MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od Oliwy do Afryki. Wspomnienia o gdańskim zoo

Andrzej Kowalski
Andrzej Kowalski
Dawna pracownica oliwskiego zoo, Danuta Ostojska ze słoniami, Samantą i Bonanzą. To jedna z tych osób, kóre trwale zapisały się we wspomnieniach naszej rozmówczyni
Dawna pracownica oliwskiego zoo, Danuta Ostojska ze słoniami, Samantą i Bonanzą. To jedna z tych osób, kóre trwale zapisały się we wspomnieniach naszej rozmówczyni archiwum Elżbiety Kuźmiuk
Gdański Ogród Zoologiczny obchodził niedawno swoje 70. urodziny. Ta rocznica dla wielu osób jest okazją do wspomnień. Jedną z nich jest Elżbieta Kuźmiuk, która w oliwskim zoo właściwie się wychowywała dzięki swojej mamie...

Gertruda-Maria Kuźmiuk pracowała ponad 10 lat w gdańskim zoo, od 1965 roku. Była planistką i księgową, ale czasami - jak wspomina jej córka, Elżbieta - miała dość ludzi. Wtedy wychodziła do swych ulubionych zwierząt.

- Ze zwierzakami się zaprzyjaźniała. Kiedy wracała do domu, opowiadała: Dzisiaj karmiliśmy naszego pytona i nie złapał tej kurki. Potem rodził się jakiś rzadki okaz i było to dla mamy przeżycie, więc spać nie mogła. Cała nasza rodzina przeżywała historie mamy...

Kontakty rodziny ze zwierzętami były więc stałe i czułe. Zwłaszcza, jeśli chodziło o pewną lwicę - Igę. Drapieżnik urodził się w 1973 roku w warszawskim zoo, ale odrzucony przez matkę, znalazł swój nowy dom właśnie w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym.
Kiedy Iga przyjechała do Oliwy miała zaledwie cztery miesiące. Zoo nie wyglądało wtedy jednak tak, jak teraz, a różnica polegała również na kontaktach ze zwierzętami.

- Dzisiaj to w ogóle byłoby niemożliwe. Teraz są inne rygory, inne przepisy i procedury. Wtedy można było wejść do tych zwierząt, dotknąć ich, bawić się z nimi - mówi pani Elżbieta Kuźmiuk.

Spotkać można było także i Igę, spacerującą na smyczy po zoo. Powstało wtedy nawet sławne zdjęcielwiątko siedzi spokojnie w dużej torbie. To właśnie w tej torbie przenoszono, jak wczesniej synka Pani Ireny Markowskiej - plastyczki zoo.

Takie kontakty ze zwierzętami w zoo nie były ówczesną normą na całym świecie. W berlińskich ogrodach zoologicznych kontakty pracowników i zwierząt były bardziej rygorystyczne i wymagające większej dyscypliny.

Moja mama miała kontakt z innymi parkami i ogrodami.
Zapoznaliśmy się z ogrodami zoologicznym w Berlinie Wschodnim i Zachodnim, bo stamtąd różne zwierzaki mogliśmy też zdobywać do naszego zoo. Zaprzyjaźniłam się z córką dyrektora i słuchałam jej opowieści, bo oni mieli więcej doświadczenia.
Mieli już boksy dla zwierzaków. U nas wszystko było skromnie, ale pięknie. Przyroda tego miejsca wpływała na ludzi i zwierzęta.
One się tutaj bardzo dobrze czuły. Oślice, kiedy się rodziły, miały na przykład sporą przestrzeń i mogły się wybiegać. A tam tego nie było - opowiada Elżbieta Kuźmiuk.

Relacje ze zwierzętami też były inne. Rodzina Kuźmiuków zżyła się z wieloma pupilami zoo, a szczególnie z Igą. Iga natomiast zżyła się też z nimi. Jak przekonuje pani Elżbieta, efekt tego widać było nawet po latach.

Dorosła już przyjechała pewnego dnia do gdańskiego zoo, pokazać przyjacielowi z Sudanu swoje ulubione miejsce na ziemi. To było po kilku latach nieobecności pani Elżbiety nad Motławą.

