Mecze 36. kolejki La Liga
Rayo Vallecano – Athletic Bilbao 0:3 (San Jose 20’, De Marcos 30’, Ander 74’)
Piątkowym, niespodziewanie wysokim zwycięstwem nad Rayo Vallecano, Athletic Bilbao zapewnił sobie grę w eliminacjach Champions League w przyszłym sezonie. Piątkowe spotkanie w Madrycie rozpoczęło się z opóźnieniem ze względu na sporą liczbę serpentyn i konfetti rzuconego na murawę, ale po tym liczył się już tylko futbol, w którym dominowali, przede wszystkim dzięki stałym fragmentom gry, goście. Dzięki rzutom wolnym i rożnym zespół Ernesto Valverde stwarzał mnóstwo zagrożenia pod bramką niepewnego Rubena. Tak też Baskowie wyszli na prowadzenie w 20. minucie gry, gdy właśnie po kornerze Mikel San Jose wykorzystał błąd bramkarza Rayo i otworzył wynik spotkania. Dziesięć minut później z kolei, po kolejnym rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Oscara De Marcosa, który z 12 metrów płaskim strzałem podwyższył prowadzenie Los Leones. Rayo tego dnia praktycznie nie istniało pod bramką przeciwnika, a na kwadrans przed końcem spotkania Ander Herrera sprytnym strzałem z rzutu wolnego ustalił rezultat na 0:3. Gładkie zwycięstwo Athletiku oraz szansa gry Basków w Lidze Mistrzów stała się faktem.
FC Barcelona – Getafe CF 2:2 (Messi 23’, A. Sanchez 67’ – Lafita 37’, 90+2’)
Czysto teoretycznie, podejmująca na własnym stadionie Getafe FC Barcelona nie miała prawa się potknąć, jeśli marzyła jeszcze o zachowaniu iluzorycznych szans na mistrzostwo Hiszpanii. Tuż przed meczem oddano jeszcze ostatni hołd zmarłemu trenerowi Barcy, Tito Vilanovie, ale potem dla Katalończyków liczyło się już tylko ogranie Los Azulones. Podopieczni Gerardo Martino pierwszy krok w tym kierunku uczynili w 23. minucie gry, kiedy to podanie Daniego Alvesa zamienił na swojego 28. gola w tym sezonie Leo Messi. Barca prowadziła 1:0 i wydawało się, że od tego momentu wszystko będzie zdecydowanie łatwiejsze dla tego zespołu. Walczące o utrzymanie Getafe jednak nie mogło sobie pozwolić na porażkę nawet z tak renomowanym przeciwnikiem i jeszcze przed przerwą, po sprytnie wykonanym rzucie wolnym dla zespołu Cosmina Contry, do siatki trafił Angel Lafita. Drugą połowę gospodarze rozpoczęli nieco zaskoczeni przebiegiem spotkania, a ich grę w ofensywie odmieniło wejście na boisko Ceska Fabregasa, który minutę po zameldowaniu się na placu gry znakomicie wypatrzył w polu karnym Pedro, a zablokowany strzał kolegi skutecznie dobił Alexis Sanchez, dzięki czemu Barcelona ponownie była na prowadzeniu. Zespół gości był jednak w stanie raz jeszcze zaskoczyć aktualnego wciąż mistrza Hiszpanii i to w doliczonym czasie gry, kiedy to atak rozpaczy wieloma zawodnikami Getafe przyniósł gola głową bohatera tego meczu, Angela Lafity. Lafita ma farta do największych stadionów w Hiszpanii, bowiem jego dwa gole dla Saragossy pozwoliły w 2011 roku zdobyć tej drużynie Santiago Bernabeu. Teraz Getafe tylko zremisowało z Barceloną, ale ten punkt jest bardzo istotny dla Los Azulones w walce o pozostanie w elicie. Jeśli chodzi o Barcę, to w sobotni wieczór wszystko wskazywało na to, że to już koniec marzeń Katalończyków na obronę tytułu, tymczasem po niedzielnych wynikach okazało się, że zespół Martino w tej kwestii zrobił minimalny krok do przodu, ale wciąż nie zależy od samego siebie.
