Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Brożek odchodzi z Wisły Kraków, czyli jak zostać legendą [FELIETON]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Paweł Brożek żegna się z kibicami przy Reymonta w Krakowie po niedzielnym meczu Wisła Kraków - Lech Poznań, w którym zdobył wyrównującą bramkę
Paweł Brożek żegna się z kibicami przy Reymonta w Krakowie po niedzielnym meczu Wisła Kraków - Lech Poznań, w którym zdobył wyrównującą bramkę Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Andres Iniesta kończy karierę w Barcelonie, a Paweł Brożek w Wiśle Kraków. Powiecie, że to dwa różne światy. I będziecie mieli rację. Wspólny mianownik jednak jest. W obu przypadkach nasuwają się porównania do największych klubowych legend. I dywagacje, czy im dorównali, a może i przerośli.

Iniesta upaja się zachwytami, ochami i achami, które dobiegają z każdego zakątka na ziemi, bo wiadomo - Barca to marka ogólnoświatowa. Brożek musi zadowolić się komplementami krakowian, a i to nie wszystkich, bo wiadomo - zawistnych z obu stron Błoń nie brakuje.

Każdy ma taką konkurencję w galerii sław, na jaką zasłużył. Iniesta musi się liczyć z porównaniami do Johana Cruyffa, Johana Neeskensa, Diego Maradony, Ronaldinho, Ronaldo, Bernda Schustera… „Brozio” zaś przez lata aspirował, wcale tego nie ukrywając, do zdetronizowania wiślackiego króla strzelców wszech czasów Kazimierza Kmiecika. Determinacji mu nie zabrakło, przerósł nią nawet Tomasza Frankowskiego i Macieja Żurawskiego. I znalazł się naprawdę blisko superstrzelca z lat 70. i 80. Ale to tylko statystyka, suche liczby, które nie mówią wszystkiego. Bo na „to wszystko” składa się, poza golami i trofeami, także wierność wobec klubu. I Kmiecik, i Brożek mają jej pod dostatkiem, obaj dzięki niej wciąż na nowo szturmują serca fanów. Może kibice ze starszego pokolenia oburzą się teraz, ale ja wcale nie przesądzałbym, że pan Kazimierz utknął w panteonie absolutnie poza zasięgiem 35-letniego aspiranta.

Brożek, tak jak rok młodszy Iniesta, zamierza w piłkę jeszcze trochę pograć. Mogliby się spotkać np. w Chinach, bo to taki rynek, który przygarnie każdego - i megagwiazdę, i zwykłego chłopaka z Kielc. Mógłby coś o tym rzec Krzysztof Mączyński, ale Paweł wolałby go chyba nie pytać. Dawny kumpel, po przenosinach do Legii, legendą „Białej Gwiazdy” już nie zostanie. A Brożek, będę się przy tym upierał, ma na to całkiem spore szanse. Jeśli pozostanie w naszej ekstraklasie jeszcze przez rok, dwa, będzie miał okazję udowodnić kolejnymi golami, że trener Joan Carrillo srodze się pomylił. Nie mam jednak wątpliwości, że powstrzyma się od celebrowania radości, jeśli piłka po jego kopnięciu wpadnie do wiślackiej bramki.

Felieton z cyklu: Kawa na ławę (Dziennik Polski, 10 maja 2018)


Gdzie obejrzeć finał Ligi Mistrzów Real Madryt - Liverpool? [online, stream, transmisja TV, kino]

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Paweł Brożek odchodzi z Wisły Kraków, czyli jak zostać legendą [FELIETON] - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24