Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pierwszej kolejce: Ekstraklasa jak kobieta (KOMENTARZ)

Marcin Ożga
Pogoń Szczecin Czesława Michniewicza niespodziewanie pokonała Lecha Poznań
Pogoń Szczecin Czesława Michniewicza niespodziewanie pokonała Lecha Poznań Roger Gorączniak
Nie, to nie będzie tekst o partnerkach zawodników Ekstraklasy ani o kobiecym futbolu. To będzie tekst o Ekstraklasie, naszej piłce na którą z tak wielkim utęsknieniem czekaliśmy. A dla czego Ekstraklasa jak kobieta? O tym na końcu.

40 dni/960 godzin/57600 sekund – tylko tyle i aż tyle trwała rozłąka z naszą Ekstraklasą. Wertowanie składów, najnowszych transferów, spekulacje kto wypali, a kto będzie musiał walczyć o utrzymanie. Niby przez owe 40 dni nikt nie grał, ale emocji było równie dużo co podczas boiskowych zmagań. Ale wróciła, ona, Ekstraklasa w pełnej krasie i od razu uraczyła nas tym, za co do niej tak mocno wzdychamy.

PIĄTEK

Wybiła 17:45, według programu telewizyjnego powinniśmy już oglądać przedmeczowe studio na kanale Eurosport 2. Jednak zamiast tego widzimy jak 5 minut do biegu przez płotki przygotowują się młode kobiety. Pierwszy zgrzyt już na samym starcie i o dziwo nie związany z boiskowymi zdarzeniami. Na kolejny nie musieliśmy wcale długo czekać – Tomasz Lach i Tomasz Hajto. Jeden nieodróżniający zawodników, a drugi upierający się, że czterech nowych pomocników w Wiśle to wcale nie tak duże zmiany. Ale ok, głód był tak wielki, że przebolejemy otoczkę, a skupimy się na esencji, czyli grze w piłkę. Jak się okazało mecz ten był wybitnie ekstraklasowy. Przyrowski, Crivellaro, 35 m – zbitka tych słów działa na wyobraźnię i nie trzeba włączać powtórek, aby wiedzieć jak padł pierwszy gol. Minęło 10 minut i zapachniało idealnie zroszoną trawą na Camp Nou czy też perfekcyjnie przyciętą na Emirates Stadium – tak oto zabrzanie zrobili akcję kolejki po której wyrównali stan meczu. Z jednej strony gol-kuriozum, z drugiej stadiony świata – uśmiech z twarzy nie schodził, to jest właśnie Ekstraklasa.

Daniem dnia był mecz Lechia – Cracovia. Z jednej strony kandydat do walki o najwyższe pozycje, a z drugiej Cracovia – zespół od lat grający poniżej oczekiwań. Wszyscy wskazywali faworyta w zespole gdańszczan, ale przecież to byłoby zbyt logiczne, zbyt przewidywalne. Ekstraklasa wie, że czekaliśmy na nią z wytęsknieniem, więc już na starcie sprawia nam psikusa i 3 punkty jadą do Krakowa wraz z trenerem Zielińskim, który odmienił ten zespół.

SOBOTA

Zaczynamy w Chorzowie spotkaniem Ruch - Górnik Łęczna. Ten mecz jednak zaczął się dużo wcześniej w innym polskim mieście, w Szczecinie. Na około godzinę przed meczem w stolicy województwa zachodniopomorskiego rozbrzmiał potężny dźwięk, jakby masowo coś pękało, coś się tłukło. Był to dźwięk niszczonych skarbonek kibiców Pogoni, którzy zobaczyli w składzie chorzowian ich byłego gracza, Michała Koja. Masowo ruszyli ze swoimi oszczędnościami w poszukiwaniu bukmacherów naziemnych. Tak, zwycięstwo gości w tym meczu było dla nich „peffką”. Wynik? 0:2 i w obu bramkach swoje dołożył wspomniany Koj. Bukmacherzy płakali.

