Podsumowanie sezonu Lechii: do zrealizowania celu zabrakło sześciu punktów

jac
Lechia Gdańsk na europejskie puchary musi jeszcze poczekać
Lechia Gdańsk na europejskie puchary musi jeszcze poczekać Patrycja Wojtak
Lechia Gdańsk, choć na półmetku zajmowała dopiero czternaste miejsce, przez długi czas udanie goniła czołówkę, ale ostatecznie celu, jakim było prawo gry w europejskich pucharach, nie zrealizowała. Musi odłożyć go na kolejny sezon.

Apetyty były bardzo duże. O pucharach, a nawet podium myślano na okrągło. Lechię przed sezonem awizowano przecież jako drużynę, która doskoczy do Lecha Poznań i Legii Warszawa, stwarzając tym samym niedościgniony przez resztę tercet trzy razy L (stworzony od nazw klubów). O ile Lech z Legią rzeczywiście zrobili swoje, to już Lechia nie. Dlaczego? Pozwolimy sobie na to pytanie odpowiedzieć w poszczególnych kategoriach opisujących miniony sezon. Wbrew pozorom wcale nie był on taki beznadziejny dla biało-zielonych, jak może się wydawać.

Najlepszy zawodnik: Ariel Borysiuk
Nie ma przypadku, że we wtorkowy wieczór selekcjoner Adam Nawałka pośle Ariela Borysiuka do boju w towarzyskim spotkaniu z Grecją. To nagroda za ciężką pracę w Lechii. Nie był on co prawda postacią, która decydowała o zwycięstwach (w sensie nie zdobywał bramek, ani nie notował asyst), ale w naszej ocenie był tym, który trzymał równą formę przez niemal cały sezon. Miejsce w składzie traciło wielu zawodników, Borysiuk natomiast grał zawsze, u każdego z trzech trenerów (no chyba, że akurat pauzował za kartki). Naszym zdaniem to jemu należy się najbardziej miano piłkarza sezonu. Z drugiej strony nie zapominamy o Rafale Janickim, Gersonie, Macieju Makuszewskim, Grzegorzu Wojtkowiaku, czy Jakubie Wawrzyniaku. Wszyscy wymienieni rozegrali wiele solidnych meczów.

Najsłabszy punkt zespołu: destabilizacja na początku sezonu
Nie chodzi nam o konkretnego zawodnika, raczej o to, jak zespół zaczął sezon. Ponad dwadzieścia nowych twarzy, obcojęzyczny trener bez znajomości polskich realiów, niedopasowana taktyka, krótki czas na zgranie… Lista błędów, która wpłynęła na chaos ciągnący się za Lechią aż do końca zeszłego roku (przypomnijmy: kończyła go na czternastym miejscu!), była długa. Oczywiście w pierwszych kolejkach zespół punktował całkiem przyjemnie, ale im dalej w las, tym było coraz gorzej. Po dziewięciu meczach pracę stracił trener Joaquim Machado, a więc trener, który według władz klubu miał poprowadzić Lechię do europejskich pucharów. Później próbowano gasić pożary Tomaszem Untonem – to także nie zdało egzaminu. Dopiero przyjście Jerzego Brzęczka i wzmocnienie poszczególnych pozycji ustabilizowało sytuację: udało się awansować z trzynastego na piąte miejsce. Gdyby Lechia od początku szła właściwą ścieżką, to kto wie…

Najlepszy mecz: wygrany 1:0 z Legią Warszawa (11 kwietnia)
Pod względem sportowej esencji na pewno były dwa lub trzy inne lepsze mecze. Nam jednak szczególnie przypadł do gustu kwietniowy z Legią Warszawa. Z kilku powodów. Po pierwsze, Lechia wygrała go w pełni zasłużenie, pokazując ustępującemu mistrzowi Polski, iż może rywalizować z nim jak równy z równym. Po drugie, spotkanie oglądało 36,5 tys. widzów, co jest rekordem w historii występów na PGE Arenie. Dzięki temu, że Lechia odniosła zwycięstwo i pokazała ciekawy futbol wielu z tych kibiców wróciło na stadion (wystarczy zerknąć na frekwencje w kolejnych meczach i porównać je do np. do poprzedniego sezonu). Można więc rzec, że spotkanie miało wymiar nie tylko czysto sportowy, ale i marketingowy. Lechia zbudowała sobie nim markę.

