Pożegnalny list trenera Kosty Runjaicia do czytelników gs24.pl i kibiców Pogoni Szczecin

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Wiola Ufland/Pogoń Szczecin
Trwa ostatni mecz trenera Kosty Runjaicia jako tszkoleniowca Pogoni Szczecin. Przed jego rozpoczęciem napisał pożegnalny list do naszych czytelników i kibiców Pogoni Szczecin. Oto on w wersji po polsku i oryginalnej po niemiecku. Wszystkie wyróżnienia pochodzą od jego autora. Dziękujemy trenerze! Vielen Dank Herr Runjaic!

Drodzy Czytelnicy, drodzy Kibice Pogoni, drodzy Szczecinianie,

Słynny cytat Henry'ego Forda - "Połączenie sił to początek, trzymanie się razem to postęp, wspólna praca to sukces" opisuje i dość trafnie wyraża to, czego doświadczyłem podczas lat spędzonych w Pogoni...

Kiedy podpisywałem kontrakt jako trener Pogoni w listopadzie 2017 miałem tylko jedno przeczucie: może być dobrze. Cztery i pół roku później opuszczam Pogoń z pewnością, że było bajecznie.

Wraz ze wszystkimi pracownikami udało nam się na wiele sposobów dalej rozwijać klub. Miejsca w tabeli w ciągu pięciu lat mojej pracy tego dowodzą: jedenaste, siódme, szóste, trzecie i znów trzecie, a może nawet drugie – było coraz lepiej. Jestem jednak szczególnie dumny z tego, że w tym czasie klub urósł „jako organizm”. W przyszłym sezonie Pogoń zagra na nowym, zmodernizowanym stadionie, a niezwykłe otoczenie, które powstało, daje nowe możliwości pod wieloma względami.

Rozwinęliśmy wielu zawodników, zwłaszcza utalentowanych z naszej własnej akademii i generowaliśmy bezprecedensowy dochód z ich sprzedaży, bez wpływu na stabilność zespołu. Pozyskanie Kamila Grosickiego w sierpniu ubiegłego roku pokazało, że Pogoń potrafi przyciągać graczy wyższego kalibru. A rozwój Kamila dowodzi, że stworzyliśmy atmosferę pracy, w której zawodnicy się doskonalą: w wieku 33 lat Kamil Grosicki, jako zawodnik Pogoni wrócił do reprezentacji Polski.

Kiedy dziś wracam pamięcią do tego, jak to się wszystko zaczęło… ciekawy, ale bez wielkich oczekiwań, przyjąłem zaproszenie Prezesa Jarosława Mroczka i Dyrektora Sportowego Dariusza Adamczuka na spotkanie w Berlinie w październiku 2017 roku. Szukali nowego trenera. Na pierwszy rzut oka wyzwanie nie było aż tak zachęcające. Pogoń znajdowała się na dole tabeli Ekstraklasy. Byłem jednak mile zaskoczony, gdy zauważyłem, że Jarosław był bystrym biznesmenem, a Dariusz racjonalnym ekspertem piłkarskim. Nasza rozmowa trwała cztery godziny. Potem ogarnęła mnie chęć przygody. Przeczucie podpowiadało mi: będę w stanie z nimi pracować! Możemy dokonać tego razem – pozostanie w Ekstraklasie!

Nie tylko zakasaliśmy rękawy i jak to byśmy powiedzieli w Niemczech: „obracaliśmy każdy kamień”, ale powoli i pewnie posuwaliśmy sprawy naprzód. Mówiłem kiedyś w jednym z wywiadów, że „gdy wszystko będzie na miejscu, Pogoń Szczecin będzie wzorcowym adresem na polskim rynku”. Myślę, że jesteśmy już gotowi. Aby odnieść sukces w perspektywie średnio - i długoterminowej, klub musi być profesjonalnie pozycjonowany w każdym obszarze. Trzeba codziennie przykręcać śruby regulacyjne i od czasu do czasu rozmawiać z przełożonymi, dopóki niektóre rzeczy zostaną wdrożone, na przykład wymiana murawy na stadionie na nową co kilka miesięcy.

