Policja na Wyspach nie użyje już armatek wodnych. "Ktoś tu zwariował!"
Cihan News Agency/X-news
Rząd Wielkiej Brytanii zabronił policjom w Anglii i Walii korzystania z armatek wodnych, wykorzystywanych w Polsce m.in. do rozpędzania zamieszek, wywołanych przez kibiców. Theresa May, szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, podkreśliła, że armatki mogą powodować obrażenia ciała. Powołała się na przypadek z Niemiec, gdzie mężczyzna, trafiony strumieniem wody, stracił wzrok. - Idąc tym tropem, należałoby uznać, że pewną krzywdę wyrządzają także pałka czy kajdanki, bo jak się je mocno zaciśnie, mogą blokować dopływ krwi do dłoni. Ktoś tu po prostu zwariował! Nie mam wątpliwości, że tu rządzi polityka, a nie rozsądek. Jeżeli będziemy eliminować techniki walki policyjnej tylko dlatego, że jedna osoba "coś tam", funkcjonariuszom pozostanie jedynie kontaktowa walka z tłumem. A wtedy trup może się słać gęsto - skomentował w rozmowie z x-news Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta.