Piłkarz Wisły Kraków Bartosz Jaroch: Kibice w odróżnieniu od nas pokazali europejski poziom. Chcemy się im odwdzięczyć

Piotr Tymczak
Wideo
od 12 lat
Piłkarze Wisły w niedzielę, 25 sierpnia, mieli rozegrać pierwszoligowy mecz z Miedzią Legnica, ale odpoczywają, bowiem został przełożony z powodu występów wiślaków w europejskich pucharach. Krakowianie muszą się jakoś pozbierać po ostatniej wysokiej porażce u siebie 1:6 z Cercle Brugge. Przyznają, że przyda się kilka dni wytchnienia i czas na przygotowanie do rewanżu oraz do kolejnego meczu w lidze - z Kotwicą w Kołobrzegu, zaplanowanego na niedzielę 1 września.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Przez ostatnie półtora miesiąca zagraliśmy dużo meczów. Występowaliśmy co trzy dni i wysiłek się nakładał. W naszym przypadku taka intensywność gry jest rzadko spotykana. Meczów mamy sporo, ale nie narzekamy, nie zwalamy winy na to, że gramy co trzy dni. Musieliśmy się szybko do tego przyzwyczaić. Trzeba się szybko regenerować i jest kolejny mecz. Teraz będzie jednak trochę wolnego. Mam nadzieję, że ten tydzień pozwoli nam trochę odetchnąć i przygotować się dobrze do dwóch kolejnych spotkań - przyznaje obrońca Wisły Bartosz Jaroch.

Zdaje sobie sprawę, że w czwartkowym meczu z Cercle Brugge gra obronna Wisły zawodziła. - Straciliśmy sześć bramek. Defensywa nie była szczelna. Za łatwo traciliśmy te gole. Przeciwnicy bezlitośnie karcili nas za każdy mały błąd. Jakość każdego z rywali przeważyła, ich szybkość, operowanie piłką i bezwzględność w polu karnym. Oglądaliśmy ich wcześniejsze występy na wideo. Analiza może wszystko wykazać, ale boisko to boisko, tam już nie ma łatwych rozwiązań, jakie można wysnuć patrząc w ekran, tam trzeba szybko reagować - komentuje Bartosz Jaroch. - Myślę jednak, że wynik 1:6 nie odzwierciedla do końca tego, co się działo w tym meczu. Też mieliśmy swoje sytuacje, a rywal boleśnie dla nas wykorzystywał swoje okazje i skończyło się tak, jak się skończyło - dodaje.

Bartosz Jaroch wraz z kolegami z drużyny liczy na to, że zespół "Białej Gwiazdy" w najbliższych meczach pokaże lepszą i skuteczniejszą grę.

- Nie mamy nic do stracenia. Chcemy dać trochę radości kibicom. Pojedziemy do Brugii powalczyć o jak najlepszy wynik - zapowiada Bartosz Jaroch.

Jest pod wrażeniem tego, jak fani "Białej Gwiazdy" wspierali zespół w meczu z Cercle, dopingując przez cały czas, mimo tylu straconych bramek i tak wysokiej przegranej.

- Kibice w odróżnieniu od nas pokazali europejski poziom. Stworzyli atmosferę, jakiej nie ma na wielu europejskich stadionach. Chwała im za to. Wielki szacunek za to, co pokazali na trybunach. To coś niesamowitego grać przy takich kibicach. Czujemy ich wsparcie i chcielibyśmy się im jakoś odwdzięczyć. Mam nadzieję, że w najbliższych meczach będą zadowoleni z naszych wyników - podsumowuje Bartosz Jaroch.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24