Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oceniamy Wisłę za mecz z Koroną: niechciani utrzymali "ósemkę"

Jakub Podsiadło
Wisła Kraków - Korona Kielce
Wisła Kraków - Korona Kielce Andrzej Banaś/Gazeta Krakowska
Jeszcze niedawno Wilde-Donald Guerrier dołował w każdym meczu i padał ofiarą regularnego mobbingu ze strony Franciszka Smudy. Nie lepiej układało się Maciejowi Jankowskiemu, bezapelacyjnie najgorszemu piłkarzowi wiślackiej jesieni. Kazimierz Moskal przybył, zobaczył i odmienił, w niedzielę obaj odpłacili się pięknym za nadobne, strzelając po bramce Koronie Kielce i utrzymując "Białą Gwiazdę" w górnej połówce tabeli.

Michał Buchalik — 8 (oceny w skali 1–10) – urywki z samego spotkania z Koroną wystarczyłyby menedżerowi bramkarza "Białej Gwiazdy" do złożenia porządnej kompilacji rodem z YouTube. Kto w niedzielę próbował zaskoczyć Buchalika i ta sztuka mu się nie udała, ręka do góry. Olivier Kapo, Radek Dejmek i Przemysław Trytko byli dosłownie centymetry od bramki, i jeśli nie powstrzymywał ich lotny bramkarz w osobie Macieja Sadloka, robił to ten w rękawicach.

Boban Jović — 5 – ze strony Słoweńca doczekaliśmy się w końcu asysty - szkoda jedynie, że zawdzięcza ją tylko zjawiskowemu strzałowi Wilde-Donalda Guerriera, a jego własny udział w tej bramce ograniczył się do celnego wrzutu z autu. Trochę mało, zwłaszcza, że gdy inicjatywa była po stronie gości, koroniarze regularnie robili z wiślaka kołowrotek, z wyjątkiem przypadków, w których musiał ratować się faulami. Jeszcze kilka takich spotkań, a obiecującego obrońcę trzeba będzie przełożyć na półkę z napisem "przeciętność".

Arkadiusz Głowacki — 6 – to był jeden z tych występów kapitana, który można skwitować chyba tylko wzruszeniem ramion. Bez większych problemów wykonywał zadania mieszczące się w standardowym zakresie obowiązków, tym razem bez zapierających dech w piersiach interwencji. Może dlatego, że zdecydowanie zbyt wcześniej zobaczył żółtą kartkę po tym, jak uciekł mu Luis Carlos.

Maciej Sadlok — 8 – stary Sadlok z rundy jesiennej zreinkarnował się na środku obrony - wiślak rozegrał fantastyczne spotkanie, dwa razy ratując swój zespół przed niechybną stratą bramki, blokując uderzenia Oliviera Kapo i Przemysława Trytki z najbliższej odległości. Można się kłócić, czy przy odbijaniu strzału Olivera Kapo z kilku metrów pomagał sobie ręką, tak czy owak, po spotkaniu pod jego adresem spłynęło najwięcej pochwał ze strony kolegów.

Łukasz Burliga — 6 – widać gołym okiem, że na lewej flance bardzo się męczy, a nawet kiedy w końcu zdobędzie się na samotną szarżę w swoim stylu, pod bramką rywala nie ma tej samej pewności siebie, co na nominalnej pozycji. Oprócz pudła w końcówce, nie mamy wielu poważnych zastrzeżeń do "Burego", ciągnąc prawym skrzydłem, piłkarze Korony od czasu do czasu mieli do czynienia z podróbką Bravehearta w czerwonej koszulce.

Dariusz Dudka — 8 – w takiej formie dopadłby Sarę Connor znacznie szybciej niż Arnold Schwarzenegger w "Terminatorze". W niedzielę Dudka był niekwestionowanym królem środka pola - w praktyce prawie każdy kontakt z którymkolwiek z zawodników Korony kończył się odbiorem piłki. Jeśli nie było tak łatwo, "Dudi" przerywał ich ataki jak wytrawny zapaśnik, w dodatku bez naruszania przepisów. Jeśli będzie w stanie utrzymać taką dyspozycję, wcale nie będzie potrzebował Alana Urygi u swojego boku.

