Okocimski nie dał szans Wiśle Płock

Andrzej Mizera /Gazeta Krakowska
Michał Stańczyk
Michał Stańczyk Michał Stańczyk/Polskapresse
Długo wyczekiwane zwycięstwo w końcu nadeszło. Okocimski wygrał pierwszy mecz w tym sezonie. Uczynił to w dobrym stylu, po spotkaniu, które mogło się podobać kibicom. - Nasza dyspozycja będzie szła w górę - zapowiadał jeszcze niedawno trener Krzysztof Łętocha, i to się zaczyna potwierdzać.

"Piwosze" coraz pewniej stawiają też zasieki wokół swojego stadionu, który śmiało można nazwać twierdzą. W drugiej lidze nie przegrali na nim od 20 spotkań. Ostatni raz ze zwycięstwa cieszyła się na nim Sandecja Nowy Sącz. Było to 23 maja 2009 roku.
Bohaterem sobotniego pojedynku był bez wątpienia Ukrainiec Iwan Litwiniuk. Pokazał, że drzemią w nim spore umiejętności i może dać dużo drużynie. O jego skuteczności kibice przekonali się dwukrotnie.

Najpierw w 11 min Kostecki ładnym podaniem uruchomił Pawłowicza. Defensor szarpnął lewą stroną i wrzucił w pole karne. Tam po piłkę sięgnął Litwiniuk i skierował ją do siatki. Natomiast w 82 min bramkowym ojcem został Pyciak, który udanym dryblingiem ominął kilku zawodników gości, dograł do Litwiniuka. Tym razem Ukrainiec zdecydował się na techniczny strzał, który zaskoczył Kamińskiego. Nic dziwnego, że po meczu opiekun "Piwoszy" chwalił postawę pomocnika.

- Zasłużył na duże brawa. Zdobywał bramki w tych momentach, kiedy było to potrzebne - mówił.
Zwycięstwo Okocimskiego mogło być wyższe. Po objęciu prowadzenia wciąż nacierał. W 14 min Litwiniuk podał do Kisiela. Dobrze ustawiony napastnik z Brzeska miał kłopoty z opanowaniem piłki. Z dobrze zapowiadającej się akcji wyszły nici.

Wisła podrażniona wynikiem zaczęła atakować. Nie potrafiła jednak złapać właściwego rytmu gry. Zasługę w tym mieli zawodnicy gospodarzy, którzy jak mogli utrudniali im rozgrywanie piłki. "Nafciarze" doprowadzili do kilku spięć. Groźny strzał Grudnia przytomnie wybił Trela. Pod koniec pierwszej połowy minimalnie niecelne okazało się uderzenie Nowackiego.

W drugiej połowie kłopoty z żołądkiem zgłosił Trela i między słupkami musiał go zastąpić Palej. Nie miał za dużo pracy. W przeciwieństwie do Kamińskiego. Próbowali go pokonać Pyciak, Kisiel i Rupa. Ten ostatni miał najwięcej szans, ale przegrał pojedynek sam na sam.

Końcówka spotkania, jak to zawsze w Brzesku, była bardzo emocjonująca. W 90 min po rożnym Pacan głową skierował piłkę do bramki. Goście rzucili się do ataków. Tym razem jednak gospodarze nie pokpili sprawy i nie pozwolili wydrzeć sobie zasłużonego zwycięstwa. Dzięki niemu zaczynają powoli marsz w górę tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24