Portowcy idą na dno

Adam Lisiecki
Przy prawie pustych trybunach, po fatalnym meczu Pogoń Szczecin przegrała drugie spotkanie na własnym boisku tej jesieni. Tym razem silniejszy okazał się beniaminek z Niecieczy.

Maciej Stolarczyk po raz kolejny przed meczem przemeblował pierwszą jedenastkę. Tym razem zdecydował się postawić na grę dwoma napastnikami, w osobach Piotra Dziuby i Olgierda Moskalewicza, a w środku boiska od pierwszych minut zagrał młodziutki Robert Mandrysz.

Od początku meczu nie było widać znaczącej różnicy poziomów miedzy obiema drużynami. Gdy kibice po raz kolejny próbowali powstrzymać ziewanie, a także walczyli z tym, by nie zmarznąć na kość, po bardzo dobrej akcji to goście wyszli na prowadzenie. W 28 minucie, po błędzie jednego ze stoperów Pogoni, Piotr Trafarski znalazł się w sytuacji sam na sam z Janukiewiczem i mocnym strzałem nie dał szans golkiperowi gospodarzy. Po tej bramce trybuny zareagowały z uznaniem i strzelec gola został nagrodzony oklaskami na stojąco.

W zasadzie to wszystko co działo się w pierwszej części gry. Piłkarze Pogoni próbowali wyrównać, jednak ich próby szybko były niwelowane przez obrońców z Niecieczy. Po ostatnim gwizdku w pierwszej połowie zawodników Pogoni pożegnały siarczyste, ale zasłużone gwizdy.

Wszyscy spodziewali się, że od początku drugiej połowy „Portowcy” zaciekle ruszą na rywala, próbując szybko odrobić straty - nic z tego. Przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy gra Pogoni nie wyglądała wcale lepiej. Jednak paradoksalnie to wtedy szczecinianom udało się strzelić bramkę. Do odbitej piłki przez obrońców Niecieczy dopadł na 30 metrze Piotr Petasz i z całej siły huknął na bramkę Piotra Towarnickiego, samo okienko, bramka w stylu Petasza. Po tym golu ten lewonożny zawodnik, który w ostatnich wywiadach żalił się na kibiców wybuchnął z radości.

Fani Pogoni w liczbie niecałego tysiąca myśleli, że teraz zawodnicy pójdą za ciosem i jednak trzy punkty zostaną w Szczecinie. Pierwszych kilka minut po bramce mogło to zwiastować, jednak w 74 minucie po kolejnej dobrej akcji gości i biernym zachowaniu obrony szczecinian piłkę do bramki gospodarzy wpakował Sebastian Ryguła, który kilkanaście minut wcześniej pojawił się na placu gry.

To nie był koniec dramatu na Twardowskiego. Osiem minut później trzecią bramkę dla gości zdobył strzałem głową Łukasz Cichos, kolejny raz zawodnicy Pogoni nie potrafili dobrze zachować się we własnym polu karnym. Drużyna z Niecieczy zagrała bardzo dobre zawody i całkowicie zasłużenie zgarnęła pierwsze trzy punkty w tym sezonie w meczach wyjazdowych. Trener Mirosław Hajdo przed meczem zapowiadał, że punkt zdobyty w Szczecinie będzie ogromnym sukcesem, ciekawe co sądzi teraz, gdy to komplet punktów zabierają goście do domu. Podróż do dalekiej Niecieczy na pewno będzie wesoła. Dzięki temu zwycięstwu piłkarze LKS-u wydobyli się ze strefy spadkowej.

A jeśli chodzi o Pogoń, to za cały komentarz do postawy piłkarzy powinny wystarczyć okrzyki kibiców po trzeciej straconej bramce: „Co wy robicie, wy Naszą Pogoń hańbicie”, „Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie”, „Piwko, balety i formy nie ma niestety” albo najmocniejsze ”Piłkarzyki – pajacyki”. Nie ma jednak co dziwić się fanom, drużyna z najwyższym budżetem w lidze, mająca awansować do ekstraklasy zawodzi na całej linii. Marzenia o awansie trzeba już z całą stanowczością odłożyć na następny sezon, a teraz skupić się na tym by w przyszłym sezonie nie trzeba było grać ponownie na drugoligowych boiskach. Co przed sezonem wydawało się niewiarygodne teraz jest realne, przewaga nad strefą spadkową wynosi jedynie trzy punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24