Oceniamy legionistów za finał Pucharu Polski. Zwycięstwo w konkursie stałych fragmentów gry

Kaja Krasnodębska
Finał Pucharu Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa
Finał Pucharu Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa BARTEK SYTA/POLSKA PRESS
Finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym miał być jednym z ważniejszych wydarzeń tego roku. Zawodnicy obu drużyn stanęli na wysokości zadania. Po konsekwentnej grze w obronie i nieźle wykonanych stałych fragmentach gry, Legionistom udało się jednak zatrzymać trofeum w Warszawie.

Dusan Kuciak (7) – świetne spotkanie w jego wykonaniu. Mając go za sobą legioniści mogli poczuć się naprawdę pewnie. Wielokrotnie ratował swoich kolegów przy widowiskowych strzałach Barry’ego Douglasa czy Zaura Sadajewa. Przy wpuszczonej bramce po samobóju Tomasza Jodłowca, ciężko go winić. Nie spodziewał się, że tak doświadczony zawodnik próbując wykopać piłkę, skieruje ją do siatki.

Łukasz Broź (7) – zaczął bardzo dobrze, od niezłego krycia Zaura Sadajewa i wygranych główek na własnej połowie. Potem nie było gorzej, pilnując Kaspera Hamalainena czy Dawida Kownackiego, nie pozwalał im na stworzenie zagrożenia pod własną bramką. W drugiej połowie czasem gubił Łukasza Trałkę i Muhameda Keitę, którzy w ogóle się nim nie przejmując, próbowali strzałów na bramkę legionistów.

Jakub Rzeźniczak (6) – jak zwykle solidnie trzymał obronę. Dobrze zatrzymywał rywali przed własnym polem karnym. Trochę mniej angażował się w ataku. Starał się co prawda próbować swoich na połowie rywala, jednak ciągły napór lechitów nie pozwalał oddalać mu się zbytnio od własnej bramki. Na minus można mu jedynie zapisać kilka przegranych główek, a także niepotrzebne dyskusje, w które wdał się z sędzią i Tomaszem Kędziorą.

Inaki Astiz (6) – całe spotkanie spędził na własnej połowie, asekurując z tyłu wychodzących do ataku kolegów. Wychodziło mu to całkiem nieźle, dobrze ustawiony, skutecznie odczytywał zamiary lechitów. Kilka razy uciekł mu jedynie Kasper Hamalainen.

Tomasz Brzyski (5) – z jednej strony czasem brakowało go w obronie. Krył na radar – przepuszczał nacierających w pole karne Karola Linetty’ego, Dawida Kownackiego czy Kaspera Hamalainena. Zdecydowanie lepiej szło mu za to w ataku, co udowodnił zapisując sobie asysty przy obu bramkach legionistów. Po stałych fragmentach gry, idealnie dośrodkowywał w pole karne, pozwalając kolegom na oddanie strzałów głową.

Ivica Vrdoljak (6) – dzisiaj działał głównie w defensywie. I trzeba przyznać, że radził sobie tam całkiem nieźle, poza nielicznymi wpuszczeniami w pole karne Kaspera Hamalainena czy Zaura Sadajewa, nie popełnił większych błędów. Skutecznie zatrzymywał ataki Szymona Pawłowskiego i Karola Linetty’ego. Trochę mniej udzielał się w akcjach na bramkę Macieja Gostomskiego, jego nieliczne strzały były raczej z tych z gatunku „do statystyk”.

Tomasz Jodłowiec (6) – po strzelonym samobóju wydawało się, że nie jest to jego dzień. Niefortunne trafienie do własnej siatki zmotywowało go tylko do większych starań przez resztę spotkania. Bardzo szybko przyniosło to efekty – już w 30. minucie zdobył wyrównującą bramkę, tym razem dla swojej drużyny. Dobrze radził sobie również w obronie, odczytywał zamysły Szymona Pawłowskiego, Zaura Sadajewa czy Dawida Kownackiego, dzięki czemu bez problemu zatrzymywał ich ofensywne pomysły. Świetnie odnajdywał na boisku Michała Żyro, którego raczył idealnymi długimi podaniami.

