Pierwsza liga bez Okocimskiego Brzesko?

To, że kasa "Piwoszy" zaczyna pustoszeć, odczuli piłkarze. Przed sobotnim spotkaniem z Sandecją Nowy Sącz (0:0) wypłacono im połowę wynagrodzeń. Nie wiadomo, w jakiej wysokości otrzymają stypendia za grudzień. Klubowy budżet w tym miesiącu ma być zasilony kwotą 20 tysięcy złotych. Na pokrycie wszystkich potrzeb to jednak nie wystarczy.
Prezes Okocimskiego Roman Pawełek zapewnia, że robi wszystko, by sytuacja się poprawiła. Czy tak się stanie? Pokaże najbliższa przyszłość. Faktem jest, że pozyskiwanie nowych sponsorów idzie Okocimskiemu wyjątkowo ciężko. - Pracujemy na bardzo trudnym terenie - przekonuje jedna z osób związanych z brzeskim klubem.

W tym kontekście ciekawa jest informacja o zamiarach zwołania wkrótce zebrania członków klubu. To właśnie na nim miałaby być dyskutowana decyzja o dalszej przyszłości drużyny. Na spotkanie z prezesem klubu czekają też piłkarze "Piwoszy". - Od tego, co usłyszą, uzależniają swoje dalsze występy w Brzesku - informuje Piotr Stach, szkoleniowiec zespołu.
Nie jest tajemnicą, że kilku zawodników powoli rozgląda się za nowymi (czytaj: stabilnymi finansowo) pracodawcami. Coraz mniejsze są szanse na dalsze występy w Brzesku wypożyczonych zawodników - Piotra Darmochwała czy Mateusza Niechciała.

Piłkarze Okocimskiego mają jeszcze ćwiczyć do 13 grudnia. Trener zaplanował dla nich cztery treningi w tygodniu. Z frekwencją na nich może być jednak różnie. Zawodnicy już narzekają, że nie mają za co przyjeżdżać na zajęcia.

W planach "Piwoszy" są też dwa sparingi (rywale ustalani) na boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Stanęły jednak pod znakiem zapytania. Nie wiadomo czy w brzeskiej kasie znajdą się środki nie tylko na wynajęcie obiektu, ale nawet na wyjazdy na te spotkania.