Polityczne rozgrywki z Koroną w tle (KOMENTARZ)

Wszystko zaczęło się sierpniu 2008 roku, kiedy po aferze korupcyjnej miasto Kielce, które reprezentował prezydent Wojciech Lubawski odkupił klub od Krzysztofa Klickiego za symboliczną kwotę 1 zł. Choć drużyna przed kampanią 2008/09 została karnie zdegradowana na zaplecze ekstraklasy zdołała wrócić do elity już w po jednym sezonie. Sukces Korony odbił się na wynikach wyborów na prezydenta Kielc w 2010 roku, gdyż kielczanie po raz kolejny zaufali Lubawskiemu, pamiętając, iż w ciężkich chwilach uratował futbol w Kielcach.

Jednak kolejne lata w kieleckim klubie upłynęły pod znakiem obietnic dotyczących znalezienia inwestora oraz nieudolnych rządów w klubie m.in. Tomasza Chojnowskiego. Rozgoryczenie zapanowało nie tylko wśród kibiców, lecz także wśród radnych miejskich. Domagali się kolejnych komisji, które sprawdziłyby sposób zarządzania klubem oraz pokazały potencjalne nieprawidłowości w nim zachodzące. Większość opinii o wszelakich nadużyciach w kieleckim klubie Lubawski bagatelizował lub uznawał za nieprawdziwe, lecz jak pokazała sprawa byłego prezesa Tomasza Chojnowskiego – niesłusznie.

Po kilku latach przyszedł czas na rewanż, w którym opozycja odegrała się na Lubawskim. Bez funduszy od miasta profesjonalna piłka nożna zniknie z Kielc, gdyż najprawdopodobniej władze Korony będą zmuszone do ogłoszenia upadłości klubu. Tym samym Lubawski straci część elektoratu w postaci sympatyków futbolu.

Na grze politycznej przypominającej robienie sobie na złość stracą głównie kibice oraz młodzież trenująca w grupach juniorskich kieleckiego klubu, gdyż bardzo wątpliwe jest aby kwota prawie 8 milionów złotych zmieniła wiele w miejskim budżecie. Ponadto cała sytuacja zakrawa na hipokryzję, gdyż niektórzy spośród obecnych radnych głosujących przeciw przyznaniu dofinansowania identyfikowali się z kielecką Koroną. Identyfikowali, lecz było to jeszcze przed wyborami samorządowymi