Najsłabszy mecz: przegrany 1:4 ze Śląskiem Wrocław (25 października 2015)
Lechia była krótko po zmianie trenera (z Joaquima Machado na Tomasza Untona). Wyglądała wtedy tak sobie, to znaczy potrafiła np. zagrać bardzo dobrą połowę z Legią w Warszawie, by ostatecznie przegrać 0:1. Nikt jednak nie przewidział, ani w ogóle nie spodziewał się katastrofy ze Śląskiem. To był zdecydowanie najgorszy wieczór na bursztynowej PGE Arenie. Już po 23 minutach Lechia przegrywała trzema bramkami. Skończyło się na 1:4. Katem był Flavio Paixao, który ustrzelił hat-tricka. Ale nie tylko on. Przyczyn druzgocącej klęski należałoby również szukać w Lechii. Samookaleczenia dokonali przecież autor samobója Tiago Valente i Ariel Borysiuk, który w 10 minucie został wyrzucony z boiska za faul… Bez dwóch zdań to była bardzo przykra sobota dla kibiców Lechii.

Największy talent: Bruno Nazario
Ponoć na wiele stać 16-letniego Przemysława Macierzyńskiego, ponoć bramki jak na zawołanie ładuje dwa lata starszy Adam Buksa, a Donatas Kazlauskas to już w ogóle niebywały talent piłki litewskiej. No właśnie, ponoć. Tych piłkarzy widzieliśmy w Lechii rzadko albo nigdy, wobec czego na słowo nikt nie uwierzy. Dlatego w tej kategorii wyróżniamy Bruno Nazario. Brazylijczyk rozegrał do tej pory różne mecze: raz szło mu lepiej, raz gorzej. Ale widać, że ma tzw. potencjał, umie się przemieszczać po boisku, piłka go nie uwiera. W niemieckiej Bundeslidze, bo jego macierzystym klubem jest TSG Hoffenheim, zdążył zadebiutować. W Lechii kończy mu się teraz roczne wypożyczenie. Trener Brzęczek chce, żeby pozostał na kolejny rok. Jeżeli ustabilizuje formę i będzie regularnie grał, to wyrośnie na niezłego skrzydłowego.

Największe rozczarowanie: Bartłomiej Pawłowski
Należy wymagać goli i asyst od piłkarza za 600 tys. euro i z łatką występów w lidze hiszpańskiej. Tymczasem Bartłomiej Pawłowski w rundzie wiosennej nie rozegrał ani jednego przyzwoitego meczu. Czy zjadła go presja, czy nie był dobrze przygotowany – tego nie sposób teraz rozstrzygnąć. W Lechii szybko postanowili mu zmienić (tymczasowo) otoczenie: wiosnę spędził w Zawiszy Bydgoszcz. Tam poszło mu całkiem nieźle, wobec czego po powrocie z wypożyczenia otrzyma kolejną szansę. Oby jej nie zmarnował, bo będzie pozamiatane…

Zawodnicy niezastąpieni: Grzegorz Wojtkowiak, Jakub Wawrzyniak, Gerson, Ariel Borysiuk, Rafał Janicki
Powyższe wyliczenia tylko potwierdzają, jak dobre zakupy Lechia zrobiła na półmetku ligi. Spośród wyżej wymienionych trzech pierwszych zostało ściągniętych właśnie przed wiosną. Wszyscy podnieśli poziom defensywy. Lechii parę razy udało się dzięki zagrać bez straty gola, a w lutym przeciwko Wiśle Kraków nie pozwoliła nawet rywalowi na oddanie ani jednego celnego strzału (!). Zresztą o klasie Grzegorza Wojtkowiaka, czy Jakuba Wawrzyniaka świadczą powołania do reprezentacji, a w przypadku Gersona opinie fachowców porównujących go do Marcelo, który kilka lat temu był najlepszym stoperem ekstraklasy. Co do ostatniego zawodnika, którego pozwoliliśmy sobie wymienić, zdania także są na ogół pozytywne. Ariel Borysiuk rozegrał równy, solidny sezon. Opuścił jedynie trzy spotkania, z czego dwa z powodu pauz za kartki. Bardzo dobrze prezentował się także Rafał Janicki. Jeżeli chodzi o całą rubrykę niezastąpionych, to na pewno można by jeszcze dołączyć Sebastiana Milę, czy Stojana Vranjesa. Wydaje się jednak, że Mili lepiej szło jesienią w Śląsku Wrocław, z kolei Vranjes ten czas w Lechii przespał i dopiero błysnął na wiosnę.