- Mówiłam mu: pokażę ci, gdzie się wszystko zaczęło. Poszliśmy więc do zoo, a był tam wtedy uwielbiany przeze mnie misiu. Przyszliśmy do niego i dosyć głośno rozmawialiśmy. Mój tata, z którym byliśmy, wskazał na kraty dalej. A tam łasiła się Iga! Usłyszała mój głos i go rozpoznała. Cała sobą oczami, uszami, ogonem i łapami cieszyła się mocno rozemocjonowana ze spotkania po latach ze mną. Ze wzruszenia nie mogłam potem odejść od niej - relacjonuje podróżniczka.

Jak się można domyślić, ktoś kto spędził tyle czasu wśród zwierząt w zoo, ma wiele do opowiadania.
Każde zwierzę to także kilka zabawnych historii. Jedna z nich przytrafiła się podczas wizyty jednego z urzędników.
Mieliśmy też w zoo Gwarka, to był taki szpakowaty ptaszek, który mówił. A mówił idealnie tak po ludzku , lepiej niż papugi. Wszyscy dawali się nabrać. Przyszedł zaproszony pan z Rady Miasta i czekał w sali przyjęć.

Tam był też Gwarek, który cały czas powtarzał teksty w stylu: no głupiś, głupiś Ty! Mówił też inne nawet niecenzuralne słowa. Gdy przyszedł pan dyrektor, urzędnik poskarżył się, że ktoś go wyzywał. Trzeba było mu tłumaczyć, że to Gwarek, który później zresztą stał się „gwiazdą” w telewizji.

Pani Elżbieta godzinami potrafi opowiadać, co działo się dawniej w zoo.
O zwierzętach, o ludziach, którzy tam pracowali. Bardzo ciepło wspomina dyrektora Michała Massalskiego czy Danutę Ostojską. Podkreśla bardzo często także kwestie zdrowotne pobliskiej przyrody, która zapewnia oliwskiemu ogrodowi swój specjalny mikroklimat - takiego zdania jest z resztą pani Elżbieta.

To miejsce raz na zawsze odmieniło jej życie. Dzięki Idze zapałała miłością do Afryki, którą już wielokrotnie odwiedzała.
To uczucie podsycały też liczne lektury pochłaniane wraz z mamą. Z tego kontynentu przywoziła mnóstwo artefaktów i pamiątek. Na swoją kolekcję afrykańską poszukuje w Trójmieście miejsca na muzeum, gdzie oprócz eksponatów mogłaby dzielić się wiedzą i wrażeniami tak z oliwskiego zoo jak i z przemierzonych szlaków afrykańskich. Co zabawne, gdańskie zoo cały czas do niej wracało po latach. Podczas jednej z wypraw na Kilimandżaro spotkała kobietę, która znała jej mamę. Okazało się, że spotkana w tak niezwykłych okolicznościach nieznajoma, to absolwentka Politechniki Gdańskiej (inżynier budownictwa wodnego), która współpracowała przy różnych wodnych projektach i budowie wyspy flamingów w oliwskim zoo.

- Mieszkańcy oliwskiego zoo, jak nasz „Gwarek” szpaczek gaduła, szympansy: sławny cyklista „Wobo” oraz maluchy „Jacek i Agatka”, słonice „Bonza i Samanta” no i ukochana lwica „Iga”, to byli moi przyjaciele, za którymi tęskniłam, z radością się z nimi bawiłam i chodziłam na spacerki - wspomina Elżbieta Kuźmiuk.

- Dzięki nim wzrastała we mnie chęć poznania ich naturalnego środowiska. Bliskie spotkania i ciekawe rozmowy z wielbicielami egzotycznych zwierząt w polskich i zagranicznych ogrodach zoologicznych ugruntowały moje pasje podróży i ciekawości świata tak flory, fauny jak i człowieka.

To właśnie ci moi towarzysze młodości z oliwskiego zoo zasiali w moim sercu to ziarno, które wykiełkowało później studiami afrykanistycznymi, a w rezultacie głębokim poznaniem tego wspaniałego kontynentu.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

POLITYCY jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki