Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Elbląga do Chorzowa

Adam Lisiecki
Pogoń w drodze do finału odprawiła z kwitkiem aż siedmiu przeciwników. Ponadto trzy drużyny z ekstraklasy musiały uznać wyższość pierwszoligowca.

Runda Przedwstępna: Olimpia Elbląg – Pogoń Szczecin 1:2 (po dogrywce)

Jako, że poprzedni sezon Pogoń spędziła w II lidze, to zmagania w tegorocznej edycji rozgrywek Pucharu Polski musiała zaczynać od pierwszej rundy przedwstępnej. Już wtedy „Portowcy” mogli pechowo zakończyć swój udział w tych rozgrywkach. Mecz w Elblągu nie układał się dla szczecinian po ich myśli. Po pierwszej połowie przegrywali 0:1 i w dodatku musieli grać w dziesiątkę, ponieważ za niesportowe zachowanie z boiska wyrzucony został Piotr Petasz. Na początku drugiej połowy wyrównał Piotr Prędota, a w dogrywce gola na wagę awansu do kolejnej rundy zdobył Mikołaj Lebedyński.

Runda Wstępna: Kotwica Kołobrzeg – Pogoń Szczecin 5:7 (po dogrywce)

W Kołobrzegu Pogoń rozegrała chyba najdziwniejszy mecz w tej edycji Pucharu Polski. Na 20 minut przed końcem meczu Kotwica prowadziła już 4:1 i wszystkim wydawało się, że „Portowcy” będą musieli pożegnać się szybko z Pucharem, ale po raz kolejny wydarzyły się rzeczy niesamowite. Po bramkach Przytuły i Dziuby zrobiło się 4:3, i gdy wszyscy czekali na wyrównującego gola, w 89 minucie Jarosław Urbańczyk strzelił piątego gola dla Kotwicy. Jednak znowu stał się cud i w doliczonym czasie gry Pogoń za sprawą Kazadiego i Rogalskiego zdołała doprowadzić do dogrywki, w której kolejnymi dwoma trafieniami dobili ambitnie walczących kołobrzeżan. Po tym meczu wielu ludzi twierdziło, że skoro po takim meczu Pogoń zostaje w grze, to „Portowcy” muszą zajść daleko w tych rozgrywkach.

Pierwsza Runda: Pogoń Szczecin – Motor Lublin 2:0

W pierwszej rundzie przyszła pora na pierwszy mecz na własnym boisku. Po dwóch rundach wstępnych, w których szczecinianie otarli się o odpadnięcie z tych rozgrywek przyszła pora na mecz z Motorem Lublin. Lublinianie przeżywali w tamtym okresie kryzys, a w dodatku przyjechali do Szczecina w składzie, który odbiegał od optymalnego. Emocji w tym meczu zabrakło. Już na początku do bramki gości trafił Dziuba i pozostałą cześć meczu piłkarze zagrali w chodzonego. W ostatniej minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Maksymilian Rogalski ustalając rezultat spotkania na 2:0

1/16 finału: Pogoń Szczecin – Polonia Warszawa 2:0

W 1/16 finału przyszła pora na pierwszego rywala z ekstraklasy. Do Szczecina przyjechali podopieczni – jeszcze wtedy – Dusana Radolskiego. Piłkarze Polonii jednak nie potrafili pokazać na boisku różnicy klas, która dzieliła oba zespoły. W drugiej połowie bardzo zdeterminowani „Portowcy” zdominowali grę i po bramkach młodziutkiego Daniela Wólkiewicza i Krzysztofa Hrymowicza zasłużenie awansowali do najlepszej szesnastki rozgrywek.

1/8 finału: Pogoń Szczecin – Piast Gliwice 2:0

Los ciągle sprzyjał „Portowcom”. W 1/8 szczecinianie trafili na kolejną drużynę będącą w kryzysie. Piast Gliwice, który wtedy był jeszcze pod wodzą Dariusza Fornalaka, przyjechał do Szczecina w dość mocnym składzie. W pierwszej jedenastce zagrał wtedy chociażby reprezentant kraju – Kamil Glik. Trzeci z kolei mecz zakończył się identyczną, dwubramkową wygraną szczecinian. Obie bramki strzelił w tym spotkaniu będący w dobrej formie Piotr Petasz, który do Pogoni przeszedł właśnie z Piasta mszcząc się tym samym na swoim byłym pracodawcy.

