Oceniamy piłkarzy Piasta za triumf z Górnikiem Łęczna. Zasłużyli na fotel lidera

Kaja Krasnodębska
Jakub Kowalski
Wbrew pozorom to nie starcia z Lechem czy Legią, ale właśnie mecz z Górnikiem Łęczna miał przynieść ostateczną odpowiedź o cele i ambicje Piasta w tym sezonie. Tym razem ekipa z Gliwic musiała unieść ciężar gry w roli faworyta. Ta sztuka Piastowi się udała. Po 90 minutach gry w przewadze gładko pokonali łęcznian.

Wyjściowa jedenastka:
Jakub Szmatuła (8) – doświadczony bramkarz po raz kolejny udowodnił, że jest w życiowej formie. Fantastycznymi interwencjami powstrzymał Jakuba Świerczoka od wpisania się na listę strzelców. Nie pozostawił rywalom nawet złudzeń na zdobycie bramki, a kolegom dał pewność, która pozwoliła im ruszyć do ataku.

Kornel Osyra (8) – obrońca wpisujący się w tym samym meczu na listę strzelców i asystentów. Czy potrzeba czegoś więcej? Najpierw świetnie odebrał piłkę od Sasy Ziveca i podał ją Radosławowi Murawskiemu, a potem po rzucie rożnym sam umieścił piłkę w siatce. Nie były to jedyne ofensywne próby Osyry – młody defensor często nacierał na bramkę przeciwników. Nie zaniedbał jednak swoich zadań w obronie. Skutecznie zatrzymywał Grzegorza Bonina.

Uros Korun (6) – raczej pewny w defensywie, aczkolwiek zdarzyło mu się parę błędów. Trochę uciekał mu Grzegorz Bonin, a także wpuszczał Jakuba Świerczoka we własne pole karne. W końcówce włączył się do ataków. Jego strzały lądowały jednak w rękach Silvio Rodicia.

Hebert (5) – czasem nieco się zagapił, ale nadrabiał to prędkością. Spóźniony, bez problemu doganiał Grzegorza Bonina. Raz czy dwa uciekł mu Jakub Świerczok czy Bartosz Śpiączka, ale nie wpłynęło to na końcowy rezultat. Poza tymi błędami pewnie prezentował się na boisku.

Marcin Pietrowski (6) – z początku trochę niewidoczny, potem trochę się rozkręcił. Próbował sil w ofensywie, ale jego największym osiągnięciem w tej materii było wywalczenie rzutu karnego. Dobrze wracał się za to do obrony, gdzie skutecznie zatrzymywał Leandro.

Radosław Murawski (8) – ładną bramką otworzył wynik spotkania. Urwał się defensorom Górnika, wbiegł w pole karne, gdzie odebrał podanie Kornela Osyry i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Nie zaspokoiło to jednak jego ofensywnych ambicji. Wciąż próbował konstruować coś w środku boiska. Dobrze rozumiał się z Josipem Barisiciem. Nieco słabiej w obronie, gdzie czasem uciekał mu Bozić.

Sasa Zivec (7) – kolejne wyjątkowo dobre spotkanie w jego wykonaniu. Cały czas pod grą, co przy niosło efekty. Kamil Vacek czy Josip Barisić często szukali go swoimi podaniami, a on nie dość że je odbierał to zamieniał na groźne sytuacje. Przy jego strzałach górą wychodził jednak Silvio Rodić. Trzeba pochwalić Ziveca za spory udział przy sytuacjach bramkowych.

Kamil Vacek (8) – Czech powoli wyrasta na jednego z liderów zespołu. W środku pola nie miał właściwie sobie równych. Dzielił i rządził, bez problemu wymijając wszelkich rywali. Jego rajdy, dośrodkowania czy sprytne podania przyprawiały łęcznian o ból głowy. Swój skromny udział miał przy każdej bramce w tym spotkaniu. Chętnie również powracał do defensywy, gdzie udawało mu się zatrzymać Jana Bednarka czy Jakuba Świerczoka.

Patrik Mraz (7) – mimo, że akurat w meczu z Łęczną nie wpłynął bezpośrednio na wynik spotkania, jak zwykle pokazał się z dobrej strony. Chętnie angażował się w ofensywne akcje. Odważnymi dośrodkowaniami czy strzałami na bramkę zmuszał do wysiłku stoperów i golkipera Górnika.

Martin Nespor (4) – mimo, że nie zagrał złego meczu, to cień, którym kładzie się niestrzelony karny, nie pozwala na wielkie ochy i achy. Miewał okazje na zdobycie bramki, ale wszystkie jego strzały okazywały się niecelne. Do protokołu meczowego wpisał się jedynie żółtą kartką za faul na Kamilu Poźniaku.

Josip Barisić (7) – nareszcie zdobył bramkę. Gol, niczym wisienka na torcie uświetnił jego dotychczasowe dobre występy w lidze. Świetnie ustawiony w polu karnym, odebrał nadlatującą piłkę i strzelił. Bez najmniejszego kłopotu urywał się defensorom rywali. Dużą pracę wykonywał także w środku boiska, gdzie grą kombinacyjną zwodził przeciwników.

Gracze rezerwowi:
Gerard Badia (bez oceny) – na kwadrans przed końcem zmienił Josipa Barisicia. Nie zdołał zmienić nic z obrazie gry gliwiczan.

Jakub Kuzdra (bez oceny) – na murawie pojawił się w samej końcówce i raczej nie zwrócił na siebie uwagi. Bez błędów, ale też nie błysnął.

Paweł Moskwik (bez oceny) – mimo, że na boisku spędził niecałe pięć minut i to przy trzybramkowym prowadzeniu, zdążył nie tylko wziąć udział w ofensywnych akcjach, ale też oddać strzał. Okazał się on wyjątkowo niecelny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24