Stal Rzeszów miała ze Zniczem Pruszków pewne rachunki do wyrównania. W poprzednim sezonie przegrała bowiem z tym rywalem na własnym boisku i po tym znalazła się w strefie spadkowej.
To była ostatnia porażka rzeszowian aż do poprzedniej soboty, kiedy ulegli Olimpii Grudziądz.
Biało-niebiescy pojechali więc do Pruszkowa po trzy punkty, aby odrobić to, co stracili przed tygodniem. Byli jednak jednak nastawieni na ciężką przeprawę, bo Znicz rzeszowskiej drużynie wyjątkowo nie leży. Stal ograła tego rywala tylko raz na jedenaście prób. Miało to miejsce 10. maja 2014 roku, a wtedy trenerem rzeszowian był Krzysztof Łętocha, któremu pomagał... Marcin Wołowiec.
I widać było od początku meczu, że stalowcy bardzo chcą poprawić tę statystykę. Przyjezdni szybko zaatakowali rywala, grali pressingiem, odbierali piłki, a na bramkę gospodarzy sunęły kolejne ataki.
Już w 3. minucie przed szansą stanął Rafał Maciejewski, ale po jego woleju futbolówka przeleciała wysoko nad bramką. Gospodarze odpowiedzieli okazją Jakuba Górskiego, ale kapitalnie spisał się Wiktor Kaczorowski. To nie wybiło jednak z rytmu rzeszowian, którzy atakowali to lewym, to prawym skrzydłem.
Golem pachniało kilka razy, ale brakowało tego ostatniego podania. Raz natomiast Radosław Sylwestrzak nie wykorzystał prezentu od Piotra Misztala, który nie złapał piłki po wrzutce Wojciecha Reimana i nabił futbolówką prawego obrońcę Stali. Ta przeleciała jednak nad bramką.
Gol dla gości wisiał w powietrzu, ale po upływie pół godziny gry impet przyjezdnych trochę zmalał. Widać było, że Stal teraz chce poszukać szybkiego ataku, ale nie było ku temu okazji, bo Znicz nie za bardzo się zapuszczał pod bramką przyjezdnych.
Mieli jednak swoją szansę - znów w polu karnym znalazł się Górski, lecz ponownie dobrze spisał się Kaczorowski.
Drugą połowę znów rzeszowianie zaczęli od ciągłych ataków, ale nie zmieniło się ich wykończenie. Wciąż brakowało spokoju w polu karnym i kolejne niezłe akcje kończyły się bez efektu bramkowego.
Wreszcie w 60. minucie Damian Michalik podał do Radosława Sylwestrzaka, a ten zagrywał futbolówkę mniej więcej na piąty metr. Piłka odbiła się od jednego z obrońców Znicza i spadła pod nogi nadbiegającego Reimana, który huknął pod poprzeczkę i po chwili wylądował w objęciach swoich kolegów.
Po stracie gola w końcu odważniej zaatakowali gospodarze. W pole karne Stali posłanych zostało sporo dośrodkowań, ale w powietrzu królowali gracze rzeszowian, z Sylwestrzakiem na czele.
W 80. minucie piłka dotarła jednak do Adriana Rybaka, który główkował - na szczęście rzeszowian - niecelnie.
Stal Rzeszów do końca meczu już mądrze się broniła i nie dopuszczała do większego zagrożenia pod własną bramką. A jeśli już futbolówka wędrowała w pole karne rzeszowian, to pewnie interweniował na przedpolu Kaczorowski.
W ostatniej minucie doliczonego czasu kapitalnym lobem wynik ustalił Dawid Olejarka, a tym samym przypieczętował wygraną Stali Rzeszów.
Znicz Pruszków - Stal Rzeszów 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Reiman 60, 0:2 Olejarka 90+4.
Znicz: Misztal – Bochenek ż, Wichtowski ż, Rybak, Drobnak – Tarnowski, Machalski (72 Pomorski), Grabowski (81 Proczek), Górski (68 Zagórski), Hrnciar – Zjawiński ż (68 Kubicki). Trener Artur Węska.
Stal: Kaczorowski – Sylwestrzak ż, Kostkowski, Szeliga, Głowacki – Michalik (75 Sławek), Kotwica, Reiman, Kłos (88 Szczepanek) – Maciejewski (61 Olejarka), Pieczara (75 Goncerz). Trenerzy Krzysztof Łętocha i Marcin Wołowiec.
Sędziował Szczerbowicz (Olsztyn).
Dariusz Marzec w szczerym wywiadzie po odejściu z PGE Stali Mielec: takie rozstania naprawdę bolą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