Maciej Jankowski — 4 – po dziewięciu miesiącach bez gola w końcu urodziło się coś pozytywnego. W piątek Kazimierz Moskal chwalił występ "Jankesa" w Bielsku-Białej, a w niedzielę wpuścił go na boisko od pierwszej minuty. Oba spotkania łączy jedno, mimo asysty zdobytej na Podbeskidziu i bramki w potyczce z Koroną, Jankowski i tak ma mało powodów do dumy. Psucie najprostszych podań i bojaźliwość przy atakach "Białej Gwiazdy" to główny powód niskiej noty za mecz, który wiślak skończył przecież z golem.

Jean Barrientos — 3 – w trakcie niedzielnego spotkania widownia na stadionie Wisły miała pełne prawo, żeby po każdym sfuszerowanym zagraniu Urugwajczyka pytać "por que", innymi słowy - czemu nie jest w stanie celnie podać. Potem było już tylko "por favor", czyli gorączkowe prośby o jak najszybsze opuszczenie boiska. Zwolennicy wątpliwego talentu Barrientosa dowodzą, że ratuje go rzekomy potencjał, krępy Latynos rzeczywiście wygląda na kogoś, kto umie grać w piłkę, ale póki co cierpi na piłkarską amnezję.

Semir Stilić — 4 – Bośniak prezentował się na tyle miernie, że gdyby nie wkład Guerriera i Jankowskiego (nie wspominając o dzielnej postawie obrony), Wisły być może już nie byłoby w pierwszej "ósemce". Irytująco niedokładny przed i po zmianie obuwia, przynajmniej wiemy, że nijakiego spotkania przeciwko Koronie nie da się zwalić na złe buty. Na dobrą sprawę przydał się tylko wtedy, gdy trzeba było dokładnie dograć na głowę Macieja Jankowskiego - korner wykonywany przez Stilicia szybko, łatwo i bezboleśnie zamienił się w drugiego gola dla "Białej Gwiazdy".

Wilde-Donald Guerrier — 7 – jeszcze przed meczem Kazimierz Moskal tłumaczył, że przed meczami o dużą stawkę piłkarze nie mogą być przemotywowani. Do końcówki pierwszej połowy mógł być zdruzgotany postawą Guerriera z tego samego powodu. Haitańczyk chciał być wszędzie, do tego stopnia, że dwa razy przeszkodził Pawłowi Brożkowi pod bramką rywali. Boiskowy egoizm opłacił się dopiero, gdy jego własna podkręcona petarda ugrzęzła w siatce. Na cudownej bramce wątek Guerriera trochę się urywa, bo do końcowego gwizdka nowy gwiazdor Wisły trochę stracił rozpęd, co nieznacznie obniża jego końcową ocenę.

Paweł Brożek — 3 – powiemy wprost - Wiśle będzie bardzo trudno w grupie mistrzowskiej bez napastnika w dobrej formie. "Brozio" zgubił ją gdzieś w okolicach meczu w Białymstoku i przeciwko Koronie nie był w stanie zmusić bramkarza rywali do wysiłku nawet, gdy nie przeszkadzał mu Guerrier. Notoryczne cofanie się przed pole karne z gracją wielkiego TIR-a i notoryczne straty podziałały na nerwy niektórym kibicom, w niedzielę Brożek schodził z boiska nie tylko przy standardowym aplauzie i pojedynczych gwizdach.

Rezerwowi:

Rafał Boguski — 3 – jeżeli nielicznej kadry "Białej Gwiazdy" nie przetrzebi jakaś nagła katastrofa, raczej zostanie na ławce rezerwowych. Może to i dobrze - nadzieje na trzecią bramkę Wisły w końcówce prysły, zanim jeszcze Paweł Brożek miał okazję oddać strzał. Wszystko przez fatalne dogranie od Boguskiego, które nigdy nie trafiło do kolegi z zespołu.

Alan Uryga — grał za krótko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24