Oddech Mundialu (4): Sędzia - wieczny czarny charakter

Grzegorz Ignatowski
Kiedyś sędziowie ubierali się na czarno. Kibicom kojarzyło się to z czarnym charakterem, który miał wpływać na losy meczu. Potem zdecydowano, że strój sędziego nie powinien wywoływać negatywnych emocji. Wizerunek nieco się zmienił, ale w oczach kibiców arbiter pozostał czarnym charakterem.

Pierwsze mecze Mundialu w Brazylii pokazały, dlaczego sędziowie wiecznie są na cenzurowanym. Oni zwyczajnie na to zasługują! Sędzia Yuichi Nishimura najpierw "wyjął z kapelusza" rzut karny dla Brazylijczyków, co trafnie skomentował na Twitterze Paweł Wilkowicz: − Fred podniósł ręce ku niebu i powiedział: Panie, dzięki Ci, że on współpracował w tym oszustwie. Później ten sam sędzia nie uznał (prawidłowo?) bramki dla Chorwatów. Chorwaci byli oburzeni i mieli przy tym sporo racji. – Widziałem to dokładnie wtedy i na powtórkach telewizyjnych. Jeżeli tam miał miejsce faul na rzut karny, przerzućmy się na koszykówkę. To komiczne, to jawna kradzież. Ten sędzia nie był na odpowiednim poziomie, żeby doglądać takiego meczu. Przed spotkaniem mówiliśmy w szatni o wzajemnym szacunku, ale dzisiaj muszę powiedzieć, że tego szacunku wobec mojej własnej drużyny zwyczajnie nie było − mówił trener Chorwatów, Niko Kovac.

Ale dokonania Nishimury są niczym przy tym co wyprawiał Kolumbijczyk Wilmar Roldan, który sędziował mecz Meksyku z Kamerunem. Ten arbiter nie uznał dwóch prawidłowych bramek dla Meksyku i chyba tylko fakt, że "El Tri" ostatecznie wygrali zadecydował o tym, że nie byliśmy świadkiem linczu. − Nieważne kto strzela, ważne kto liczy bramki − pisał na Twitterze Jacek Staszak.

Można się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. Zwolennicy teorii spiskowych już wiedzą, że mistrzem świata zostanie Brazylia, bo wobec napiętej sytuacji w kraju, będzie to rozwiązanie poprawne politycznie. A oprócz tego Canarinhos są uwielbiani na cały świecie, a więc idzie to w parze z sukcesem marketingowym. Większy problem jest z uzasadnieniem promowania Kamerunu. Według jednej z teorii to FIFA przekonała reprezentantów tego kraju do wyjazdu na Mundial. "Nieposkromione Lwy" nie chciały jechać, ze względu na zbyt niskie premie. Sepp Blatter zaoferował więc pomoc w dotarciu do drugiej fazy, więc Eto'o i spółka przyjechali. Tylko, że Kameruńczycy nawet grając z dwubramkowym handicapem polegli w starciu z Meksykiem, więc cały misterny plan wylądował w koszu.

Zanim ukrzyżujemy sędziów i ukamienujemy FIFA zadajmy sobie pytanie: co w tym dziwnego? Historia zna wiele przykładów, w którym sędziowie decydowali o wynikach meczów. Wystarczy wspomnieć magiczne mistrzostwa z 2002 roku. Magiczne, bo sędziowie Byron Moreno i Gamal El-Ghandour wyczarowali Koreańczykom półfinał, choć ich sztuczki były akurat mało wyszukane - wszyscy wiedzieli, że to oszustwo. Ale przecież sędziowska szopka miała miejsce już w 1934 roku, kiedy szwajcarski arbiter pomagał Włochom w meczu z Hiszpanią. Wystarczy powiedzieć, że po tym spotkaniu szwajcarska federacja wykluczyła go ze swojego grona. A zwycięstwo Anglii z Argentyną w 1966 roku po wątpliwej czerwonej kartce dla Rattina? A triumf Anglików w finale tegoż Mundialu po bramce Hursta, której nie było? A nieuznany gol Franka Lamparda w starciu z Niemcami? A przecież te przykłady można mnożyć i podawać bez końca. Sędziowie zawsze byli pierwszoplanowymi postaciami na Mistrzostwach Świata i zawsze występowali w roli czarnych charakterów.

Pomyłki sędziowskie są częścią piłki nożnej. Gdyby policzyć ile razy się one przytrafiały, to spokojnie można by założyć, że w co trzecim lub co czwartym meczu arbiter może wypaczyć wynik meczu. Jedyne co można z tym zrobić, to zminimalizować ryzyko, poprzez wybór najlepszych możliwych arbitrów do sędziowania kluczowych meczów Mundialu. Tymczasem wspomniany wcześniej Byron Moreno miał wątpliwą reputację jeszcze przed 2002 roku i w końcu wylądował w więzieniu. El Ghandour, znany z ligi egipskiej i japońskiej po Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii zakończył karierę. Z kolei Nishimura sędziował w lidze japońskiej i... polskiej. A Roldan? No cóż, ten sędzia potrafi wymierzyć łokieć piłkarzowi, więc nie ma się co dziwić, że uznaje bramki tylko wtedy, kiedy ma na to ochotę.

Możliwe, że Brazylia zostanie mistrzem świata i sędziowie znacznie ułatwią im zadanie. I nie będzie to żadna niespodzianka, będzie to tylko kolejny zarzut, który zostanie sprytnie odparty, lub zamieciony pod dywan. Nawet jeśli ktoś będzie miał "kwity" na Seppa Blattera, to zapewne nigdy nie ujrzą one światła dziennego. Ale to nic nowego, żadna sensacja. Tak bywało już wcześniej i tak będzie jeszcze nie raz. Polscy kibice mają inne problemy na głowie. Oglądając dzień po dniu "Studio Plaża" na przemian z "Piątym Stadionem" dochodzimy do wniosku, że TVP bardziej zniechęca kibiców do piłki nożnej niż sędziowie. Zresztą, o Telewizji Polskiej więcej przeczytacie w kolejnym odcinku Oddechu Mundialu.

ZOBACZ TAKŻE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24