Mecze 37. kolejki La Liga
Villarreal CF – Rayo Vallecano 4:0 (Uche 23’, Bruno 42’, J. Pereira 55’, Jaume Costa 64’)
Po zapewnieniu sobie miejsca w środku ligowej stawki i serii bardzo dobrych wyników, dla niezwykle nierównego zespołu Rayo Vallecano przyszedł kolejny dołek formy. Po porażce z Athletikiem Bilbao 0:3 w zeszłej kolejce, piłkarze Paco Jemeza dostali lanie od kolejnego z przyszłych pucharowiczów, Villarreal. To było niezwykle jednostronne spotkanie, zdominowane przez rewelacyjnego beniaminka z El Madrigal, który potrzebował ledwie godziny, aby rozbić swojego rywala. W 23. minucie gry po ślicznej akcji zespołowej i asyście Mateo Musacchio do pustej bramki trafił Ikechukwu Uche. Tuż przed przerwą rezerwowy Aquino, który zmienił jeszcze w pierwszej połowie kontuzjowanego Caniego, idealnie wyłożył piłkę Bruno, a ten z kilkunastu metrów podwyższył wynik meczu. Ten sam piłkarz musiał chwilę później z kontuzją opuścić plac gry, podobnie jak wcześniej Cani i obrońca Rayo, Borja Lopez. Po przerwie gospodarze kontynuowali natarcie na bramkę Rayo i po fatalnym błędzie zakontraktowanego już przez Werder Brema Alejandro Galveza sytuację sam na sam z Rubenem wykorzystał Jonathan Pereira. Po chwili dwie doskonałe sytuacje zmarnowali Musacchio oraz Jaume Costa. Ten ostatni potrafił jednak w 64. minucie gry ustalić wynik spotkania dobijając uderzenie z rzutu wolnego Triguerosa, przy którym ogromny błąd popełnił Ruben. Tuż przed tym rzutem wolnym za faul taktyczny z boiska wyleciał Arbilla, przez co Rayo kończyło mecz w dziesiątkę. W końcówce Żółta Łódź Podwodna nie wystrzeliła już kolejnych pocisków i mecz zakończył się wynikiem 4:0.
Levante UD – Valencia CF 2:0 (Angel 72’, Ivanschitz 81’)
Bardzo ciekawe, przede wszystkim w drugiej połowie spotkanie sprawili swoim kibicom piłkarze Levante i Valencii, którzy zmierzyli się w sobotni wieczór w derbach Walencji. Obie drużyny mogły sobie na to pozwolić, szczególnie że w tym sezonie nie grają już o żadną większą stawkę. Zarówno Los Granotas, jak i Nietoperze, zdążyli sobie zagwarantować miejsce w środku tabeli na koniec rozgrywek, więc w bezpośrednim starciu postanowili postawić na ofensywny futbol. W pierwszej części gry niezwykle blisko zdobycia bramki byli Victor Casadesus (Levante) oraz Fede Cartabia (Valencia), którym w decydującym momencie zabrakło odrobiny dokładności. Po przerwie emocji było więcej, zarówno tych sportowych, jak i trochę mniej. Valencia mogła prowadzić, gdy Ricardo Costa głową trafił w poprzeczkę, ale to udało się dopiero gospodarzom, w 72. minucie gry, kiedy wspomniany Costa popełnił fatalny błąd zgrywając piłkę zbyt krótko głową w kierunku własnego bramkarza. Futbolówkę przejął rezerwowy gospodarzy Angel i w sytuacji sam na sam pokonał Diego Alvesa. Początkowo sędzia chciał anulować tego gola z powodu spalonego, którego jednak nie było ze względu na zamierzone zagranie obrońcy w kierunku własnego bramkarza i na szczęście Velasco Carballo zdołał się z pierwszej decyzji wycofać. To jednak spowodowało spore zamieszanie na murawie i wielką kłótnię doświadczonego Juanfrana z trenerem Valencii, Juanem Pizzim, którym niewiele zabrakło do bójki. Niespełna dziesięć minut później było już 2:0, a drugiego gola po akcji zespołowej strzelił Austriak Ivanschitz, co przesądziło o derbowym triumfie gospodarzy. Podopieczni Caparrosa kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Pedro Lopeza za brutalny atak na rywala, ale to już nie wpłynęło na końcowy rezultat. Przez najbliższe pół roku to Levante będzie rządziło w Walencji.