Malaga CF – Elche CF 0:1 (Rodrigues 11’)
Przed niezwykle ciężkimi bojami z Barceloną i Sevillą na koniec rozgrywek, piłkarze Elche wykonali bardzo ważny krok w kierunku utrzymania. Podopieczni Frana Escriby ograli na wyjeździe Malagę Bernda Schustera 1:0. Goście od pierwszych minut byli zespołem lepszym na La Rosaleda. Najpierw dobrej sytuacji nie wykorzystał Boakye, którego strzał z kilkunastu metrów obronił Caballero, ale już w 11. minucie gry było 0:1 po absolutnie fenomenalnym strzale z dystansu Garry’ego Rodriguesa. Jeszcze przed przerwą Elche mogło prowadzić wyżej, ale uderzenie zza pola karnego Marqueza trafiło tylko w słupek bramki gospodarzy. W tym spotkaniu więcej niż okazji bramkowych było różnych nerwowych spięć na murawie pomiędzy zawodnikami obu zespołów. W 67. minucie gry z ławki rezerwowych gości usunięty został Tono, który starł się z obrońcą Malagi, Antunesem, a kwadrans później czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie (ustrzelenie piłką z pełną mocą leżącego na boisku Iakovenki) obejrzał stoper Elche, Botia. Ostatecznie nawet to nie przeszkodziło beniaminkowi w osiągnięciu cennego zwycięstwa i mecz zakończył się wynikiem 0:1.
Osasuna Pampeluna – Celta Vigo 0:2 (Nolito 20’, 34’)
Walcząca o utrzymanie Osasuna Pampeluna nie sprostała na własnym stadionie drużynie Celty Luisa Enrique, najprawdopodobniej przyszłego trenera Barcelony. Goście z Galicji w sobotni wieczór zwyciężyli przede wszystkim dzięki tercetowi Sergio Alvarez – Orellana – Nolito. Ten pierwszy bronił tego dnia dosłownie wszystko i nie dawał się pokonać napastnikom Osasuny nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach, jak chociażby w 33. minucie, gdy obronił z uderzenia z najbliższej odległości Riery oraz De la Cuevasa. Minutę po tej sytuacji Nolito wykorzystał dośrodkowanie Orellany i technicznym uderzeniem z pierwszej piłki podwyższył wynik spotkania na 0:2. Pierwszego gola były gracz Barcelony strzelił niemal kwadrans wcześniej, kiedy to również po podaniu Orellany w sytuacji sam na sam z Andresem Fernandezem śliczną podcinką nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Osasuna chciała, próbowała, ale tego dnia po prostu nie umiała uchronić się przed porażką. Ta sprawia, że Los Rojillos wylądowali na dwie kolejki przed końcem w strefie spadkowej i wiele wskazuje na to, że zespół, który w tym sezonie chyba jako jedyny urwał punkty całej wielkiej trójce (Atletico, Realowi czy Barcelonie), może wylądować ostatecznie w Segunda Division.
Real Valladolid – Espanyol Barcelona 1:0 (Rukavina 20’)
Prawdziwy mecz strachu w sobotni wieczór czekał zespół Realu Valladolid, który ze stratą trzech punktów do bezpiecznego miejsca w tabeli zmierzył się z Espanyolem Barcelona. Pierwsi na prowadzenie mogli wyjść w tym spotkaniu goście, ale Sergio Garcia nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Jaime. Swojej szansy na otwarcie wyniku meczu nie zmarnowali za to gospodarze, którzy w 20. minucie za sprawą efektownego uderzenia z półwoleja w wykonaniu Antonio Rukaviny mogli cieszyć się z jednobramkowej przewagi. Po pierwszej wyrównanej i emocjonującej połowie Valladolid prowadził 1:0, a po przerwie sytuacji bramkowych było już zdecydowanie mniej. Goniący wynik goście musieli w dodatku ostatnie 20 minut grać w dziesiątkę, po tym jak z boiska za dwie żółte kartki wyleciał Pizzi. Dzięki temu gospodarze potrafili bez większych problemów utrzymać korzystny dla siebie wynik i w końcowym rozrachunku zdobyć ważne trzy punkty. Po tym meczu Espanyol wciąż nie ma matematycznego utrzymania, natomiast Real Valladolid już w środę może się wydostać ze strefy spadkowej. Zadanie podopiecznych J.I. Martineza nie będzie jednak łatwe, bo w zaległym meczu zmierzą się oni nie z kim innym, jak Realem Madryt.
