PKO Ekstraklasa. Kolejna wysoka porażka PGE Stali Mielec. Widzew znokautował w końcówce biało-niebieskich [RELACJA, ZDJĘCIA, WIDEO]

Konrad Karaś
Konrad Karaś
Stal grała, Widzew strzelał
Stal grała, Widzew strzelał PAP/Darek Delmanowicz
W pierwszym sobotnim meczu 10. kolejki PKO Ekstraklasy PGE Stal Mielec przegrała u siebie z Widzewem Łódź 0:3. Goście, choć nie zagrali wybitnego spotkania, potrafili jednak wykorzystać niemal wszystkie swoje sytuacje do zdobycia bramki.

Przed meczem trener Stali Adam Majewski zapewnił, że jego zespół zrobi wszystko co w swojej mocy, żeby zrehabilitować się po dotkliwej porażce 0:4 z Jagiellonią Białystok.

– Taki jest nasz cel. Natomiast zadanie nie będzie łatwe. Widzew jest teraz na fali wznoszącej, bo wygrał ostatnie spotkanie, a my swoje przegraliśmy. Ale to będzie zupełnie inny mecz. Patrząc na wyniki, czy wynik ostatniego meczu i naszej przegranej z Jagiellonią, a wygranej Widzewa, to można powiedzieć, że łódzka drużyna jest faworytem. Natomiast ja tak nie uważam. Zgadzam się tylko z tym, że mamy zespoły o podobnym potencjale, grającym w podobnym ustawieniu i podobnym stylu – mówił Adam Majewski.

Szkoleniowiec Stali dokonał w składzie dwóch zmian. Na ławce posadził Pawła Żyrę i Bogdana Vastsuka, którzy zagrali bardzo słabe zawody w Białymstoku. Na ich miejsce wstawił Fabiana Hiszpańskiego i Mikołaja Lebedyńskiego.

Nudy w pierwszej połowie

W pierwszych minutach to piłkarze Stali przeważali na boisku. Goście z Łodzi mieli kłopot nawet z wyjściem z własnej połowy. W 14. minucie dobrą okazję do zdobycia gola miał Marcin Flis, który z przewrotki próbował zaskoczyć Ravasa, ale nieczysto trafił w piłkę i ta wyleciała obok prawego słupka bramki Widzewa.

Blisko kwadrans później ofensywną akcją odpowiedzieli łodzianie. Wywalczyli rzut rożny, po którym doszło do małego bilardu w polu karnym Stali. Najbardziej pogubił się Piotr Wlazło, który przypadkowo obił słupek swojej bramki. Kibice z Solskiego mogli tylko odetchnąć z ulgą.

Chwilę później znów do głosu doszli gospodarze. Said Hamulić otrzymał piłkę na dobieg i wygrał pozycję z Serafinem Szotą. Obrońca Widzewa sfaulował Holendra, po czym otrzymał żółtą kartkę. Niemal cały stadion domagał się w tej sytuaucji przyznania czerwonej kartki dla defensora gości, ale sędzia Jakubik - po analizie tej sytuacji w systemie VAR - podtrzymał decyzję.

Na trybunach można było usłyszeć głośny jęk zawodu, po tym jak z rzutu wolnego strzelał Maciej Domański, a piłka odbiła się od głowy Zjawińskiego i przeleciała tuż nad poprzeczką. Obraz pierwszej części spotkania najlepiej mogą oddać statystyki strzałów na bramkę: 1:0 dla Stali.

Niewykorzystane sytuacje...

Na początku drugiej połowy biało-niebiescy aż trzy razy zagrozili bramce Widzewa. Najpierw Krystian Getinger trafił z 20 metrów w ręce Ravasa, później Lebedyński został zablokowany przy linii końcowej boiska, a następnie Saidowi Hamuliciowi - po podaniu od Domańskiego - zabrakło dosłownie kilku centymetrów, żeby uprzedzić golkipera gości i skierować piłkę do bramki.

Te niewykorzystane sytuacje zemściły się bardzo szybko. W 52. minucie snajper Widzewiaków, Jordi Sanchez dostał dokładne podanie od Pawła Zielińskiego, poradził sobie z Arkadiuszem Kasperkiewiczem i mocnym strzałem, między nogami Mrozka, wpakował piłkę do siatki.

Podopieczni Adama Majewskiego przez dłuższy czas nie mogli się otrząsnąć po tym ciosie. Dopiero w 70. minucie przeprowadzili niezłą akcję, po której mógł paść gol. Domański podał na lewe skrzydło, Getinger dośrodkował, a nabiegający Lebedyński przeniósł piłkę nad widzewską bramką.

Widzew nie wypracowywał sobie zbyt wielu dobrych okazji, ale te które miał - wykorzystywał niemal ze stuprocentową skutecznością. W ostatnim kwadransie Bartosz Mrozek musiał aż dwukrotnie wyjmować piłkę z siatki. W 82. minucie naciskany przez obrońcę Stali Dominik Kun najpierw dobrze się zastawił, a później precyzyjnym strzałem z ośmiu metrów zdobył bramkę. Pięć minut później Kun zaliczył asystę przy trafieniu Jakuba Sypka.

Do końca meczu nie padły już żadne bramki i tym samym Stal poniosła piątą porażkę w lidze.

PGE Stal Mielec – Widzew Łódź 0:3 (0:0)

Bramki: 0:1 Sanchez 53, 0:2 Kun 82, 0:3 Sypek 87.

PGE Stal: Mrozek – Hiszpański (60 Ratajczyk), Kasperkiewicz, Matras, Flis ż, Getinger – Domański (85 Domański), Wlazło, Gerbowski (78 Vastsuk) – Lebedyński, Hamulić. Trener Adam Majewski.

Widzew: Ravas – Zieliński, Stępiński, Szota ż, Kreuzriegler (88 Chorbadzhiyski), Milos – Zjawiński (71 Sypek), Kun (88 Dębiński), Hanousek (46 Lipski), Letniowski (62 Danielak) – Sanchez. Trener Janusz Niedźwiedź.

Sędziował Jakubik (Siedlce). Widzów 4953.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PKO Ekstraklasa. Kolejna wysoka porażka PGE Stali Mielec. Widzew znokautował w końcówce biało-niebieskich [RELACJA, ZDJĘCIA, WIDEO] - Nowiny

Wróć na gol24.pl Gol 24