Oceniamy Ćwielonga i Kelemena

Mariusz Wiśniewski/Gazeta Wrocławska
Marian Kelemen w Bytomiu nie pomylił się ani razu
Marian Kelemen w Bytomiu nie pomylił się ani razu Janusz Wójtowicz/Polskapresse
W meczu z Polonią Bytom w barwach Śląska zadebiutowało dwóch zawodników - Marian Kelemen i Piotr Ćwielong. Obaj wyszli w podstawowym składzie i rozegrali pełne 90 minut.

To nie za wiele, aby wystawić jednoznaczną cenzurkę, ale o pewne wnioski i pierwsze oceny można się chyba pokusić.

Marian Kelemen
W sparingach słowacki bramkarz nie zachwycał. Znaleźli się nawet tacy, którzy zwracali uwagę, iż Śląsk znaczną część goli w sparingach stracił, kiedy w bramce stał właśnie Kelemen. Trener Ryszard Tarasiewicz uspokajał: - Marian w sparingach popełnił tylko jeden błąd, kiedy kiwał rywala i przez to straciliśmy gola. Poza tym nie mam do niego zastrzeżeń. Ale dalej szkoleniowiec Śląska dodawał: - Jeżeli jednak będzie spisywał się poniżej oczekiwań, nie będzie w formie, powiedzmy nie w pierwszych dwóch, ale czterech meczach, to nie będzie bronił w piątym czy szóstym. Wojtek Kaczmarek jest gotowy do gry w każdej chwili.

Po meczu w Bytomiu wydaje się jednak, że Kaczmarek szybko nie zagra, bowiem Kelemen w inauguracyjnym spotkaniu z Polonią zaprezentował się lepiej niż poprawnie. Interwencje jego były pewne i widać było, że wie, co robi. Nie było momentów zawahania i niepewności. Praktycznie nie można za występ w Bytomiu Kelemenowi nic zarzucić. Jeżeli w kolejnych spotkaniach Słowak będzie się spisywał podobnie, na długo zagości w bramce Śląska.

Piotr Ćwielong
Zawodnikowi z pola znacznie trudniej wkomponować się w nowy zespół niż bramkarzowi, czego dowodem jest właśnie Marian Kelemen i Piotr Ćwielong. Ten pierwszy od razu błysnął, czego nie można powiedzieć o drugim. Ale też nie można powiedzieć, że nowy skrzydłowy wrocławskiego zespołu rozczarował.
W pierwszej połowie Ćwielong był mało widoczny. Niby dużo biegał, starał się, ale był schowany za rywalami i większość akcji wrocławian była przeprowadzana prawym skrzydłem. Po przerwie to się jednak zmieniło i lewa strona Śląska też się ożywiła.

To właśnie Ćwielong z Sebastianem Milą byli autorami jednej z najładniejszych akcji meczu. Po dwójkowym, szybkim rozegraniu piłki Ćwielong znalazł się sam w narożniku pola karnego. Ładnie przymierzył w długi róg, ale Wojciech Skaba końcami palców zdołał sięgnąć piłki, która jeszcze odbiła się od nadbiegającego Lukasa Killara i o mało nie wpadła do siatki. - Jestem zadowolony ze swojej formy i coraz lepiej rozumiem się z kolegami z zespołu. Zgrupowanie na Cyprze przyniosło efekty. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie coraz lepiej - podsumował swój występ zawodnik. Reasumując: Ćwielong jest innym typem gracza niż Janusz Gancarczyk, którego ma zastąpić. Może nie jest aż tak szybki jak Gancarczyk, ale nie jest graczem wolnym. Dysponuje natomiast z całą pewnością większym repertuarem rozwiązań (na przykład pojedynków jeden na jeden) i jest graczem bardziej uniwersalnym. W Bytomiu były piłkarz Wisły Kraków nie zachwycił, ale pokazał się z dobrej strony i w kolejnych meczach powinno być tylko lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24