Piłkarze niepotrzebni: Henrique Miranda, Rudinilson, Tiago Valente, Mateusz Możdżeń, Mavroudis Bougaidis, Filip Malbasić, Marcin Pietrowski.
Lista jest długa, co tylko pokazuje, ile błędów popełniono, zwłaszcza w letnim okienku transferowym. Masowe zakontraktowanie nie podniosło bynajmniej wartości poszczególnych pozycji, ani rywalizacji na nich. Obciążyło za to budżet i niewykluczone, że wprowadziło niezdrową atmosferę w szatni. Wielu piłkarzy siłą rzeczy zostawało przecież odsyłanych na trybuny lub do trzecioligowych rezerw. Byli także tacy, których promowano na przekór zdrowemu rozsądkowi. Niektórzy natomiast dostawali szanse tylko dlatego, że inni (w domyśle znacznie lepsi) byli akurat kontuzjowani lub musieli pauzować za kartki. Jeżeli Lechia chce być lepszym zespołem, to osoby, które decydują o transferach nie mogą popełniać takich błędów, jakie popełniono przed sezonem. Na szczęście wstępna rewizja nastąpiła już w styczniu, gdy postanowiono wziąć przede wszystkim sprawdzonych zawodników.

Transferowy potrzeby na kolejny sezon: solidny bramkarz, doświadczony napastnik, lewoskrzydłowy, dodatkowy środkowy pomocnik, zmiennik na prawą obronę.
Lechia z całą pewnością posiada kręgosłup w postaci czterech solidnych obrońców (trzech z nich powoływanych jest do reprezentacji Polski; chodzi o Janickiego, Wawrzyniaka i Wojtkowiaka), dwóch środkowych pomocników w osobach Borysiuka i Vranjesa, rozgrywającego Sebastiana Milę, czy całkiem efektywnego Macieja Makuszewskiego (najlepszy w klubowej klasyfikacji kanadyjskiej). Jest również szereg innych ważnych lub obiecujących zawodników (przykładem Antonio Colak, który zdobył dziesięć bramek, czy Nikola Leković będący właściwą alternatywą dla Wawrzyniaka). Lechia żeby zawalczyć o podium potrzebuje jednak konkretnych wzmocnień. Szczególnie na dwóch pozycjach: otóż przydałby się bramkarz gwarantujący skuteczne interwencje i napastnik, który byłby w stanie strzelić przynajmniej 15 goli. Ponoć Marek Jóźwiak, czyli osoba odpowiadająca za kształt personalny zespołu, ma takich kandydatów w swoim notesie.

Klasyfikacja kanadyjska w Lechii Gdańsk w sezonie 2014/15:
1. Maciej Makuszewski - 6 bramek, 7 asyst
2. Antonio Colak – 10 bramek
3. Stojan Vranjes - 8 bramek, 2 asysty
4. Kevin Friesenbichler - 5 bramek, 2 asysty
5. Piotr Wiśniewski - 6 bramek
6. Bruno Nazario – 1 bramka, 5 asyst
7. Piotr Grzelczak - 3 bramki, 1 asysta
8. Sebastian Mila – 2 bramki, 2 asysty
9. Nikola Leković - 1 bramka, 1 asysta
10. Rafał Janicki, Daniel Łukasik, Grzegorz Wojtkowiak - po 2 asysty
13. Gerson - 1 bramka
14. Zaur Sadajew, Danijel Aleksić, Mateusz Możdżeń - po 1 asyście

Obserwuj

@JacekCzaplewski

Lechia Gdańsk

@LechiaNews

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24