W poprzednim tygodniu trenerem PGE Stali Mielec został Włodzimierz Gąsior, ale efekt nowej miotły nie zadziałał, choć też nie do końca. Przeciwko Zagłębiu Lubin, mielczanie nie byli już apatyczni, oddali całą masę strzałów, mieli kilka świetnych okazji, ale najwyraźniej w Mielcu na dobre zamieszkała nieskuteczność, bo znów nic nie chciało wpaść do bramki rywala.
Finisz sezonu w PKO BP Ekstraklasie to prawdziwy maraton. Drużyna trenera Gąsiora w 26 dni rozegra 6 meczów, a więc z jednej strony nie ma czasu na rozpamiętywanie ostatniego niepowodzenia, z drugiej jednak nowy opiekun mieleckiej ekipy nie ma czasu, aby popracować z drużyną.
Przecież w niedzielę po południu skończyło się spotkanie z „Miedziowymi”, w poniedziałek był trening wyrównawczy i odnowa biologiczna, a już we wtorek trzeba było ruszać w długą podróż na Podlasie, gdzie w środę dojdzie do starcia z Jagiellonią Białystok.
- Za wiele nie wymyślę przed meczem z Jagiellonią. Tu jest kwestia odpowiedniej analizy, wyciągnięcia wniosków i właściwego przygotowania psychicznego, bo to nie jest naprawdę łatwe podnieść drużynę w obecnej sytuacji. Tej drużynie potrzebna jest odnowa psychiczna
- mówił po niedzielnym meczu Włodzimierz Gąsior.
Bez wątpienia mental w jego zespole nie jest na najwyższym poziomie. PGE Stal nie wygrała od trzech spotkań i wciąż okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Kolejne mecze uciekają, a ich sytuacja się nie zmienia. Jasne, wciąż ma do rozegrania zaległe spotkanie, ale to będzie starcie z Rakowem Częstochowa, a więc na pewno faworytem mielczanie nie będą. Tak, wciąż wszystko mają w swoich rękach, ale tych szans na poprawę swojego miejsca ubywa. Tu już nie można pisać o braku marginesu błędu. Jego już od dawna nie ma...
Wróćmy jednak do środowego pojedynku z Jagiellonią. Jeszcze niedawno i u białostoczan nastroje nie dopisywały. Jaga pod wodzą Bogdana Zająca fatalnie zaczęła ten rok, bo w sześciu meczach ugrała tylko dwa punkty.
Wszystko skończyło się pożegnaniem z dobrze znanym na Podkarpaciu trenerem, a jego miejsce zajął dotychczasowy asystent Rafał Grzyb. I w tym wypadku efekt nowej miotły zadziałał. Z nim na ławce Jagiellonia rozegrała cztery spotkania i wywalczyła siedem oczek. A mogło być jeszcze lepiej, bo w ostatniej kolejce straciła wygraną w szóstej minucie doliczonego czasu.
- Byliśmy bardzo niezadowoleni po końcowym gwizdku. Straciliśmy dwa punkty w sytuacji, gdy powinniśmy wygrać. Teraz w ciągu dziewięciu dni rozegramy jeszcze trzy mecze i będziemy chcieli iść w górę tabeli
- zapewniał za pośrednictwem klubowych mediów Bartłomiej Wdowik, obrońca Jagi.
Tak więc możemy być pewni, że gospodarze tego starcia będą bardzo zmobilizowani. Pamiętają też zapewne jesienną porażkę w Mielcu, kiedy to PGE Stal ograła tego rywala 3:1. To była pierwsza wygrana pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego. Aż chciałoby się wierzyć, że to samo spotka teraz Włodzimierza Gąsiora. Taka wygrana, kiedy coraz mniej ludzi wierzy w powodzenie, byłaby świetnym impulsem na końcówkę sezonu.
Zapewne opiekun mieleckiej drużyny dokona pewnych korekt w składzie na to spotkanie. Jedna będzie wymuszona, bo za czwartą żółtą kartkę pauzuje Bożidar Czorbadżijski. Nie można więc wykluczyć, że PGE Stal zagra czwórką obrońców. Wydaje się, że do jedenastki wróci Rafał Strączek, a to da większe pole manewru w przednich formacjach, a także w ewentualnych zmianach w trakcie spotkania. Wielkiego pola manewru trener Gąsior jednak nie ma.
ZOBACZ TAKŻE - Wiesław Gołda i trudna dola trenera w niższych ligach [WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?