Dużo poprawiliśmy i cieszę się, że w klubie spotkałem menedżerów i pracowników wszystkich szczebli, którzy to wspierali, nawet jeśli zmiany były w większości kosztowne, wymagające dużego wkładu pracy i wyczerpujące. Wymieniłbym chętnie każdego pracownika i Wam, drodzy Czytelnicy, wytłumaczył, co każdy z nich zrobił, ale nie wystarczyłoby na to tutaj miejsca. Mogę Was zapewnić: wszyscy tutaj są częścią duszy tego klubu. Osoby takie jak kierownik naszego zespołu Daniel Strzelecki, pieszczotliwie nazywany „Kiero”, zapewniają wyjątkowo dobrą atmosferę pracy, lubią to, wnoszą ze sobą dużo pasji i tym samym przyczyniają się do ogólnego sukcesu. Jest jeszcze ktoś, o kim zbyt rzadko się wspomina, jeśli chodzi o piłkarskie sukcesy, a kto niesamowicie mnie wspierał w tych latach spędzonych w Szczecinie: moja rodzina. Nie dość, że pogodzili się z trudną sytuacją, że pracowałem prawie 800 kilometrów dalej, to jeszcze z dużą empatią mi pomagali, by rozłąka zbyt nie ciążyła. To było jak podwójne szczęście ojcowskie: w domu widziałem jak rosną dzieci, w Szczecinie widziałem jak rośnie stadion.

Niektórzy wciąż mnie pytają: po co w ogóle odchodzisz, skoro wszystko jest poukładane? Trenerowi zawsze towarzyszy myśl o tym, kiedy jest właściwy moment na powiedzenie: „do widzenia” i wierzę, że biblijna mądrość, że „wszystko ma swój czas” dotyczy również trenerów.

Chciałem odejść, gdy będziemy wysoko. Dlatego już zeszłego lata dojrzewała we mnie myśl: jeszcze jeden sezon, potem będzie ten czas. Ponieważ praca trenera wyczerpuje się w tym szybko zmieniającym się biznesie. Cieszę się, że mój ostatni sezon był naszym najlepszym, nawet jeśli to nie wystarczyło, by osiągnąć nasze wielkie marzenie, mistrzostwo.

Opuszczam nie tylko klub, ale także miasto, które pokochałem, z dobrym poczuciem, że oddaję mojemu następcy stabilny klub, z którym w dodatku będzie trenował od przyszłego sezonu na porządnym, nowym stadionie.

Nie można zapomnieć o jednym, nasi wspaniali fani Pogoni, nasi PORTOWCY, zawsze nas bardzo wspierali, towarzyszyli nam i tworzyli niesamowitą atmosferę. Nie tylko "granatowo-bordowa krew" płynie im w żyłach, ale także mają serca zawsze na właściwym miejscu.

Chciałbym więc podziękować WSZYSTKIM, którzy przygotowali mi tak cudowne lata w Szczecinie, zarówno w pracy, jak i prywatnie. Przyszedłem z przeczuciem: może być dobrze. Wyjeżdżam z pewnością, że w Szczecinie czułem się jak w domu. Biorę to uczucie ze sobą; na zawsze.

DZIĘKUJĘ - Wasz trener Kosta

POGOŃ SZCZECIN MKS - TO MY!

Wersja oryginalna:

Liebe Leser, liebe Pogon Fans, liebe Stettiner,

das berühmte Zitat von Henry Ford - „Zusammenkommen ist ein Beginn, zusammenbleiben ist ein Fortschritt, zusammenarbeiten ist ein Erfolg“, beschreibt und drückt ziemlich treffend aus, wie ich in meine Jahren bei Pogón erlebte…

Als ich im November 2017 meinen Vertrag als Trainer bei Pogón unterschrieb, hatte ich nur so ein Gefühl: Es könnte gut werden. Viereinhalb Jahre später verlasse ich Pogón mit der Gewissheit: Es war fabelhaft.

Gemeinsam mit allen Mitarbeitern haben wir den Verein in vielerlei Hinsicht weiterentwickeln können. Die Tabellenplätze in meinen fünf Spieljahren belegen das: Elfter, Siebter, Sechster, Dritter und nun wieder Dritter oder vielleicht sogar Zweiter – es wurde immer besser. Besonders stolz bin ich jedoch darauf, dass der Verein in dieser Zeit organisch gewachsen ist. Nächste Saison wird Pogón in einem neuen, modernen Stadion spielen und die außerordentlichen entstandenen Rahmenbedingungen bieten in vielerlei Hinsicht neue Möglichkeiten.

Wir haben sehr viele Spieler, vor allem die talentierten aus der eigenen Akademie, entwickelt und durch ihren Verkauf ungekannte Einnahmen erzielt, ohne dass dabei die Stabilität der Mannschaft litt. Die Verpflichtung von Kamil Grosicki im August des vergangenen Jahres zeigte, dass Pogón nun in der Lage ist, Spieler einer höheren Klasse anzulocken. Und die Entwicklung von Kamil beweist, dass wir ein Arbeitsklima geschaffen haben, in dem Spieler besser werden: Mit 33 kehrte Kamil Grosicki als Pogón-Spieler in die polnische Nationalelf zurück.

