Po tym, co Kolejorz pokazał w Portugalii, a wcześniej w pojedynku z Polonią Warszawa, trudno bez obaw oczekiwać na to, co wydarzy się w niedzielę podczas meczu z Widzewem na Bułgarskiej.
Piłkarzom Lecha należą się olbrzymia brawa za to, czego dokonali w tej edycji Ligi Europejskiej. Wyeliminowali przecież po dramatycznych pojedynkach znacznie bogatsze i utytułowane kluby. Już sam awans do fazy grupowej po wygranym dwumeczu z Dnipro Dniepropietrowsk, czołową drużyną ligi ukraińskiej, znacznie wyżej notowanej od naszej Ekstraklasy, było niespodzianką.
Kapitalne pojedynki z Juventusem, Manchesterem City oraz Red Bull Salzburg przejdą do historii poznańskiego klubu. Przeżywaliśmy wspaniałe momenty, o których kibice innych polskich drużyn będą pewnie jeszcze mogli długo marzyć. Kilka centymetrów zabrakło po strzałach Artjomsa Rudnevsa i Jakuba Wilka, by Lech wrócił z tarczą z Estadio AXA i mógł cieszyć się na pojedynki z Liverpoolem.
Trzeba jednak niestety przyznać, że awans Sportingu do 1/8 finału był jak najbardziej zasłużony. Ekipa Domingosa była zdecydowanie lepsza w tym dwumeczu. Miała więcej indywidualności i piłkarsko była lepsza od Lecha.
Na porażkę mistrzów Polski złożyło się wiele czynników. - Zadecydowały przede wszystkim proste błędy. Przy pierwszej bramce za krótko wybiliśmy piłkę, przy drugiej z kolei to ja popełniłem błąd. Nie ma tu znaczenia, że druga bramka padła ze spalonego, bo do tej sytuacji w ogóle nie miało prawa dojść - mówił Bartosz Bosacki.
- Odczuwam duży niedosyt, bo nadal uważam, że jesteśmy lepszą drużyną niż Braga. W Portugalii zagraliśmy zdecydowanie gorzej niż u siebie - dodał Dimitrije Injac.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?