Mateusz Bąk (6) – Tak na dobrą sprawę, to „Bączek” nie musiał wiele razy interweniować. Uderzenie, po którym padł gol było zbyt trudne do obrony. Strzał Szymon Pawłowskiego? Mocny, ale w środek. Próba Łukasza Teodorczyka? Obiła dwa słupki.
Deleu (6) – Włożył wiele serca i wysiłku w to spotkanie. Innymi słowy – dał drużynie coś z wątroby. Dwukrotnie trzeźwo i skutecznie przerwał groźne kontrataki Lecha. Czasami brakowało w jego grze jakości (choć to on zaczął akcję na 2:1), ale kto o tym będzie jutro pamiętać. W świat poszedł przede wszystkim wynik.
Rafał Janicki (7) – Kolejny solidny występ. Nie uchylał się od odpowiedzialności, nie grał na alibi, tylko jak prawdziwy wódz kierował defensywą. Oczywiście Lech miał kilka okazji, ale nie zapominajmy, że w pięciu poprzednich spotkaniach nastukał aż szesnaście goli. Lechii strzelił tylko jednego. To też o czymś świadczy.
Paweł Dawidowicz (8) – Przed południem miał maturę ustną z angielskiego, a wieczorem mecz z wiceliderem. Co wywołało u niego większy stres? Na pewno nie hasło „Lech Poznań”. Grał świetnie, a długie podania do Zaura Sadajewa były wręcz genialne. Po jednym z nich padł gol.
Nikola Leković (7) – Szkoda, że nie jest Polakiem, bo w mig załatwiłby problemy reprezentacji na lewej obronie. Jeżeli ktoś uważa inaczej lub jeszcze nie wyrobił sobie opinii, to niech dokładnie przestudiuje wszystkie mecze, w których zagrał Serb.
Maciej Makuszewski (7) – Pozytywny wariat na boisku i poza nim (kibicom zaimponował wybuchem radości po ostatnim gwizdku). I takich postaci w Gdańsku potrzeba. Jeżeli Makuszewski wyeliminuje wahania formy, to będzie doceniany w jednym rzędzie z Nikolą Lekoviciem, czy Mateuszem Bąkiem.
Marcin Pietrowski (7) – Trener Ricardo Moniz zrobił z niego zawodnika. Nie wiemy, czy wyplenił jego złe nawyki, czy tylko coś delikatnie zasugerował. Pozytywną zmianę widać gołym okiem, co potwierdził mecz z Lechem.
Stojan Vranjes (6) – Nie strzelił gola i nie zanotował asysty, jednak to właśnie on nadawał rytm akcjom, dawał sygnał kolegom kiedy i w jaki sposób zaatakować. Dobrze się stało, że przed rundą wiosenną trafił do Lechii.
Piotr Wiśniewski (5) - Nie przypadł nam do gustu jego występ. Być może dlatego, że był dobrze kryty, po części też z tego względu, że po jego stracie Lech trafił do siatki. „Wiśnia” zszedł z murawy po 72 minutach.
Piotr Grzelczak (7) – Uciekł mu Mateusz Możdżeń, który w 26 minucie wyrównał stan meczu. „Grzelu” jednak jeszcze przed przerwą zreflektował się asystą przy drugim trafieniu Sadajewa. W ogóle to skrzydłowy Lechii zaliczył bardzo udane zawody, mimo że miał niechlubny udział w straconej bramce.
Zaur Sadajew (9) – Czeczeński brodacz naładował karabin, a potem zaczął nim strzelać do Lecha. Trafił raz, trafił drugi i pewnie trafiłby trzeci, gdyby nieco lepiej wycelował. Bez dwóch zdań Sadajew rozegrał fantastyczny mecz. Gdyby grał w Górniku Zabrze, to pan Stanisław wręczyłby mu koguta.
Weszli z ławki:
Patryk Tuszyński – Dopiero po meczu skapnęliśmy się, że on także brał w nim udział. Skrót wideo wiele nam nie powiedział, dlatego pozostawiamy go bez oceny.
Przemysław Frankowski grał zbyt krótko, by go ocenić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?