Wenn ich mich heute daran zurückerinnere, wie alles begann… neugierig, aber ohne größere Erwartungen war ich im Oktober 2017 der Einladung von Präsident Jaroslaw Mroczek und Sportdirektor Dariusz Adamczuk gefolgt, sie in Berlin zu treffen. Sie suchten einen neuen Trainer. Auf den ersten Blick war die Herausforderung nicht allzu sehr einladend. Pogón war Tabellenletzter in der Ekstraklasa. Doch angenehm überrascht merkte ich, dass Jaroslaw ein smarter Geschäftsmann und Dariusz ein rationaler Fußballexperte war. Unser Gespräch dauerte vier Stunden. Danach hatte mich die Abenteuerlust gepackt. Mein Bauchgefühl sagte mir: Mit ihnen würde ich arbeiten können! WIR können das gemeinsam schaffen - den Klassenerhalt!

Wir haben die Ärmel nicht nur hochgekrempelt, sondern jeden Stein umgedreht und die Prozesse langsam, aber sicher vorangetrieben. Ich hatte mal in einem Interview gesagt, „wenn alles „steht“ wird Pogon Szczecin eine beispielhafte Adresse im polnischen Markt sein“. Ich denke, nun sind wir so weit. Um mittel- bis langfristig Erfolg zu haben, muss ein Verein in jedem Bereich professionell aufgestellt sein. Dabei muss man täglich an den Stellschrauben drehen und ab und zu auch auf die Vorgesetzten so lange einreden, bis manche Sachen ins Rollen kommen, wie z.B. den neu verlegten Rasen im Stadion nach ein paar Monaten abermals zu erneuern. Vieles haben wir verbessert, und ich bin froh, dass ich im Verein auf allen Ebenen auf Vorgesetzte und Mitarbeiter traf, die dabei mitzogen, auch wenn die Veränderungen meistens mit Kosten, viel Arbeit und anstrengend waren. Ich würde gerne jeden einzelnen Mitarbeiter erwähnen und Ihnen, liebe Leser, gerne erklären, was er alles getan hat, aber dafür reicht hier der Platz nicht aus. Ich kann Ihnen versichern. Jeder einzelne hier ist ein Teil der Seele in diesem Verein. Menschen wie unser Teammanager Daniel Strzelecki, liebevoll auch nur „Kiero“ genannt, sorgen im Umfeld für eine außerordentlich gute Arbeitsatmosphäre, haben Spaß, bringen viel Leidenschaft mit sich und tragen so zum Gesamterfolg mit bei. Und noch jemand, der bei Erfolgen im Fußball viel zu selten erwähnt wird, hat mich in meinen Stettiner Jahren unheimlich unterstützt: meine Familie. Sie akzeptierten nicht nur die schwierige Situation, dass ich ca. 800 Kilometer entfernt arbeitete, nein, sie halfen mir mit viel Einfühlsamkeit, dass die räumliche Trennung nicht zu schwer wog. Das war wie ein doppeltes Vaterglück: Zuhause sah ich die Kinder wachsen, in Stettin sah ich das Stadion wachsen.

Manche fragen mich noch immer: Warum gehst du überhaupt, jetzt wo alles steht? Der Gedanke, wann der richtige Moment ist, Auf Wiedersehen zu sagen, beschäftigt einen Trainer immer und die biblische Erkenntnis, „alles hat seine Zeit” gilt, meiner Meinung nach auch für Trainer.

Ich wollte gehen, wenn wir oben stehen. Deshalb reifte schon letzten Sommer der Gedanke in mir: Noch eine Saison, dann ist es Zeit. Denn die Arbeit eines Trainers nutzt sich in diesem schnelllebigen Geschäft immer ab. Ich bin glücklich, dass meine letzte Saison unsere beste war, auch wenn es für den ganz großen Traum, die Meisterschaft, nicht gereicht hat.

Ich verlasse nicht nur einen Verein, sondern eine Stadt, die ich lieben gelernt habe, in dem guten Gefühl, meinem Nachfolger einen stabilen Klub zu übergeben, mit dem er ab kommender Saison obendrein in einem feinen neuen Stadion spielen wird.

Eins darf nicht vergessen werden, unsere grandiosen Pogon-Fans, unsere PORTOWCY, sie haben uns immer großartig unterstützt, begleitet und für überragende Stimmung gesorgt. Es fließt nicht nur „granatowo-bordowa krew“ durch ihr Herz, sondern sie haben auch immer ihr Herz am richtigen Fleck.

Somit möchte mich bei ALLEN bedanken, die mir solch schöne Jahre in Stettin bereitet haben, in der Arbeit wie privat. Ich kam im Gefühl: Das könnte gut werden. Ich gehe mit der Gewissheit: In Stettin habe ich mich zuhause gefühlt. Das Gefühl nehme ich mit; für immer.

DANKE - euer Coach Kosta

POGOŃ SZCZECIN MKS - TO MY!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pożegnalny list trenera Kosty Runjaicia do czytelników gs24.pl i kibiców Pogoni Szczecin - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24