Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Dolcanu po meczu z Widzewem: Wiedzieliśmy, że rywale będą grali piłką

Konrad Kryczka
Rafał Grzelak walczy o piłkę z Kosuke Kimurą
Rafał Grzelak walczy o piłkę z Kosuke Kimurą Łukasz Kasprzak / Polska Press
- Widzew rzeczywiście bardzo dobrze operował piłką, ale nie do końca miał pomysł na grę. Jego piłkarze wymieniali dużo podań, ale grali wolno, więc mogliśmy się spokojnie przesuwać i między formacjami nie robiły się zbyt wielkie odległości. Gra Widzewa była fajna dla oka, ale nie taka groźna - przekonywał po ostatnim gwizdku sędziego Rafał Grzelak, który w meczu z Widzewem zdobył bramkę i zaliczył asystę.

Rafał Grzelak: Było o wiele trudniej niż ostatnio. Boisko również nie sprzyjało graniu. Widzew dobrze operował piłką, musieliśmy się cofnąć i liczyć na błędy rywali przy wyprowadzaniu akcji. Bieganie za łodzianami kosztowało nas dużo sił. Wiadomo, że lepiej mieć futbolówkę przy nodze. Widzew rzeczywiście bardzo dobrze operował piłką, ale nie do końca miał pomysł na grę. Jego piłkarze wymieniali dużo podań, ale grali wolno, więc mogliśmy się spokojnie przesuwać i między formacjami nie robiły się zbyt wielkie odległości. Gra Widzewa była fajna dla oka, ale nie taka groźna.

Jeżeli chodzi o nas, to w pierwszej połowie mieliśmy chyba trzy stuprocentowe sytuacje, ale nie udało się strzelić. W drugiej części spotkania zdobyliśmy o jednego gola więcej od łodzian. Mieliśmy też trochę szczęścia, bo Widzew trafił tylko w słupek. A gdyby z tego była bramka, mielibyśmy remis i nie wiem, czy byśmy się tak cieszyli.

Jeżeli rzeczywiście z boku wyglądało tak, że dobrze radziłem sobie z Kimurą, to fajnie. Nie patrzę jednak na to, przeciwko komu gram na swojej stronie – czy jest to zawodnik z przeszłością w MLS, czy młodzieżowiec. Trzeba szanować każdego przeciwnika. Wierzę w swoje umiejętności i wiem, że jestem dobrym piłkarzem.

Jeżeli chodzi o dośrodkowanie przy bramce Bajdura, to celowałem na 11. metr. Wiem, jak zachowuje się obrońca, kiedy broni w takiej sytuacji. Musi wbiec na bliższy słupek. Dobrze zachował się również Bajdurek, który stał w tym miejscu, w którym powinien. Taktycznie zamykał tę sytuację idealnie.

Szymon Matuszek: Mecze z drużynami trenera Stawowego zawsze tak wyglądają. Jego zespoły prowadzą grę, a my wykorzystujemy kontrataki. W pierwszej połowie mieliśmy ze trzy dogodne sytuacje i gdybyśmy je wykorzystali, to mecz wyglądałby inaczej. Boisko również nie pomagało. Bramka dla Widzewa padła po naszym błędzie – próbowaliśmy się rozegrać od tyłu, piłka skoczyła Bartkowi Osolińskiemu i wszystko skończyło się stratą gola. Myślę, że to trafienie nie miało na nas większego wpływu. Graliśmy to samo. Szybko wyrównaliśmy – Bajdur stał w odpowiednim miejscu i czasie, i dobrze dołożył nogę. Po raz pierwszy wiosną przegrywaliśmy, ale pokazaliśmy charakter i z tego wyszliśmy. W całym meczu na pewno musieliśmy dużo biegać. W szatni powiedzieliśmy sobie, że mamy nadzieję, że to ostatnie spotkanie, w którym nie mamy kontroli nad prowadzeniem gry.

Rafał Leszczyński: Po straconej bramce pojawiła się lekka frustracja. Cieszy, że potrafimy się podnieść po straconej bramce. Bardzo szybko wyrównaliśmy. Widać potencjał drużyny. Wiedzieliśmy, że Widzew, jak większość drużyn trenera Stawowego, będzie grał piłką. Na to byliśmy przygotowani. Spokojnie czekaliśmy na swoje okazje i myślę, że mieliśmy ich więcej niż Widzew i zasłużenie wygraliśmy.

Z pewnością nasze boisko nie należy do najlepszych w tej lidze. Dzisiaj spłatało nam trochę figli, ale grunt, że wygraliśmy. Teraz jest założenie, że mamy grać krócej piłką. Może nie w stylu Barcelony, ale też nie pałować, a wychodzić spod pressingu rywala. Ustawienie, które preferuje trener Dźwigała, bardzo mi odpowiada. Lubię grać na pograniczu ryzyka, więc to ustawienie pode mnie. I na razie funkcjonuje bardzo dobrze.

Słupek po strzale Widzewa i ataki łodzian w końcówce? Wiadomo, że kibice przychodzą na stadion, żeby zaznać trochę emocji. Cieszymy się, że szczęście było po naszej stronie. Powoli zapominamy o przydomku „królowie remisów” i zaczynamy piąć się w górę tabeli. Mam nadzieję, że wiosną nie będzie już mówienia o „mongołach” (Leszczyński po jednym z remisów nazwał tak siebie oraz kolegów – red.). Myślę, że dotychczasowe mecze potwierdzają, że z trenerem wykonaliśmy dobrą pracę i każdy kolejny przeciwnik będzie do nas podchodził z większym respektem niż jesienią.

Rozmawiał: Konrad Kryczka/Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24