Porażka nieskutecznej Wisły

Lepsi to stwierdzenie nieco na wyrost, gdyż "bardziej kulturalna piłkarsko" była ekipa z Krakowa. Zabrakło jednego - skuteczności, oraz w ogóle jakiegokolwiek składnego kreowania akcji pod bramą rywala. Jak stwierdzili eksperci, Wiślakom dobrze szło do trzydziestego metra, potem jak za dotknięciem różdżki złego maga wszystko się sypało. Efekt? To przeciętnie grający Górnik postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Trzy razy szczęścia próbował ten sam piłkarz. Mowa o Aleksandrze Kwieku, niegdyś piłkarzu, który próbował wspomnianego szczęścia w Wiśle, ale go nie znalazł. Dziś można powiedzieć śmiało - najlepszym zawodniku tego meczu.

W 35. minucie wymieniony wyżej piłkarz podszedł do rzutu wolnego, sprytnym uderzeniem w prawą część bramki był bardzo bliski zdobycia gola, jednak kapitalnie jego strzał wybronił na rzut rożny Mariusz Pawełek. Drugą szansę Kwiek miał w 60. minucie, gdy w zamieszaniu pod bramką Krakowian przyjął piłkę, ale strzelając w środek bramki przegrał i tym razem pojedynek z golkiperem gości. Jak to w znanym polskim przysłowiu jest zapisane - do trzech razy sztuka - swoją trzecią szansę Kwiek już wykorzystał. W 83. minucie gry dostał przytomne podanie od Zahorskiego i nie namyślając się długo kopnął futbolówkę tuż przy prawym słupku. 1:0 i szał w Zabrzu! Zwycięstwo było historyczne, bo jak to zauważył jeden z portali Wisły - pierwsze nad Wisłą w XXI wieku!

Podopieczni Maaskanta zagrali pomimo wszystko dobre spotkanie i do następnego meczu z Lechią Gdańsk (sobota, 23 października) powinni jeszcze poprawić swoją grę, która momentami mogła się podobać... Teraz jednak górą piłkarze Nawałki. Górnik Wisła 1:0. Zabrzanie zepchnęli Wiślaków na siódme miejsce w tabeli, a sami awansowali na piątą lokatę i tracą obecnie do lidera siedem punktów.