O takiej równowadze tylko pomarzyć może Portugalia, niemalże w pełni uzależniona od nastrojów i humorów Cristiano Ronaldo. Kiedy gwiazdor Realu Madryt miał problemy ze skutecznością i przyjmował na siebie falę krytyki, jego drużyna przegrała z Niemcami i rzutem na taśmę poradziła sobie z Danią. Na dodatek grała jeszcze na tyle słabo, iż nawet jej kibice zwiastowali szybki koniec przygody z czempionatem. Ale na szczęście Ronaldo zdołał się przebudzić. Zaczęło się z Holandią, kiedy zdobył dwie bramki. Przeciwko Czechom trafił tylko raz, ale na wagę awansu. Mógł pokusić się o znacznie lepszy dorobek (cztery razy celował w słupek), ale wyraźnie powraca do wielkości, ciągnąc za sobą wszystkich wybrańców Paulo Bento, którzy po zamknięciu ust niedowiarkom, są teraz w stanie dokonać wszystkiego.