Oceniamy Cracovię za porażkę w Lubinie: Sretenović sabotażysta

Kaja Krasnodębska
Zagłębie Lubin nie dało Cracovii najmniejszych szans
Zagłębie Lubin nie dało Cracovii najmniejszych szans Piotr Krzyżanowski
Droga powrotna z Lubina piłkarzom Cracovii dłużyć się będzie niemiłosiernie. Druga porażka z rzędu, i druga z beniaminkiem (strach pomyśleć co by się stało, gdyby Pasom przyszło walczyć w pierwszej lidze). Blamaż na wyjeździe, który nie tylko przerwał piękną serię bez porażki na obcych murawach, ale także wybudził podopiecznych Jacka Zielińskiego z pięknego snu. No cóż. Z Zagłębiem "Pasy" zagrały po prostu słabo. Teraz pozostaje tylko zagryźć zęby i wyciągnąć wnioski. Wszak nikt w Krakowie nie chce znaleźć się w strefie spadkowej...

Wyjściowa jedenastka:
Krzysztof Pilarz (3) - kto jak kto, ale on miał przez całe 90 minut ręce pełne roboty. Dwadzieścia strzałów na jego bramkę i piłka praktycznie nie wychodząca z połowy - na pewno nie można powiedzieć, żeby miał łatwo. To jednak nie może usprawiedliwić aż czterech wpuszczonych bramek. Zwłaszcza, że strzałów celnych Zagłębie oddało zaledwie sześć... Oczywiście, trzeba powiedzieć że koledzy z pola bardziej mu przeszkadzali niż pomagali, ale to wciąż nie poprawia jego mizernych statystyk.

Bartosz Rymaniak (4) - podobnie jak cała linia obrony, po prostu zawiódł. Z początku jeszcze trochę walczył, ale po stracie kolejnych bramek, stanął. Stracił wiarę w zwycięstwo a tym samym chęci, aby coś jeszcze zdziałać. Większość akcji toczyła się co prawda lewą stroną boiska, ale on raczej nie opuszczał swojej prawej części.

Sreten Sretenović (1) - sabotażysta. Robił wszystko, aby w zwyciężyli rywale. Najpierw uciekał z pola karnego, gdy wbiegali do niego lubinianie. Widząc, że podopieczni Piotra Stokowca nie są w stanie pokonać Krzysztofa Pilarza, po prostu zrobił to za nich. Przy następnych bramkach uważnie przyglądał się ich poczynaniom, broń Boże im w tym nie przeszkadzając. Zdecydowanie jeden z ojców sukcesu Zagłębia.

Piotr Polczak (3) - w Lubinie okazał się najlepszym ze stoperów Cracovii. Ale nie było to trudne - wystarczył sam fakt nie zdobycia samobójczej bramki. Poza tym ciężko doszukać się wielu pozytywów. Krzysztof Piątek czy Adrian Rakowski przechodzili go jak chcieli. Nie potrafił także pomóc nieradzącemu sobie z natarciami Wołąkiewiczowi i tak jak on, pozwalał rywalom na dośrodkowania i strzały z linii pola karnego.

Hubert Wołąkiewicz (2) - jeżeli jeszcze można powiedzieć, iż w pierwszej części gry walczył z rywalami jak równy z równym, to po przerwie całkowicie się poddał. Wcielił w życie jakże popularną w Ekstraklasie taktykę krycia na radar. Lata praktyki nie poszły na marne - wzorcowo ustawiał się dwa-trzy metry od atakujących zawodników, lub biegł zaraz za nimi. Z żadnej z tych pozycji nie można efektywnie odbierać futbolówki, toteż stroną Wołąkiewicza powstało wiele groźnych sytuacji dla gospodarzy.

Damian Dąbrowski (4) - mimo tego, że pod bramką Konrada Forenca niewiele się działo, wciąż mniej aktywny niż Dąbrowski z Zagłębia. Wobec zintensyfikowanych ataków rywali, trzymał się głównie w okolicach własnego pola karnego. Tam grał raczej w kratkę - udało mu się zapobiec kilku groźniejszym atakom lubinian, ale od czasu do czasu dał się również łatwo przejść. Strzały z rzutów wolnych bardziej straszyły siedzących za bramką kibiców niż golkipera Miedziowych.