Athletic Bilbao – Real Sociedad 1:1 (Muniain 49’ – Agirretxe 75’)
Innym pojedynkiem derbowym w tej kolejce były Derby Kraju Basków na Estadio Nuevo San Mames, gdzie Athletic Bilbao zmierzył się z Realem Sociedad. Obie drużyny znały swoją już swoje ligowe osiągnięcia – Los Leones kolejkę wcześniej zapewnili sobie czwarte miejsce w lidze i grę w eliminacjach Ligi Mistrzów, a zespół z San Sebastian był pewny gry w Lidze Europy w przyszłym sezonie. W związku z tym obie drużyny również nie miały nic do stracenia, dzięki czemu kibice na San Mames przeżywali sporo piłkarskich emocji. Rozpoczęło się od świetnej okazji dla gości, w której Iraizoza nie potrafili pokonać Xabi Prieto oraz Markel Bergara. Athletic odpowiedział doskonałą akcją, po której z kilku metrów celnie nie potrafił uderzyć na niemal pustą bramkę Toquero. Druga część gry rozpoczęła się od szybkiego trafienia Ikera Muniaina, który cztery minuty po wznowieniu gry indywidualną akcją zakończoną technicznym strzałem zza pola karnego dał swojej drużynie prowadzenie. Txuri Urdin wyrównali na kwadrans przed końcem, gdy Vela kapitalnie wypuścił sam na sam z bramkarzem Agirretxe, a ten z łatwością umieścił piłkę w siatce. Po doprowadzeniu do remisu na murawie nastąpiła wymiana piłkarskich ciosów, ale zabrakło bramek. Jedna wprawdzie padła, ale została anulowana, gdyż sędzia Del Cerro Grande uznał, że strzelający głową Laporte faulował rywala w walce o górną piłkę. Na San Mames podział punktów, który oznacza, że niemoc Athletiku w pojedynkach z lokalnym rywalem wciąż trwa.
Elche CF – FC Barcelona 0:0
Po ostatnich wynikach w Primera Division stojąca już na straconej pozycji Barcelona wróciła niespodziewanie do gry o tytuł. Co więcej, Katalończycy są zależni tylko i wyłącznie od siebie, bowiem przy dwóch zwycięstwach w ostatnich kolejkach zostaliby mistrzami Hiszpanii. Pierwszym zadaniem drużyny Gerardo Martino było pokonanie na wyjeździe beniaminka Elche, który w ostatnich dziewięciu meczach na własnym stadionie stracił zaledwie dwa gole, a po raz ostatni przegrał jeszcze w 2013 roku. Broniący tytułu mistrza Hiszpanii zawodnicy Barcy szybko przekonali się o trudności swojego niedzielnego zadania, bowiem defensywa gospodarzy po raz kolejny zagrała na bardzo wysokim poziomie. W nielicznych stwarzanych przez przyjezdnych sytuacjach dodatkowo świetnie bronił Manu Herrera. W 15. minucie gry, bramkarz Elche sparował na poprzeczkę uderzenie z woleja Andresa Iniesty, a tuż przed przerwą nie dał się zaskoczyć z rzutu wolnego Leo Messiemu. Po przerwie Herrera raz jeszcze zatrzymał Argentyńczyka w sytuacji sam na sam. Najbliżej zdobycia bramki Barcelona była w samej końcówce, gdy uderzenie z dystansu Adriano o centymetry minęło bramkę beniaminka. Co więcej, gospodarze w ostatnich minutach także mogli strzelić zwycięskiego gola, który wyeliminowałby Barcę z walki o tytuł. Po perfekcyjnym kontrataku Garry Rodrigues posłał jednak piłkę nad poprzeczką i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, który przypieczętował zarówno utrzymanie Elche, jak i szanse Barcelony na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii w bezpośrednim pojedynku na Camp Nou z Atletico.