1/4 finału: Zagłębie Sosnowiec – Pogoń Szczecin 0:3, Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec 1:1

Jeśli mowa o szczęściu, to ono ciągle nie opuszczało Pogoni. Podczas losowania ćwierćfinałów wszyscy w Szczecinie ściskali kciuki by trafić na grające w drugiej lidze Zagłębie Sosnowiec. Los po raz kolejny się uśmiechnął do szczecinian. W dwumeczu z sosnowiczanami wszystko zostało rozstrzygnięte już w pierwszym meczu na stadionie Ludowym w Sosnowcu. Zwłaszcza w drugiej połowie „Portowcy” pokazali klasę skutecznie punktując rywali i aplikując im aż trzy bramki. Wszystkie gole wypracowali w tym meczu rezerwowi. Dwa gole zdobył dziewiętnastoletni Mikołaj Lebedyński, a trzecie trafienie dołożył Dariusz Zawadzki strzałem głową.

Spotkanie rewanżowe nie budziło już tylu emocji. Trenerzy obu ekip pozmieniali trochę w zestawieniach na ten mecz dając okazję do gry kilku zawodnikom nie grywającym na co dzień. Od początku spotkania wydawało się, że Pogoń ponownie odprawi rywala z kilku bramkowym bagażem. Już w 16 minucie pierwszego gola zdobył Piotr Dziuba, a początek meczu wyglądał tak, jakby szczecinianie chcieli zmiażdżyć przeciwników. Z czasem jednak napór „Portowców” słabł co stworzyło okazją do ataków dla gości. Jeden z nich skończył się skutecznie i Adrian Pajączkowski wpakował piłkę do bramki szczecinian. Jednak to wszystko na co było stać zawodników Zagłębia. A po tym dwumeczu Pogoń znalazła się już w półfinale.

1/2 finału: Ruch Chorzów – Pogoń Szczecin 1:1, Pogoń Szczecin – Ruch Chorzów 0:0

Półfinałową przeszkodą był świetnie spisujący się w tym sezonie i walczący o europejskie puchary Ruch Chorzów. W pierwszym meczu chorzowianie mogli i powinni strzelić Pogoni kilka bramek i przesądzić o awansie, jednak kilka czynników zadecydowało, że tak nie było. Pierwszym był bramkarz szczecinian – Radosław Janukiewicz, który bronił wszystko i nawet trochę więcej. Drugim czynnikiem było szczęście, które towarzyszy „Portowcom” od samego początku. Piłkarze Ruchu stworzyli sobie tyle okazji, że pretensje o nieskuteczność mogli mieć tylko do siebie. Co prawda na początku drugiej połowy Arturowi Sobiechowi udało się wepchnąć futbolówkę do siatki, ale na kilka minut przed końcem, po akcji rozpaczy wyrównującego gola zdobył Maciej Mysiak. Bramkowy remis na wyjeździe, wszyscy w Szczecinie przyjęli z wielkim entuzjazmem, szykując się na rewanż.

W rewanżu, przy głośnym dopingu 13 tysięcy kibiców celem Pogoni było to, żeby nie stracić bramki. Przy bardzo dobrze zorganizowanej grze obronnej i – jakże by inaczej – sprzyjającym szczęściu oraz świetnej dyspozycji bramkarza ten cel udało się osiągnąć. Ruch nie strzelił bramki w Szczecinie, a mógł tego gola stracić. W kilku akcjach zawodnicy ze Szczecina mogli dobić chorzowian, jednak ta sztuka też im się nie udała. Po bezbramkowym remisie, dzięki bramce Mysiaka zdobytej w Chorzowie, to Pogoń mogła świętować awans do finału.

Szczecin oszalał. Takiego sukcesu nie było już bardzo dawno. 5 tysięcy biletów na spotkanie finałowe rozeszło się w jeden dzień. Rozgrywki Pucharu Polski były od początku traktowane przez działaczy Pogoni jako drugorzędne. Celem numer jeden był awans. Jednak po ostatnich meczach priorytety się zmieniły. Teraz wszyscy marzą o zdobyciu Pucharu. Finał już w sobotę o godz. 15.30

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24