Miroslav Covilo (4) - w defensywie radził sobie naprawdę nieźle. Chyba najlepiej z całej drużyny Pasów. Uspakajał grę i oddalał zagrożenie spod bramki Krzysztofa Pilarza. Wobec niezliczonych natarć rywali miał tam sporo pracy, przez co rzadko wybierał się na drugą połowę boiska. Przy stałych fragmentach nie zdziałał wiele, wystarczy powiedzieć, że wyżej wyskakiwał od niego Boubacar Dialiba.

Dariusz Zjawiński (4) - wywalczył rzut karny. I na tym właściwie kończą się jego zasługi. Raczej mało skuteczny w ataku. Z defensorami rywali zupełnie sobie nie radził - prędzej czy później zabierali mu futbolówkę i zabijali ofensywne aspiracje. Raz udało mu się oddać strzał na bramkę Konrada Forenca, ale na okazał się on na tyle oczywisty, że golkiper Zagłębia nie miał z nim najmniejszego problemu.

Mateusz Cetnarski (6) - chyba najlepszy zawodnik Cracovii w meczu z Zagłębiem. I to nie tylko ze względu na wzorowo wykonany rzut karny. Po stracie gola, to on ruszył do ataku. W końcówce pierwszej połowy zabłysnął paroma rajdami i świetnymi podaniami do kolegów. Niestety koledzy średnio chcieli mu pomóc. Również w drugiej części gry bardzo się starał jeszcze jakoś uratować niekorzystny wynik, ale wobec pewnej postawy defensorów gospodarzy, niewiele mógł zrobić.

Bartosz Kapustka (3) - kiedyś musiał nadejść kryzys. 18-latek miał w ostatnich tygodniach chyba najlepszy okres w karierze a jak wiemy: wszystko co dobre kiedyś się kończy. W Lubinie podobnie jak cała drużyna po prostu zawiódł. Nie można odmówić mu chęci czy zaangażowania, ale coś nie wychodziło. Kibiców przyzwyczaił do efektownej i co najważniejsze efektywnej gry. Tym razem tego nie było. Skuteczni defensorzy gospodarzy nie pozwolili mu na błysk finezji.

Marcin Budziński (3) - trudno powiedzieć czy to kwestia pozycji czy może po prostu gorszego dnia, ale to nie był jego mecz. W środku boiska popisał się kilkoma inteligentnymi podaniami w kierunku Cetnarskiego, sprytnie wymijał lubinian, ale wraz z linią pola karnego kończyło się jego zaangażowanie. Przez cały swój pobyt na boisku oddał jeden strzał i do tego niecelny. A bez strzałów nie ma bramek. Również spore zaangażowanie w obronie i powroty pod własną bramkę nie przyniosły korzystnych skutków.

Gracze rezerwowi:
Łukasz Zejdler (3) - przy piłce pokazywał się równie rzadko jak wbiega na ekstraklasowe boiska. Czyli prawie wcale. Miał ruszyć drużynie na ratunek, a jedynie wtopił się w tło i przyglądał jak rywale strzelają kolejne bramki. Nie popełnił wielu błędów, ale też nie zrobił praktycznie nic konstruktywnego.

Boubacar Dialiba (5) - na boisko wniósł nie tylko świeżość, ale też ogromne chęci i ambicje. Starał się pociągnąć cały zespół do ataku. Jak tylko mógł, szarpał lewą stroną boiska. Szybkie rajdy czy celne dośrodkowania wprowadziły trochę chaosu pod bramką Forenca. Brał udział w praktycznie każdej z nielicznych akcji Cracovii w drugiej połowie. Jedną z nich zamienił na asystę przy golu Jendriska.

Erik Jendrisek (5)
- ze wszystkich zawodników Cracovii dostał najmniej czasu na zamieszanie na tablicy wyników i jako jedyny zdobył bramkę z gry. Wykorzystał dośrodkowanie Dialiby i umieścił piłkę w siatce. Później próbował jeszcze coś zdziałać z przodu, ale przy braku wsparcia partnerów, raczej nieskutecznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24