Atletico Madryt – Malaga CF 1:1 (Alderweireld 74’ – Samuel 65’)
W przypadku remisu Barcelony, zwycięstwo Atletico w równolegle rozgrywanym pojedynku na Vicente Calderon z Malagą dawało drużynie Diego Simeone zwycięstwa w La Liga już na kolejkę przed końcem rozgrywek. Los Colchoneros tego dnia musieli sobie jednak radzić bez kontuzjowanego najlepszego napastnika, Diego Costy, ale i tak trudno było się spodziewać, żeby po raz czwarty stracili oni punkty na własnym obiekcie, gdzie do tej pory jeszcze nikt nie wygrał, a po jednym punkcie potrafiły wywieźć znacznie silniejsze od Malagi zespoły Realu Madryt, Barcelony oraz Sevilli. Niemniej jednak zespół Bernda Schustera, który po spotkaniu zapewnił, że po sezonie opuści Malagę, tego dnia był bardzo trudnym orzechem do zgryzienia dla faworytów ze stolicy. Ten mecz mógłby się potoczyć inaczej, gdyby w 12. minucie nieco niżej uderzył David Villa, który ostatecznie trafił tylko w poprzeczkę. Atletico, podobnie jak Barcelona w Elche, miało spore problemy ze stwarzaniem okazji bramkowych. Co więcej po przerwie jedną z dwóch znakomitych sytuacji wykorzystał Samuel Garcia, który w 65. minucie gry skorzystał z błędu Alderweirelda i w dość szczęśliwy sposób umieścił piłkę w siatce. Gospodarze musieli rzucić się do ataku i tak uczynili. Niespełna dziesięć minut później zrehabilitował się Toby Alderweireld, który celną główką po rzucie rożnym doprowadził do remisu. Na więcej podopiecznych Simeone nie było już stać, nawet pomimo gry w końcówce w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Marcosa Angeleriego. Świetnie bowiem w kluczowych sytuacjach bronił Willy Caballero. Doświadczony Argentyńczyk niejako uratował emocje w walce o mistrzostwo w ostatniej kolejce, w genialny sposób interweniując po strzale Adriana Lopeza w doliczonym czasie gry. Spotkanie na Vicente Calderon zakończyło się remisem 1:1.
Celta Vigo – Real Madryt 2:0 (Charles 42’, 63’)
Remisy z Valencią i Valladolid sprawiły, że przed tą serią spotkań Real Madryt miał już tylko iluzoryczne szanse na mistrzostwo Hiszpanii. Dlatego też na mecz z Celtą Vigo Carlo Ancelotti nie zabrał ze sobą z powodów zdrowotnych takich zawodników, jak Cristiano Ronaldo, Karim Benzema, Dani Carvajal, Pepe czy Raphael Varane. Celta Luisa Enrique miała zapewnione już miejsce w środku ligowej tabeli, ale osoba prawdopodobnie przyszłego trenera Barcelony sprawiła, że zespół z Galicji rozegrał przeciwko Realowi bardzo dobre spotkanie. To właśnie gospodarze byli tego dnia drużyną zdecydowanie lepszą i w stu procentach wykorzystali fatalne błędy w defensywie Królewskich. Obie bramki dla Celty strzelił brazylijski snajper Charles. Były gracz Almerii w 42. minucie bezceremonialnie zabrał piłkę Sergio Ramosowi i w sytuacji sam na sam z Diego Lopezem nie dał mu żadnych szans. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce również po przerwie, gdy Charles przejął fatalne podanie Xabiego Alonso w kierunku własnego bramkarza, po czym z równie zimną krwią umieścił piłkę w siatce, podwyższając prowadzenie zespołu Luisa Enrique. Zwycięstwo Celty tego dnia mogło być jeszcze wyższe, ale kibice na Estadio Balaidos i tak nie mogli narzekać. Pluć w brodę mogą sobie za to piłkarze Realu Madryt, którzy w ten sposób stracili ostatnie szanse na mistrzostwo, a wobec potknięć Barcelony i Atletico w przypadku zwycięstwa mogli jeszcze wrócić do ‘gry o tron’.
Getafe CF – Sevilla FC 1:0 (Escudero 70’)
Były spotkania bez jakiejkolwiek stawki, były spotkania drużyn walczących o mistrzostwo, a teraz przechodzimy do meczów drużyn walczących o utrzymanie. Pierwszą z nich jest Getafe, które na własnym stadionie podejmowało będącą myślami już w finale Ligi Europy Sevillę. Goście z Andaluzji wystąpili w tym meczu w bardzo eksperymentalnym składzie, a w wyjściowej jedenastce znaleźli się chociażby tacy niemal anonimowi piłkarze, jak Moi, Antonio Cotan czy Carlos Fernandez. Mimo to, zwycięstwo zespołowi Los Azulones wcale nie przyszło łatwo. Choć podopieczni Cosmina Contry mieli sporą przewagę, to jednak z wielkim trudem przychodziło im stwarzanie sytuacji pod bramką Javiego Varasa. Dopiero w 63. minucie w polu karnym Sevilli zrobiło się groźnie, gdy uderzenie głową Lacena trafiło w poprzeczkę. Siedem minut później gospodarze zdołali zdobyć zwycięskiego gola za sprawą lewego obrońcy Escudero, który popisał się precyzyjnym uderzeniem z dystansu, czym zaskoczył Varasa. Dzięki tej skromnej wygranej Getafe wydostało się na kolejkę przed końcem poza strefę spadkową.
