutą ŁKS kilkakrotnie był bliski zdobycia bramki. Najlepsza była chyba sytuacja Marcina Adamskiego, który po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym, z 5 metrów strzelił obok pustej już bramki.
Piłkarze ŁKS z pewnością przed meczem liczyli na trzy punkty.

Graczy łódzkiego zespołu trzeba na pewno pochwalić za ogromną ambicję, zganić za brak skuteczności. Niektórzy widzowie dziwili się dlaczego trener Grzegorz Wesołowski dokonał tylko jednej zmiany. Nie mogło niestety być inaczej, bo Janusz Wolański (który w 73. minucie zmienił Nawrocka) był jedynym ofensywnym zawodnikiem na ławce rezerwowych gospodarzy.

Zawodnicy z Kluczborka wjeżdżają z Łodzi z poczuciem wypełnionej misji. Taktyka, jaką przyjęli przyniosła im jeden punkt. Inna sprawa, że gdyby przy kontratakach nie interweniowali Wyparło, czy Hajto, MKS mógłby pokonać ŁKS. W drużynie gości oprócz Soboty i Adamczyka, doskonale zaprezentował się Krzysztof Stodoła. Interweniował tylko kilka razy, ale każda z jego parad uchroniła zespół przed utratą gola.

Grzegorz Kowalski (MKS): - Szczęśliwy dla nas mecz w sensie zdobyczy punktowej. Duża przewaga ŁKS-u jest nie do podważenia. My mamy ograniczone możliwości kadrowe. Gramy defensywnie. Mecz mógł się zakończyć 4:0 dla ŁKS-u, ale i my mieliśmy swoje szanse, w których moi piłkarze powinni zachować więcej zimnej krwi.

Grzegorz Wesołowski (ŁKS): - Ja się spodziewałem tu ciężkiej przeprawy. Ten scenariusz, który założyliśmy przed meczem staraliśmy się realizować. W wielu momentach traciliśmy głowę. Więcej cierpliwości, więcej grania piłką, więcej gry skrzydłami i być może stworzylibyśmy więcej sytuacji podbramkowych. Te szanse, które mieliśmy, powinniśmy wykorzystać. Jak się nie da wygrać, trzeba umieć zremisować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24