Przed tym meczem faworyt mógł być tylko jeden. Pogoń Szczecin z siedmioma punktami na koncie przewodziła ekstraklasowej stawce po trzech rozegranych kolejkach. Zdecydowanie gorzej ten sezon rozpoczęli goście z Gliwic, którzy po meczach z Lechem, Wisłą i Lechią mogli pochwalić się zaledwie jednopunktową zdobyczą. Dodatkowo podopieczni Angela Garcii, w przeciwieństwie do rywali, nie prezentowali w tych meczach gry, która mogłaby ich kibiców napawać optymizmem.
Nic więc dziwnego, że od pierwszych minut to gospodarze tego spotkania przejęli inicjatywę. Już w czwartej minucie było blisko gola dla szczecinian pierwszej dobrej okazji w tym meczu nie wykorzystali Takuya Murayama oraz Marcin Robak. Snajper Pogoni nie wpisał się na listę strzelców także w dwóch kolejnych okazjach, gdy najpierw jego uderzenie z kilkunastu metrów obronił Cifuentes, a następnie jego strzał głową po rzucie rożnym zatrzymał stojący na linii bramkowej Piotr Brożek. Nieskuteczność Portowców trwała w najlepsze tuż przed upływem pół godziny gry, gdy po świetnej centrze Murawskiego z kilku metrów fatalnie spudłował głową Murayama.
Piast też miał swoją okazję, dzięki której mógł w pierwszej połowie wyjść na prowadzenie, ale nie wykorzystał jej Kamil Wilczek, który po płaski8m dośrodkowaniu Klepczyńskiego koszmarnie z kilku metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Dzięki temu do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis, który także utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego Bartosza Frankowskiego. Przez długie minuty w drugiej połowie szczecińscy kibice obserwowali bowiem bardzo mizerne widowisko. Przez ten czas wspomnieć można tylko o indywidualnej akcji w kontrataku Rubena Jurado, po której Hiszpan uderzył jednak tylko w boczną siatkę.
Pogoń przebudziła się dopiero w końcówce, kiedy to ponownie mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Głową niecelnie uderzał Marcin Robak, z dystansu tuż nad poprzeczką huknął Rafał Murawski, a te sytuacje mogły się zemścić już w doliczonym czasie gry, gdy po bardzo ładnej akcji Adriana Klepczyńskiego i idealnej centrze obrońcy Piasta rezerwowy Wojciech Kędziora w fatalny sposób spudłował głową, będą dosłownie kilka metrów od bramki Radosława Janukiewicza.
Mecz Pogoni z Piastem zakończył się więc bezbramkowym remisem, z którego bardziej mogą być zadowoleni goście, choć i oni będą sobie pluć w brodę, bowiem będąc zespołem znacznie słabszym i pozostającym bez celnego strzału na bramkę rywala mieli przynajmniej dwie sytuacje, które trzeba wykorzystywać na ekstraklasowym poziomie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?