Granada CF – UD Almeria 0:2 (Verza 19’-k., Vidal 83’-k.)
Mecz strachu w Granadzie dla Almerii. Na Estadio Los Carmenes zwycięzca miał już pewne lub prawie pewne utrzymanie, natomiast przegrany w przypadku potknięcia w ostatniej kolejce ligowej na pewno lądował w Segunda Division. Choć było to spotkanie ligowe, to jednak rozstrzygnęło się ono w rzutach karnych, które pan Gil Manzano dyktował w tym meczu dla gości. Pierwszy miał miejsce w 19. minucie gry, gdy Fran Rico sfaulował w szesnastce Verzę. Sam poszkodowany bez trudu wykorzystał jedenastkę i to Almeria znalazła się w zdecydowanie lepszej sytuacji. Beniaminek tego dnia był lepszy, czego dowodem był fakt, że gospodarze bramce rywala potrafili zagrozić tylko uderzeniami z dystansu. Goście z kolei w drugiej połowie nie wykorzystali dwóch znakomitych okazji Azeeza i Oscara Diaza, aż na siedem minut przed końcem ten pierwszy został przewrócony w polu karnym przez Murillo. Werdykt arbitra to karny i czerwona kartka dla obrońcy Granady. Pewny strzał Aleixa Vidala sprawił, że triumf Almerii 2:0 stał się faktem. Granada z kolei zagra w bezpośrednim pojedynku z Realem Valladolid i przegrany z tego meczu na pewno opuści Primera Division.
Betis Sewilla – Real Valladolid 4:3 (Pena-sam. 6’, Molina 54’, R. Castro 76’, Juanfran 90+1’ – Javi Guerra 1’, 59’-k., Pena 51’)
Niesamowite spotkanie odbyło się w niedzielę w Sewilli, gdzie zdegradowany już do drugiej ligi Betis zmierzył się z zażarcie walczącym o utrzymanie Realem Valladolid. Na Estadio Benito Villamarin wielkie emocje dosłownie trwały od pierwszej do ostatniej minuty, bowiem już kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry celnym strzałem głową zespół gości na prowadzenie wysunął niezawodny Javi Guerra. Betis zareagował jednak znakomicie i już pięć minut później był remis 1:1, po tym jak naciskany przez Braiana Rodrigueza Carlos Pena wpakował piłkę do własnej siatki. Na kolejne gole trzeba było czekać do drugiej połowy, jednakże wtedy worek z bramkami otworzył się na dobrze. W 51. minucie spotkania ponownie na prowadzenie wyszli goście, za sprawą świetnie rozegranego rzutu rożnego, po którym już do właściwej bramki trafił Pena. Bramkowy szał trwał - nie minęły trzy minuty, a zrobiło się 2:2 po główce Moliny, a po kolejnych pięciu minutach rzut karny podyktowany za faul Adana na Larssonie wykorzystał Javi Guerra i Valladolid po raz trzeci w tym meczu miało jednobramkową przewagę. Skuteczny finisz tego dnia należał jednak do ambitnie grających mimo spadku do drugiej ligi gospodarzy, a konkretnie do rezerwowego Juanfrana. Zawodnik Betisu najpierw w akcji wyrównującej idealnie dograł w pole karne do Rubena Castro na kwadrans przed końcem, a następnie już w doliczonym czasie gry ten piłkarz popisał się niebywałym uderzeniem z rzutu wolnego z około 40 metrów od bramki przeciwnika. Piłka wylądowała w samym okienku bramki Jaime, dzięki czemu to jednak Betis zdobył w tym spotkaniu trzy punkty i sprawił, że utrzymanie Realu Valladolid nie zależy już tylko od drużyny Juana Ignacio Martineza.
