PKO BP Ekstraklasa. Tak oceniliśmy piłkarzy PGE Stali Mielec za mecz z Jagiellonią Białystok

Kilka razy jego zabawa pewnie przyprawiła trenera o szybsze bicie serca. Na początku o mały włos nie skończyło się to utratą bramki.

Jego najlepszy mecz w barwach mieleckiej drużyny. Pewny w interwencjach, a i piłkę dobrze wprowadzał do gry.

W defensywie zrobił swoje, a do tego zaliczył asystę przy wyrównującej bramce.

Pewnych błędów się nie ustrzegł, ale na pewno to był pozytywny występ.

Z jednej strony mogły się podobać jego zapędy ofensywne, z drugiej jednak zanotował kilka niepotrzebnych strat.

Mało był pod grą i nie może tego meczu zaliczyć do udanych.

Niby prezentował się lepiej od Urbańczyka, ale od niego wymagamy zdecydowanie więcej.

Pierwsza połowa na dobrym poziomie, a później zrobił się dziwnie elektryczny.

Poniewierany był niemiłosiernie przez rywali. Zostawił na boisku masę zdrowia.

Przed przerwą schowany i niewidoczny. Po przerwie było już dużo lepiej. Pokazywał się, szukał gry, no i miał udział przy golu.

Zaczął całkiem nieźle, ale z czasem całkiem zgasł.

Grał krótko, ale uratował drużynie jeden punkt.