Pogoń ograła GKS Katowice i wciąż liczy sie w walce o awans (ZDJĘCIA)

Szymon Tomaszewski / szczecinnafali.pl
Pogoń Szczecin - GKS Katowice
Pogoń Szczecin - GKS Katowice Gracjan Broda / szczecinnafali.pl
Piłkarze Pogoni Szczecin zwyciężyli w bardzo ważnym spotkaniu ligowym z GKS Katowice. Szczecinianie po bramce w 52. minucie zdobytej przez Adama Frączczaka objęli prowadzenie i zdołali utrzymać je do końca meczu. Całe spotkanie obfitowało w sytuacje podbramkowe i mogło podobać się kibicom.

Po raz kolejny trener Tarasiewicz pokazał nietypowe podejście do wyjściowej jedenastki Portowców. Wobec niegotowego w stu procentach do gry Hernaniego w pierwszej jedenastce pojawił się Radler. Więcej problemów było z ustalaniem linii pomocy. Pauzujący za kartki Mateusz Szałek zwolnił pozycję młodzieżowca co zmusiło trenera do nietypowego ustawienia zawodników w środku pola. Na skrzydłach zagrali nominalni środkowi pomocnicy, Ława i Akahoshi, którzy w trakcie spotkania bardzo płynnie zamieniali się pozycjami. Środek pola został obstawiony przez Ediego, Wojciecha Gollę i Maksymiliana Rogalskiego, który nominalnie jest prawym pomocnikiem. Mimo tak eksperymentalnego zestawienia, gra Portowców wyglądała dużo lepiej w porównaniu z ostatnimi spotkaniami.

GKS Katowice przyjechał do Szczecina bez kontuzjowanych Denissa Maklesa i Piotra Grzelczaka. Tomasz Hołota natomiast obejrzał dziesiątą żółtą kartkę w sezonie, przez co nie mógł pomóc swoim kolegom w Szczecinie.

Początek spotkania przypominał rozpędzającą się lokomotywę. Na początku senne ataki z obu stron powoli nabierały tempa, a standardowe badanie przeciwnika nie trwało zbyt długo. Sygnał do ataku dał Stefański. Po błędzie Wojtka Golli pomknął na bramkę szczecinian i oddał groźny strzał. Na szczęście dla gospodarzy na stanowisku był Fabiniak. Portowcy odpowiedzieli już cztery minuty później. Takafumi Akahoshi przepchnął się przez linie obrony gości i wyłożył piłkę do Sotirovicia. Serbski napastnik oddał jednak niecelny strzał w doskonałej sytuacji.

Największe zagrożenie GKS stworzył w 27. minucie gdy po rzucie rożnym strzał szczupakiem na bramkę oddał Przemysław Pitry. Szczęśliwie dla Portowców piłka uderzyła w słupek i wyszła na boisko gdzie stali defensorzy szczecinian. Portowcy odpowiedzieli potężnym strzałem z ponad trzydziestu metrów. Takafumi Akahoshi znalazł trochę miejsca w środku pola i huknął na bramkę Gorczycy. Minimalnie niecelny strzał uderzył w poprzeczkę ratując zespół przyjezdnych przed stratą bramki.

Pierwsza połowa toczyła się w szybkim tempie. Strzał za strzał, akcja za akcję. Kibice nie mogli narzekać na nudę wobec czego postanowili nagrodzić piłkarzy głośnym i efektownym dopingiem. Dodatkowo w przerwie spotkania fani siedzący na młynie odpalili race dymne, i wyrzutnie fajerwerków prezentując efektowną, lecz zakazaną, oprawę pirotechniczną.

Kibice na stadionie mieli nadzieję, że emocji nie zabraknie także w drugiej połowie i się nie zawiedli. Na drugą odsłonę Portowcy wybiegli jednak już bez kontuzjowanego Maksymiliana Rogalskiego, a jego miejsce zajął Robert Kolendowicz. Wprowadzenie szybkiego skrzydłowego było strzałem w dziesiątkę, gdyż większość akcji w drugiej połowie przeprowadzana była lewą stroną boiska gdzie brylował właśnie Kolendowicz. Tomasz Rzepka nie potrafił poradzić sobie z szybkim pomocnikiem raz po raz przegrywając z nim pojedynki, by w końcu otrzymać żółtą kartkę za nieprzepisowe zatrzymywanie piłkarza Pogoni.

Zanim na dobre rozkręciło się spotkanie w drugiej odsłonie Portowcy wyszli na prowadzenie za sprawą Adama Frączczaka, który mimo, że występował w spotkaniu na pozycji prawego obrońcy często włączał się do akcji ofensywnych. Bramka dodała skrzydeł gospodarzom, którzy zaczęli wyraźnie dominować pozwalając „Gieksie” tylko na pojedyncze sytuacje podbramkowe. Nie oznacza to, że piłkarze gości byli w tym spotkaniu bez szans. Olbrzymie zagrożenie, jak podkreślił na konferencji prasowej Ryszard Tarasiewicz, sprawiali goście po stałych fragmentach gry. Nieco szczęścia i dobra postawa niektórych obrońców pozwoliły dowieźć wynik do końca spotkania.

Portowcy mogli oszczędzić swoim fanom nerwowej końcówki spotkania gdyby więcej zimnej krwi pod bramką przeciwnika zachował Donald Djousse. Swoimi nieporadnymi stratami w ataku denerwował Trenera Tarasiewicza co poskutkowało ostrą reprymenda po francusku, której udzielił zawodnikowi w trakcie meczu szkoleniowiec Pogoni.

Dla GKS-u Katowice spotkanie w Szczecinie było zwykła ligową batalia o punkty i spokojne utrzymanie. Dla Portowców każdy mecz jest meczem ostatniej szansy i piłkarze ze Szczecina stanęli na wysokości zadania. Pierwszy raz w tym roku zaprezentowali grę, która tak bardzo cieszyła kibiców w rundzie jesiennej. Wygląda na to, że na finiszu sezonu Portowcy nabrali w końcu rozpędu i łatwo awansu do ekstraklasy nie odpuszczą.

Przed piłkarzami z Katowic trudne spotkanie z rozpędzającą się Wartą Poznań. Portowców czeka jeszcze trudniejsza batalia z bydgoskim Zawiszą. Spotkanie to będzie mieć rangę podobną jak mecz z Bogdanką Łęczna. Przegrany w tym pojedynku odpadnie z walki o awans do ekstraklasy. Czy i tym razem Portowcy wyjdą zwycięsko z tej konfrontacji przekonamy się już w środę.

SzczecinNaFali.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24