W dalszą podróż po boiskach Ekstraklasy zaprosiło nas lubińskie eldorado. Co prawda „ptasie mleko” zostało zastąpiono tradycyjnym „Grześkiem”, ale każdy był ciekaw co w tym Zagłębiu po rocznej banicji się wykluło. W rundzie wiosennej niepokonani z dwoma straconymi bramkami, a po drugiej stronie Podbeskidzie. Jak mogło zacząć się to spotkanie? Ano tak, że Todorovski z Forencem strzelają sobie bramkę – Ekstraklasa w pełnej krasie. Wyrównanie przyszło w samej końcówce. Rzut karny, gol, koniec historii – pomyślałby przeciętny kibic. Ale kibic Ekstraklasy wie, że owego karnego wywalczył Maciej Dąbrowski, czyli zawodnik, który według doniesień medialnych miał w tym meczu nie grać, a myślami był przy wyborze dywanu, który zawiśnie w jego nowym domu na tureckiej ziemi. Jednak zagrał i w swoim stylu podłączył się do ofensywnej akcji co przyniosło gospodarzom wyrównującą bramkę, a kibicom temat do rozmów przy niedzielnym rosole.

Creme de la creme sobotniego dnia było spotkanie mistrza kraju z Pogonią Szczecin. Łatwe 3 punkty dla rozpędzonego "Kolejorza"? Nie, nic bardziej mylnego. To jest Ekstraklasa, która przygotowała na ten mecz taki scenariusz. Pogoń wygrywa 2:1, a jednym z bohaterów meczu zostaje Patryk Małecki. Niemożliwe? A jednak. W dodatku po nieoczekiwanym wejściu na boisko w 16. minucie meczu.

NIEDZIELA

Na pierwszy ogień spotkanie Korona - Jagiellonia. Składy na ten mecz przypominały bardziej mecz pierwszoligowych średniaków, ale dzięki temu emocji było pod dostatkiem. Najpierw bramka żebrami, następnie szybka podwójna odpowiedź "Jagi", by ostatecznie trzy punkty padły łupem Korony po golu w doliczonym czasie. Przybyła, napastnik Korony zdobył w tym meczu dwie bramki, ale dalej nie wiemy czy potrafi grać w piłkę. Wiemy natomiast, że trener Probierz zrozumiał dlaczego Berg tak lubuje się w rotowaniu składem, gdy ma napięty terminarz.

Meczem kolejki okrzyknięto spotkanie Śląska z Legią. Z wielu stron dało się usłyszeć, że to gospodarzom dawano większe szanse na zwycięstwo, że tak jak zawsze postawią trudne warunki nie będącym w najwyższej formie legionistom. Wynik? Gładkie 4:1 dla przyjezdnych. Bramki? Dwie Nikolić, który tym razem nie "palił" co drugiej akcji, niezastąpiony Jodłowiec (kto inny mógł skarcić Śląsk) i Furman bezpośrednio z rzutu wolnego. W ten sposób Legia nie strzeliła żadnego gola w poprzednim sezonie, a sam Dominik nie trafił w ten sposób do sieci ani razu w swoim dorosłym graniu. No, ale trzeba pamiętać, że to Ekstraklasa, a ona nie takie rzeczy już widziała.

PONIEDZIAŁEK

Na zakończenie kolejki czekał nas mecz, który oddzielał ziarno od plew, mężczyzn od chłopców. Prawdziwy fanatyk Ekstraklasy o 18:00 meldował się przed teleodbiornikiem i w napięciu oczekiwał na szlagier Piast - Nieciecza. O dziwo, ten mecz był najbardziej logicznym z całej kolejki. Zespół trochę lepszy wygrał z zespołem trochę słabszym. W dodatku 1:0, po stałym fragmencie. Nie dało tego zrobić się bardziej przewidywalnie.

Podsumowując pierwszą serie gier nie można użyć ulubionego słowa Tomasza Lacha. Ta kolejka nie była dziewicza – była ekstraklasowa. Pełna sprzeczności, nielogiczna, nieprzewidywalna – jak kobieta właśnie.

Więcej o 1. KOLEJCE EKSTRAKLASY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24