Guilherme (3) – ciężko ocenić jego występ w dzisiejszym spotkaniu, gdyż zanim jeszcze zdążył cośkolwiek wnieść do gry warszawskiego zespołu, już został zmieniony przez Michała Żyro. Nie radził sobie z Barry’m Douglasem. Szkocki obrońca Kolejorza zatrzymywał jego ofensywne zapędy.

Ondrej Duda (5) – po długiej przerwie spowodowanej kartkami, dzisiaj miał wyjść w formie, którą wszyscy pamiętają z jesieni. Niestety na murawę Stadionu Narodowego znowu wybiegła wiosenna wersja słowackiego pomocnika. Niby nie było źle – skonstruował kilka akcji w środku boiska, minął wielu rywali na ich połowie, oddał parę strzałów na bramkę Macieja Gostomskiego… ale wciąż nie było tej magii, którą dane nam było podziwiać pół roku temu. Nie bez powodu został przecież ściągnięty w 80. minucie.

Michał Kucharczyk (4) – jeżeli można powiedzieć, że w pierwszej połowie bój na lewej stronie boiska był mniej więcej wyrównany, to po przerwie grę po tej stronie zdecydowanie zdominował Tomasz Kędziora. Ogrywał starszego od siebie legionistę jak chciał, zatrzymywał większość akcji na bramkę Gostomskiego, ale też sam wybiegał z piłką do przodu, mijając wolniejszego Kucharczyka. Nieliczne strzały stołecznego zawodnika bez problemu odczytywane były przez słabo spisującego się golkipera poznaniaków.

Marek Saganowski (5) – mimo strzelonej bramki, spotkania na Stadionie Narodowym nie może uznać za udane. Jak zwykle dużo biegał na połowie rywala, jednak nie przełożyło się to na dużą efektywność. W 24. minucie nie trafił do pustej bramki, a w drugiej połowie po podaniu Ondreja Dudy, główką nie skierował futbolówki do siatki. Współtworzone przez niego akcje w środku boiska także nie przyniosły żadnych korzyści. Trzeba jednak docenić go za fantastyczne ustawienie w polu karnym Macieja Gostomskiego, które poskutkowało zwycięską bramką.

Gracze rezerwowi:

Michał Żyro (5) – jego szybkie wejście już w 37. minucie zaskoczył zarówno licznie zgromadzonych na stadionie kibiców jak i przeciwników. Od razu wziął się do gry. O piłkę najczęściej spierał się ze stojącym mu naprzeciw Barry’m Douglasem. Pojedynek między nimi wyglądał na w miarę wyrównany. Trochę gorzej szło mu z Karolem Linetty’m, któremu czasem zdarzało się zatrzymać ofensywne zamysły legionisty. Również wpuszczony w końcówce na boisko, Muhamed Keita sprawiał mu pewne trudności. Mimo to, Michał Żyro walczył do końca i bardzo ofiarnie, co spowodowało konieczność jego zejścia z boiska jeszcze przed ostatnim gwizdkiem.

Michał Masłowski (bez oceny) – jak zwykle wbiegł na boisko w końcówce spotkania. Tym razem w tak krótkim czasie, jaki spędził na boisku, nie udało mu się popełnić większych błędów. W środku boiska nie radził sobie jedynie ze stojącym naprzeciw Darko Jevtić’em. Udało mu się natomiast zdusić akcję Muhameda Keity w zarodku.

Jakub Kosecki (bez oceny) – na murawie pojawił się dopiero w 90 minucie gry za krwawiącego Michała Żyro. Poza spektakularnym skokiem przez Muhameda Keitę nie zdążył pokazać się na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24