Mecz Korona Kielce - Górnik Zabrze 0:0
W pierwszej połowie obie drużyny stworzyły po dwie okazje. Po stronie Korony strzelali Erik Pacinda i debiutujący pomocnik z Cracovii, Bojan Cecarić. Obaj trafili w bramkarza - Martina Chudego. W Górniku najpierw akcję zmarnował Igor Angulo, potem uderzenie głową Łukasza Wolsztyńskiego wybronił Marek Kozioł.
W Kielcach było ledwie kilka stopni na plusie, ale nad stadionem świeciło piękne, zimowe słońce. Na trybunach zasiadło 7100 osób. Frekwencję zbudowali goście, którzy zaliczyli najlepszy wyjazd w sezonie. Było ich około półtora tysiąca. To znacznie więcej niż pomieści sektor gości.
Cecarić z Pacindą byli groźni również po przerwie. W 57 minucie czujność ponownie zachował jednak Chudy, który popisał się paradą na notę, przenosząc futbolówkę nad poprzeczką.
Trener Marcin Brosz po godzinie gry zauważył, że druga linia nie działa tak jak powinna. Zdecydował się na podwójną zmianę, wprowadzając Mateusza Matrasa i Davida Kopacza. To były słuszne decyzje. Górnik w pewnym momencie przejął nawet inicjatywę. Okazji nie wykorzystali Jesus Jimenez (trafił w głowę rywala i obok słupka), debiutujący Erik Jirka oraz właśnie Kopacz, który podawał wcześniej Słowakowi.
Piłkarz meczu: Martin Chudy
Atrakcyjność meczu: 5/10