UD Almeria – Betis Sewilla 3:2 (O. Diaz 52’, A. Vidal 77’, Azeez 90+3’ – B. Rodriguez 59’, S. Sevilla 70’)
Niesamowite spotkanie rozegrało się w samo niedzielne południe w Andaluzji, gdzie walcząca rozpaczliwie o utrzymanie Almeria podejmowała zdegradowany już Betis Sewilla. Po pierwszej bezbramkowej połowie, prawdziwe wielkie emocje rozpoczęły się w drugiej części gry. W 52. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził po akcji Aleixa Vidala Oscar Diaz, jednak już minutę po tym za bezmyślny faul na Damienie Perquisie wyleciał z boiska pomocnik Almerii, Suso i przez zdecydowaną większość drugiej połowy gospodarze musieli grać w dziesiątkę. Betis, który grał już tylko o honor, skrzętnie z tego skorzystał. Chwilę później dośrodkowanie Juana Carlosa ‘zamknął’ Braian Rodriguez, zdobywając pierwszego swojego gola w La Liga. W 70. Minucie plasowanym strzałem z dystansu Verdiblancos na prowadzenie wyprowadził urodzony w okolicach Almerii Salva Sevilla, który też trochę przesadnie celebrował swoją radość po bramce, za co zresztą po meczu przepraszał. Wydawało się, że ten mecz będzie dla Almerii gwoździem do trumny, ale wielka ambicja podopiecznych Francisco Rodrigueza pozwoliła im w osłabieniu jeszcze odwrócić losy tego pojedynku. Sygnał do ataku dał rezerwowy Azeez, który najpierw w 77. minucie gry idealnie obsłużył Aleixa Vidala, który w sytuacji sam na sam z Adamem doprowadził do wyrównania, a następnie już w doliczonym czasie gry sam Nigeryjczyk głową doprowadził do remisu, stając się prawdziwym bohaterem swojego zespołu, który w niezwykle dramatycznych okolicznościach zdołał wygrać 3:2 i przynajmniej na chwilę wydostać się ze strefy spadkowej.
Levante UD– Atletico Madryt 2:0 (Filipe Luis-sam. 7’, Barral 69’)
Sześć punktów w trzech ostatnich kolejkach dawało prowadzącemu w tabeli Atletico Madryt pewność zdobycia tytułu mistrzowskiego. Jako że ostatni mecz podopieczni Diego Simeone rozgrywają na Camp Nou w Barcelonie, waga spotkań w Walencji z Levante oraz na Vicente Calderon z Malagą urosła do rangi finału. Ten pierwszy pojedynek, rozegrany w niedzielne popołudnie, ułożył się jednak dla Los Colchoneros fatalnie. Już od siódmej minuty przegrywali oni 0:1, po tym jak pechowo piłkę do własnej siatki skierował klatką piersiową Filipe Luis. Goście rzucili się do ataku i wydawało się, że gol dla nich wisi w powietrzu, jednak pomimo okazji Raula Garcii, Ardy Turana, Diego Costy czy Filipe Luisa, piłka nie chciała tego dnia wpaść do bramki znakomicie dysponowanego, najlepszego bramkarza tego sezonu w La Liga, Keylora Navasa. W dodatku miejscowi potrafili jeszcze przypieczętować swój triumf bramką po kontrataku Davida Barrala. W końcówce lider Primera Division miał doskonałą szansę na zmianę rezultatu, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Adrian Lopez trafił tylko w słupek. Levante ostatecznie wygrało z Atletico 2:0, ale inne wyniki tej kolejki sprawiają, że zespół Simeone w ostatnich dwóch spotkaniach tego sezonu potrzebuje ledwie czterech punktów, aby cieszyć się z mistrzostwa.
Sevilla FC – Villarreal CF 0:0
Mecz dwóch przyszłych reprezentantów Hiszpanii w europejskich pucharach miał być jednym z ciekawszych spotkań tej kolejki La Liga. Tak jednak nie było. Po niesamowicie dramatycznym pojedynku z Valencią i awansie do finału Ligi Europy, piłkarze Unaia Emery’ego zapewnili sobie w niedzielę fizyczny i przede wszystkim psychiczny ‘odpoczynek’. Na boisko działo się niewiele, obie drużyny zagrażały sobie nawzajem głównie uderzeniami z dystansu. W pierwszej części gry najbliżej zdobycia gola byli Giovani Dos Santos (Villarreal) oraz Vitolo (Sevilla), ale obaj nie potrafili ostatecznie pokonać bramkarzy rywali. Po przerwie za to genialnej okazji nie wykorzystał Musacchio, który z pięciu metrów uderzył obok bramki Javiego Varasa. Zero bramek, zero kartek (!) i niewiele emocji – podział punktów na Sanchez Pizjuan.
