„Podbeskidzie takie z Łęczną” nie zawiodło. Sześć goli i remis Górnika na własnym stadionie (ZDJĘCIA)

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Podbeskidziu Bielsko-Biała nie udało się po raz pierwszy wiosną wygrać na wyjeździe, chociaż w Łęcznej trzy razy było tego bliskie. Górnik trzykrotnie odpowiedział jednak bramką wyrównującą i wiosną wciąż jest niepokonany na własnym stadionie.

„Podbeskidzie takie z Łęczną” - to hasło z mema przeszło do klasyki polskiego internetu, a nawiązywało do atrakcyjności meczu, gdy obie drużyny grały jeszcze w ekstraklasie. W sobotę w Łęcznej ligowy klasyk stał na wysokim poziomie, a grający w strugach deszczu piłkarze strzelili aż sześć goli. Sprawiedliwie po trzy dla każdej z drużyn.

Spotkanie w wymarzony sposób rozpoczęło się dla gości. Bielszczanie w kombinacyjny sposób rozegrali rzut wolny, a Macieja Gostomskiego lobował Tomasz Neugebauer. Piłka odbiła się od słupka i trafiła pod nogi nieobstawionego Daniela Mikołajewskiego, który już w 5. minucie dał przyjezdnym prowadzenie.

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było jednak długo czekać. W 24. minucie Miłosz Kozak z rzutu wolnego wstrzelił po ziemi piłkę pod bramkę rywali. Zakotłowało się przed Wiktorem Kaczorowskim, a najwięcej zimnej krwi zachował Patryk Pierzak, który w tym zamieszaniu skierował futbolówkę do siatki.

Bielszczanie przeważali, kontrolowali grę i stwarzali sobie sytuacje. Dopięli swego w 39. minucie, a Macieja Gostomskiego tym razem ładnym strzałem pokonał Joan Roman. Chociaż przy Hiszpanie było dwóch defensorów Górnika, to nie zablokowali tego uderzenia.

Pierwsza połowa rozpoczęła się dobrze dla Podbeskidzia, a druga jeszcze lepiej dla Górnika. Gospodarze potrzebowali 60 sekund, aby po raz drugi doprowadzić do remisu. Piłkę na połowie rywala przejął Egzon Kryeziu. Podał ją na bok do Kozaka, który za chwilę odegrał z powrotem do Słoweńca i ten z dziesięciu metrów posłał futbolówkę tuż obok interweniującego bramkarza.

Piłkarzom wciąż było mało, a łęcznianie w tym dniu często biernie przyglądali się poczynaniom rywala. To zemściło się w 52. minucie. Maksymilian Sitek z dużym spokojem podprowadził piłkę w pole karne Górnika, a potem miał czas, żeby przymierzyć i strzelić przy słupku, wyprowadzając Podbeskidzie na prowadzenie 3:2.

Zielono-czarni nie chcieli pogodzić się z porażką. W 67. minucie Daniel Dziwniel szukał na „jedenastce” Karola Podlińskiego, ale piłkę wypiąstkował bramkarz Podbeskidzia. Trafiła ona jednak pod nogi Dawida Tkacza, który przytomnie uderzył zza pola karnego.

Więcej bramek już nie padło, ale gospodarze mieli okazję, żeby w doliczonym czasie gry wyszarpać komplet punktów. Kozak dośrodkował z rzutu wolnego, a Marcin Biernat uderzył głową, ale niestety minimalnie się pomylił. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:3 (1:2)
Bramki: Pierzak 24, Kryeziu 46, Tkacz 67 – Mikołajewski 5, Roman 39, Sitek 52

Górnik: Gostomski – Dziwniel, De Amo, Cisse (49 Biernat), Zbozień, Krykun, Kryeziu, Pawlik (46 Lewkot), Kozak, Pierzak (46 Tkacz), Podliński (90 Turek). Trener: Ireneusz Mamrot

Podbeskidzie: Kaczorowski – Wypych, Vitelli, Janota, Celtik (69 Biliński), Simonsen, Goku, Sitek (82 Drzazga), Hartherz (82 Milasius), Naugebauer (69 Misztal), Mikołajewski. Trener: Dariusz Żuraw

Żółte kartki: Biernat, Kozak, Pawlik – Mikołajewski, Janota

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Podbeskidzie takie z Łęczną” nie zawiodło. Sześć goli i remis Górnika na własnym stadionie (ZDJĘCIA) - Kurier Lubelski

Wróć na gol24.pl Gol 24