Najgorsze miało już być za drużyną piłkarzy ręcznych Śląska Wrocław. Najbardziej utytułowany zespół w historii polskiego szczypiorniaka w zeszłym sezonie z hukiem zleciał z PGNiG Superligi, wygrywając zaledwie dwa mecze z 28 rozegranych. W dodatku z klubu odszedł trener Piotr Przybecki, który robił co mógł żeby odbudować siłę Śląska.
Nieunikniona była również rewolucja kadrowa. Latem z klubu odeszło ośmiu graczy, aż czterech wzmocniło pierwszoligowy Moto-Jelcz Oława. Są to Bartłomiej Koprowski, Bartosz Wróblewski oraz utalentowani juniorzy, Michał Wiewiórski i Paweł Dudkowski. Oprócz nich ze Śląskiem pożegnali się Orfeus Andreou, Jakub Łucak oraz Rafał Krupa, a karierę zawiesił Bartosz Witkowski.
O ile znalazł się nowy trener, którym został Daniel Grobelny, były asystent Przybeckiego, tak z nowymi zawodnikami nie było już tak kolorowo. W miniony weekend rozgrywki zainaugurowała I liga piłki ręcznej. Rywalem WKS-u była Warmia Traveland Olsztyn, która w tym sezonie wyłącznie z powodów finansowych nie zgłosiła się do zawodowej PGNiG Superligi. Sportowo klub z Olsztyna był gotowy do rywalizacji na tym poziomie, co pokazał pokonując Śląska 38:26.
Pierwsze starcie byłoby wyzwaniem dla Śląska i w pełnym składzie. Lecz zadanie Warmii było tym łatwiejsze, że WKS wystawił do gry tylko ośmiu zawodników. Nie tak miała wyglądać przygoda wrocławian z pierwszą ligą, zwłaszcza że ze strony władz klubu jeszcze parę miesięcy temu padały zupełnie inne, bardziej ambitne deklaracje.
Klub chciał startować w PGNiG Superlidze, składając akces do gry na tym poziomie. Ostatecznie komisja ligi go odrzuciła, ale pytanie pozostaje - jak Śląsk chciał stawać do walki przeciwko Vive, Wiśle Płock czy Azotom Puławy, skoro ma do dyspozycji tylko ośmiu juniorów? Przypomnijmy, że jeszcze w sierpniu na naszych łamach zapewniano nas, że kadra zostanie zamknięta zanim nadejdzie wrzesień. Tymczasem wrocławianie nieco przedłużyli sobie ten okres, a kadra ma zostać rozszerzona o nowych graczy już w najbliższym spotkaniu. Udało nam się ustalić, że wśród nowych zawodników oprócz graczy młodych znaleźli się także bramkarz Adrian Prus i obrotowy Daniel Piłat, czyli szczypiorniści z przeszłością w Śląsku.
Jaki jest zatem powód absencji niemal połowy kadry? Prozaiczny. Śląsk nie zdążył ich zgłosić do gry. Tłumaczenia pozostawiają nieco do życzenia.
- Prezes do ostatniej chwili prowadził negocjacje z zawodnikami, niektórzy byli kontuzjowani, w przypadku innych ich status był niejasny. Na Leszno będziemy w pełni gotowi - mówi Andrzej Gliniak, rzecznik Śląska.
Niestety od prezesa nie otrzymaliśmy wyjaśnień, dlaczego ten proces trwał tak długo. Następny mecz już w ten weekend na wyjeździe z Realem-Astromalem Leszno. Pierwsze spotkanie Śląska we Wrocławiu za dwa tygodnie - w hali AWF zmierzą się z Nielbą Wągrowiec. Przypomnijmy, że spotkanie z Warmią odbyło się w Kobierzycach z powodu wrocławskiego maratonu. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że szersza kadra powalczy o coś więcej niż utrzymanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?