Real Madryt – Valencia CF 2:2 (Ramos 59’, C.Ronaldo 90+2’ – Mathieu 43’, Parejo 64’)
Potknięć Atletico i Barcelony w żadnym stopniu nie wykorzystał Real Madryt. Królewscy musieli na Santiago Bernabeu pokonać Valencię, rozbitą czwartkową pechową pucharową porażką z Sevillą. Nietoperze w stolicy Hiszpanii pokazały jednak, że z najlepszymi walczyć potrafią. W tym sezonie mogą się pochwalić zwycięstwem nad Barceloną na Camp Nou, a teraz nie dali się pokonać Realowi na Bernabeu. W całym spotkaniu przewagę mieli gospodarze, ale w pierwszej połowie to goście stwarzali groźniejsze okazje. Najpierw uderzenie głową Daniego Parejo jakimś cudem na poprzeczkę sparował Diego Lopez, a tuż przed przerwą rzut rożny dla Valencii przyniósł trafienie głową Jeremy’ego Mathieu. Po przerwie przycisnęli podopieczni Carlo Ancelottiego i gdy po asyście Cristiano Ronaldo Diego Alvesa pokonał Sergio Ramos, wydawało się, że Królewscy przejęli kontrolę nad tym spotkaniem. Nic bardziej mylnego, bo już po pięciu minutach kontratak Nietoperzy przyniósł im bramkę Daniego Parejo i ponownie na Bernabeu było blisko prawdziwej sensacji. Gdyby Real przegrał z Valencią, praktycznie straciłby szanse na mistrzostwo kraju, ale jeden punkt Los Blancos uratował cudownym trafieniem piętą w doliczonym czasie gry Cristiano Ronaldo i spotkanie w stolicy Hiszpanii zakończyło się remisem 2:2.
Real Sociedad – Granada CF 1:1 (Vela 78’ – Ighalo 90+3’)
Na poniedziałkowy wieczór tym razem pozostawiono starcie na Estadio Anoeta, gdzie Real Sociedad zmierzył się z Granadą. Z tej dwójki jeszcze wiele do ugrania ma tylko zespół gości, który jeszcze jest daleki od zapewnienia sobie utrzymania. Baskowie z kolei już wiedzą że zajmą piąte lub szóste miejsce i w przyszłym sezonie będą występować w Lidze Europy. Pierwsza połowa to jednak popis nieskuteczności gospodarzy. Najpierw z rzutu wolnego w słupek trafił Canales, później dwóch idealnych okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał Seferović, a uderzenia z dystansu Veli, Canalesa oraz po drugiej stronie boiska Recio nie znalazły drogi do bramki. Na gole trzeba było czekać do drugiej części gry, a dokładniej do ostatniego kwadransa. Wcześniej jednak były czerwone kartki. Najpierw z boiska wyleciał w 53. minucie za dwie żółte kartki (z czego druga idiotyczna za protesty) piłkarz Granady Recio, a ledwie 120 sekund później za brutalny faul na Iturrze został wyrzucony Mikel Gonzalez. Jako pierwszy po przerwie powinien się wpisać na listę strzelców Piti, ale w idealnej okazji uderzył tylko w słupek. Wynik otworzył za to na 12 minut przed końcem spotkania po płaskim dośrodkowaniu De la Belli Carlos Vela. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się skromnym zwycięstwem gospodarzy, w doliczonym czasie gry w zamieszaniu w polu karnym rywala najlepiej zachował się Ighalo i rzutem na taśmę zapewnił Granadzie cenny punkt.
Mecz zaległy 34. kolejki:
Real Valladolid – Real Madryt 1:1 (Osorio 86’ – S. Ramos 35’)
W środę piłkarze Realu Madryt wreszcie odrobili swoją zaległość spowodowaną finałem Pucharu Króla oraz spotkaniami w Lidze Mistrzów. Królewscy pojechali do Valladolid tylko w jednym celu – aby zdobyć trzy punkty i zachować realne szanse na mistrzostwo Hiszpanii w tym sezonie. Dla gospodarzy za to ważny jest każdy punkcik, który przybliżyłby tę drużynę do utrzymania. To spotkanie dla grającego bez Bale’a, Carvajala oraz Varane’a Realu zaczęło się źle, bowiem już w 10. minucie o zmianę poprosił Cristiano Ronaldo, który ponownie poczuł dyskomfort mięśniowy. Real nie grał wielkiej piłki, ale wyszedł na prowadzenie za sprawą ładnego strzału z rzutu wolnego Sergio Ramosa, który pod nieobecność Ronaldo i Bale’a wziął na siebie odpowiedzialność za ten piłkarski element. Real grał spokojnie, Valladolid było bardzo niemrawe, a Carlo Ancelotti po przerwie zdecydował się na obronę korzystnego wyniku. Marcelo zmienił Benzemę, Illarramendi Isco, ale mecz Realowi wymknął się spod kontroli, gdy dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił rezerwowy Humberto Osorio. Gospodarze wyrównali na cztery minuty przed końcem i po wielkiej walce w końcówce dowieźlo cenny punkt do ostatniego gwizdka sędziego, redukując tym samym realne szanse Realu na mistrzostwo Hiszpanii niemalże do zera. Królewscy potrzebują cudu, aby jeszcze wyprzedzić zarówno drugą Barcelonę, jak i prowadzące Atletico.
