Tym razem kolejka wystartowała na stadionie w Radomiu, na którym powstają dwie brakujące trybuny za bramkami. Górnik Zabrze był w poważnych tarapatach, ale znów wygrał mecz. Nosa do zmian miał bowiem trener Jan Urban, wysyłając na drugą połowę i Lukę Zahovicia, i Norberta Wojtuszka. Obaj strzelili Radomiakowi po golu. - Było mnóstwo gry kombinacyjnej. Cieszymy się ze zwycięstwa na trudnym terenie, bo wydaje mi się, że tutaj wiele drużyn straci punkty, a my wywozimy trzy - podsumował ich przełożony. Górnik po bezbarwnej inauguracji (porażka z Lechem w Poznaniu) prędko złapał wiatr w żagle; ma już siedem punktów.
Szczególny smak miało również zwycięstwo Pogoni Szczecin. Trener Jens Gustafsson przeciw Stali Mielec nie wystawił ani jednego lidera formacji. Z powodu kontuzji wypadli mu bowiem obrońca Mariusz Malec, pomocnik Kamil Grosicki i napastnik Efthymis Koulouris. Na dodatek jak w transie bronił Mateusz Kochalski, najlepszy bramkarz zeszłego sezonu, rozważający właśnie ofertę z azerskiego Karabachu Agdam. O wygranej Portowców przesądził dopiero Alexander Gorgon, strzelając gola głową w 84 minucie po dośrodkowaniu. - To był bardzo ciężki mecz. Stal jest bardzo dobrze zorganizowana w obronie i niebezpieczna w kontratakach. Przez cały mecz musieliśmy być skoncentrowani - wyjaśniał później dziennikarzom trener Gustafsson.
Na zwycięski szlak powróciła również Cracovia, wspierana w Kielcach przez kilkuset kibiców mimo zakazu nałożonego przez Komisję Ligi. Drużyna Pasów zepsuła wielki dzień swojemu byłemu trenerowi, Jackowi Zielińskiemu, który w sobotę zadebiutował w Koronie. Najlepiej wypadł Virgil Ghita. Rumuński stoper do gola strzelonego w pierwszej połowie dołożył asystę przy bramce autorstwa Micka van Burena pieczętującej sukces. Kielczanie nie wykorzystali rzutu karnego za zagranie ręką, bo egzekwujący Jewgienij Szykawka uderzył obok słupka. Z jednym punktem i bilansem bramkowym 1-7 zamykają tabelę.
Rozczarowała Korona, ale i piątkowy hit w Częstochowie obserwowany z trybun przez selekcjonera Michała Probierza. Piłkarze Rakowa, zwłaszcza Władysław Koczerhin, źle nastawili celowniki. Natomiast Lech osłabiony brakiem Mikaela Ishaka nie oddał nawet celnego uderzenia. Kibiców cieszy więc co innego - dystans przebiegnięty przez cały zespół. Blisko 120 kilometrów w całym meczu świadczy o tym, że intensywność gry faktycznie wzrosła wraz z przyjściem trenera Nielsa Frederiksena. Wkrótce Duńczyk będzie mieć w składzie jeszcze większe pole manewru. Testy medyczne przed transferem z Genui rozpocznie środkowy pomocnik Filip Jagiełło, który spędził we Włoszech pięć lat.
To druga kolejka z rzędu z okrojoną liczbą meczów. Tydzień temu z gry zrezygnował Śląsk Wrocław, natomiast teraz na regenerację postawiła Jagiellonia Białystok. Wyjątkiem spośród drużyn występujących w europejskich pucharach pozostaje więc Legia Warszawa, która nie przełożyła wyjazdowego spotkania z Puszczą Niepołomice ani żadnego poprzedniego. - Wierzę w swoich zawodników. Chcemy grać co trzy dni - zapewnił trener Goncalo Feio.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?