Patryk Małecki odejdzie z Wisły? Piłkarz nie znalazł wspólnego języka ze Smudą

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Patryk Małecki najprawdopodobniej odejdzie z Wisły
Patryk Małecki najprawdopodobniej odejdzie z Wisły Andrzej Banaś/Polskapresse
W najbliższy poniedziałek Wisła Kraków podejmie Pogoń Szczecin. Będzie to ostatni w 2013 roku mecz "Białej Gwiazdy". Nie oznacza to jednak, że po końcowym gwizdku sędziego w tym spotkaniu przy ul. Reymonta nie będzie ciekawie. Wprost przeciwnie. Wszystko wskazuje na to, że wokół zespołu Franciszka Smudy będzie się dużo działo, a jednym z pierwszych ruchów może być odejście Patryka Małeckiego!

Z naszych informacji wynika, że "Mały" jest mocno zdeterminowany, żeby pożegnać się z Wisłą. Piłkarz nie znalazł wspólnego języka ze Smudą i ma dość współpracy z tym szkoleniowcem. Małecki poinformował już władze "Białej Gwiazdy", że chce w zimie zmienić klub. Rozstanie nie powinno być wielkim problemem, bo zawodnik ma kontrakt, który jest ważny jeszcze tylko przez pół roku. Umowa na pewno nie zostanie przedłużona. Klub, który będzie chciał go pozyskać, nie będzie musiał zatem wydać dużych pieniędzy.

O tym, że Małeckiemu i Smudzie może być nie po drodze, mówiło się już w momencie, gdy "Franz" zostawał trenerem Wisły. Przywoływano wtedy konflikt, jaki miał powstać między nimi, gdy Smuda był jeszcze trenerem reprezentacji. Latem obaj jednak stanowczo dementowali pogłoski o jakichkolwiek problemach we współpracy. Smuda chwalił Małeckiego za zaangażowanie na treningach, a piłkarz powtarzał, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kto jest w tej drużynie szefem.

Początkowo rzeczywiście wydawało się, że Smuda będzie zdecydowanie stawiał na Małeckiego. Grał on w podstawowym składzie (wyjątkiem był tylko mecz ze Śląskiem we Wrocławiu, gdy piłkarz pojawił się na boisku od początku drugiej połowy), choć często był zmieniany. Ostatni raz Małecki zagrał od początku spotkania w 9. kolejce ekstraklasy z Lechią Gdańsk. Później usiadł już na dobre na ławce, a wyjątkiem był tylko mecz w Pucharze Polski, również z Lechią, gdy Smuda mocno pomieszał składem. Trudno zresztą było mieć pretensje do trenera, bo Małecki grał po prostu słabo i decyzja Smudy mało kogo dziwiła.

Zresztą "Franz" ciągle dawał Małeckiemu szansę, bo wychodził on na boisko we wszystkich dotychczasowych meczach "Białej Gwiazdy", choć ostatnio już tylko z ławki. Wygląda to jednak tak, jakby piłkarz nie podjął wyzwania, nie zagryzł zębów i nie walczył z całych sił o swoje miejsce.

Można nawet dojść do wniosku, że zawodnik już się poddał. Próżno w jego grze dostrzec dawnego "Małego". Może nieco szalonego, ale jednak ciągnącego zespół w trudnych momentach. Teraz jest cieniem piłkarza, który niegdyś zachwycał. Jest mocno zgaszony zarówno na boisku, jak i poza nim. Nie ma co prawda już z Małeckim problemów wychowawczych, tak jak kiedyś, ale nie ma też takiego gracza, którego kochali kibice i który czasami w pojedynkę potrafił Wiśle wygrywać mecze. Osoby, które dobrze znają piłkarza, twierdzą, że "Franz" całkowicie zabił w nim swego rodzaju dzikość, która była jego atutem. Od jednej z osób usłyszeliśmy nawet, że piłkarz w szatni nie zaznacza już swej obecności. To już nie jest ten sam chłopak, kiedyś skory do żartów, szalonych zachowań, ale jednocześnie nastawiony na wygrywanie za wszelką cenę.

Rozstanie Małeckiego z Wisłą jest przesądzone. Znak zapytania można postawić tylko przy terminie. Raczej nastąpi to już w zimie, a nie w lecie, po upływie kontraktu. Zawodnik nie chce w tym momencie komentować swojej sytuacji. Zresztą ostatnio unikał mediów. Piłkarz, który po meczach zawsze chętnie stawał do rozmów z dziennikarzami, i to bez względu na to, czy Wisła wygrywała czy nie, w ostatnich miesiącach udzielił raptem kilku wywiadów, w których nie padło ani jedno kontrowersyjne słowo.

Z naszych informacji wynika, że menedżer piłkarza już intensywnie szuka mu nowego klubu. W grę mają wchodzić zarówno drużyny polskie, jak i zagraniczne. Ponoć ciągle chętnych na jego usługi nie brakuje. Jak ta cała sprawa się zakończy, przekonamy się już niebawem.

Sporo dzieje się również wokół innych piłkarzy Wisły. Nie tak dawno na naszych łamach prezes Jacek Bednarz przyznał, że klub chciałby jeszcze przed końcem roku przedłużyć umowy z takimi zawodnikami, jak Paweł Brożek i Arkadiusz Głowacki. Małe są jednak na to szanse, żeby obaj złożyli podpisy na nowych umowach jeszcze w grudniu. Bardziej realny jest termin styczniowy i w tym przypadku nie powinno być większych problemów, bo obaj chcą w Wiśle zostać. Zresztą wstępne rozmowy na temat nowych kontraktów dla tej dwójki już się odbyły.

Podobnie jest w przypadku nowej umowy Michała Miśkiewicza. Zarówno bramkarz jak i klub chcą podpisać kolejny kontrakt, więc jest szansa na porozumienie.

Propozycję nowej umowy dostanie również wkrótce Łukasz Garguła. Piłkarz musi mieć jednak świadomość, że będzie musiał się zgodzić na znaczną obniżkę zarobków. Od momentu, gdy "Guła" podpisywał swój pierwszy wysoki kontrakt przy ul. Reymonta, minęło sporo czasu i rzeczywistość mocno się zmieniła. Garguła ponoć bardzo chce jednak zostać w Krakowie i jest gotów zgodzić się na znacznie mniejsze zarobki niż proponuje mu np. Zagłębie Lubin, w którym chętnie widziałby go trener Orest Lenczyk.

Hokej: JKH GKS lepszy od Comarch Cracovii [ZDJĘCIA]

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24