Espanyol Barcelona – Osasuna Pampeluna 1:1 (Colotto 21’ – Acuna 44’)
Drugim z zespołów, który nie zależy tylko od siebie w kwestii utrzymania w Primera Division, jest Osasuna Pampeluna, która nie była w stanie zwyciężyć na boisku Espanyolu Barcelona. Piłkarze Javiego Gracii i tak mogą być umiarkowanie zadowoleni, gdyż w przypadku porażki na Estadio Cornella El Prat Los Rojillos już byli by zespołem drugoligowym. Dla zespołu z Pampeluny mecz rozpoczął się źle, bowiem w 21. minucie gry to gospodarze wygrywali 1:0 po trafieniu Diego Colotto, który szczęśliwym sytuacyjnym strzałem po rzucie rożnym otworzył wynik. Osasuna musiała rzucić się do ataku, a to przyniosło skutek tuż przed przerwą, gdy po centrze z rzutu wolnego Punala, do siatki rywala trafił Javier Acuna. W drugiej części gry nic się nie zmieniło, a najciekawszym momentem było wejście na boisko kończącego karierę wychowanka Espanyolu, Joana Capdevili, który tym samym pożegnał się ze swoimi kibicami. W celu utrzymania zespół Osasuny musi zwyciężyć u siebie zdegradowany Betis Sewilla i liczyć na potknięcie Granady lub Almerii.
Statystyki 37. kolejki La Liga
Padły 24 gole
Pokazano 51 żółtych i 4 czerwone kartki
Mecze obejrzało 248 tysięcy widzów (24,8 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki:Caballero (Malaga) – D. Alves (Barcelona), Lomban (Elche), Musacchio (Villarreal), Escudero (Getafe) – Vela (R. Sociedad), Juanfran (Betis), Darder (Malaga), Muniain (Athletic)- Charles (Celta), R. Castro (Betis)
Ławka rezerwowych: M. Herrera (Elche), Laporte (Athletic), Corona (Almeria), Trigueros (Villarreal), A. Vidal (Almeria), Lafita (Getafe), Angel (Levante)
Piłkarz kolejki: Willy Caballero (Malaga)
Bramkarz Malagi swoimi znakomitymi interwencjami sprawił, że walka o tytuł mistrzowski pomiędzy Barceloną a Atletico rozstrzygnie się dopiero w ostatniej kolejce w bezpośrednim starciu obu drużyn na Camp Nou.
Cienias kolejki: Sergio Ramos (Real Madryt)
Obrońca Realu, który w ostatnich tygodniach był czołowym piłkarzem swojej drużyny, przeciwko Celcie popełnił kompromitujący błąd, który był początkiem końca Realu Madryt w tym pojedynku.
Bramka kolejki: Bramka Juanfrana w meczu Betis – Valladolid
Rezerwowy piłkarz Betisu popisał się niesamowitym uderzeniem z rzutu wolnego z około 40 metrów, zapewniając w ten sposób zwycięstwo Betisowi w doliczonym czasie gry.
Tabela La Liga po 37. kolejce [pełna tabela] :
1. Atletico 89 punktów, bramki 76:25
2. Barcelona 86, 99:32
3. Real M. 84, 101:37
4. Athletic 69, 66:39
5. Sevilla 60, 66:51
(…)
16. Getafe 39, 33:53
17. Granada 38, 31:56
18. Osasuna 36, 30:61
19. Valladolid 36, 38:59
20. Betis 25, 35:76
Rozkład 38. kolejki La Liga (16-18.05) [pełny terminarz] :
Malaga – Levante (piątek, godzina 21)
Real M. – Espanyol (sobota, 16)
Mecz o mistrzostwo Hiszpanii:
Barcelona – Atletico (sob, 18)
Valencia – Celta (sob, 22)
R. Sociedad – Villarreal (niedziela, 12)
Walka o utrzymanie w La Liga:
Osasuna – Betis (nd, 17)
Rayo – Getafe (nd, 17)
Almeria – Athletic (nd, 17)
Valladolid – Granada (nd, 17)
Sevilla – Elche (nd, 21)
Klasyfikacja strzelców:
Cristiano Ronaldo (Real M.) – 31 goli
Messi (Barcelona) - 28
Diego Costa (Atletico) - 27
Alexis (Barcelona) - 18
Benzema (Real M.) - 17
Griezmann (R. Sociedad), Aduriz (Athletic)– 16
Vela (R. Sociedad), Pedro (Barcelona), Javi Guerra (Valladolid)- 15
Bacca (Sevilla), Bale (Real M.), Nolito (Celta) - 14
Skróty wszystkich spotkań 37. kolejki La Liga:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?