Statystyki 36. kolejki La Liga
Padły 24 gole
Pokazano 45 żółtych i 6 czerwonych kartek
Mecze obejrzało 305 tysięcy widzów (30,5 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki:K. Navas (Levante) – Rukavina (Valladolid), S. Ramos (Real M.), San Jose (Athletic), Coke (Sevilla) - Ander (Athletic), Parejo (Valencia), Lafita (Getafe) – C. Ronaldo (Real M.), Azeez (Almeria), Nolito (Celta)
Ławka rezerwowych: Diego Alves (Valencia), S. Alvarez (Celta), Dani Alves (Barcelona), Iturraspe (Athletic), Keita (Valencia), Giovani (Villarreal), A. Vidal (Almeria), Orellana (Celta)
Piłkarz kolejki: Angel Lafita (Getafe)
Jako piłkarz Saragossy w 2011 roku zdołał zdobyć dwa gole na Santiago Bernabeu i przyczynić się do niespodziewanego zwycięstwa 3:2 nad Realem, a teraz jego dwa gole, z czego jeden w doliczonym czasie gry, uciszyły Camp Nou, a remis Getafe 2:2 jest bardzo ważnym wynikiem w kontekście walki Los Azulones o utrzymanie.
Cienias kolejki: Suso (Almeria)
Wypożyczony z Liverpoolu zawodnik nie wytrzymał ciśnienia w arcyważnym dla Almerii meczu z Betisem i przy stanie 1:0 bezmyślnie i brutalnie sfaulował Damiena Perquisa, za co wyleciał z boiska. Młody pomocnik jeszcze gorzej musiał się czuć, gdy jego koledzy stracili dwa gole i przegrywali 1:2, ale na jego szczęście spotkanie zakończyło się triumfem Almerii 3:2 i ten nieodpowiedzialny wybryk może ujść Suso płazem.
Bramka kolejki: Gol Cristiano Ronaldo w meczu z Valencią
Portugalczyk zdobył kapitalnego gola piętą w stylu Zlatana Ibrahimovicia w doliczonym czasie meczu z Valencią, dzięki czemu uratował swojej drużynie cenny punkt.
Tabela La Liga po 36. kolejce [pełna tabela] :
1. Atletico 88 punktów, bramki 75:24
2. Barcelona 85, 99:32
3. Real M. 84, 101:35
4. Athletic 68, 65:38
5. Sevilla 60, 66:50
(…)
16. Valladolid 36, 35:55
17. Almeria 36, 41:71
18. Getafe 36, 32:53
19. Osasuna 35, 29:60
20. Betis 22, 31:73
Rozkład 37. kolejki La Liga (10-11.05) [pełny terminarz] :
Villarreal – Rayo (sobota, godzina 20)
Levante – Valencia (sb, 22)
Athletic – R. Sociedad (niedziela, 17)
Atletico – Malaga (nd, 19)
Elche – Barcelona (nd, 19)
Celta – Real M. (nd, 19)
Getafe – Sevilla (nd, 19)
Granada – Almeria (nd, 19)
Betis – Valladolid (nd, 19)
Espanyol – Osasuna (nd, 19)
Klasyfikacja strzelców:
Cristiano Ronaldo (Real M.) – 31 goli
Messi (Barcelona) - 28
Diego Costa (Atletico) - 27
Alexis (Barcelona) - 18
Benzema (Real M.) - 17
Griezmann (R. Sociedad), Aduriz (Athletic)– 16
Vela (R. Sociedad), Pedro (Barcelona) - 15
Bacca (Sevilla), Bale (Real M.), Nolito (Celta) - 14
Villa (Atletico), Javi Guerra (Valladolid), Gameiro (Sevilla) – 13
Skróty wszystkich spotkań 36. kolejki La Liga:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?