"Prawie jak w Champions League"

Maciej Lehmann/Bulgarska.pl
- Losowanie sprawiło, że możemy się czuć tak, jakbyśmy grali w Lidze Mistrzów - mówi Siergiej Kriwiec przed arcyciekawym meczem Lecha w Turynie.

Z białoruskim pomocnikiem Lecha Poznań rozmawia Maciej Lehmann

Jesteś jedynym piłkarzem Kolejorza, który strzelił już gola Juventusowi. Pewnie ucieszyłeś się na wiadomość, że jednym z rywali Lecha w Lidze Europejskiej będzie właśnie Juventus?
Tak. Jesteśmy w bardzo fajnej grupie. Oprócz Juventusu jest też Manchester City i mistrz Austrii Red Bull Salzburg. Kiedy przychodziłem do Lecha mówiłem, że chcę grać w Lidze Mistrzów z najlepszymi drużynami Europy. Co prawda przegraliśmy walkę o Champions League, ale to losowanie sprawiło, że możemy się czuć tak jakbyśmy, grali w tych rozgrywkach. Czekają nas wielkie mecze.

W Lechu wszyscy cieszyli się z losowania, bo tak wielkich firm dawno w Poznaniu nie gościliśmy. Czy gdy grałeś z BATE Borysow w Lidze Mistrzów czuliście strach przed wielkimi firmami? W grupie mieliście przecież oprócz Juventusu także Real Madryt i Zenit St. Petersburg
Strachu na pewno nie czuliśmy. Było dokładnie tak samo jak teraz w Poznaniu. Traktowaliśmy te mecze przede wszystkim jak wielkie święto. Mieliśmy już przetarcie, bo wyeliminowaliśmy Anderlecht, a wcześniej toczyliśmy zacięte boje z silną Steauą Bukareszt. Nigdy nie baliśmy się wielkich nazw czy dużych stadionów. Graliśmy bez kompleksów.

Anderlecht to jednak nie Juventus...
Zanim zmierzyliśmy się z Włochami, przyszło nam zagrać z Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Po wizycie w stolicy Hiszpanii nic już nie mogło nas przestraszyć. Przegraliśmy tylko 0:2 i po meczu czuliśmy duży niedosyt. Mówiono, że przywieziemy bagaż sześciu, siedmiu bramek. Tymczasem okazało się, że wcale nie było tak źle. Od tego czasu wielkie nazwiska nie robią już na mnie wrażenia.

Mamy takie powiedzenie: jak spadać to z wysokiego konia...
Gramy z bardzo znanymi klubami i też mówi się, że przegramy wysoko. Ale tak wcale nie musi być. Pieniądze to jeszcze nie wszystko. Przed meczem z Dnipro też straszono nas napastnikami za 15 mln dolarów i okazało się, że żaden nie potrafił strzelić gola. Mogę też przytoczyć powiedzenie, które w Polsce jest znane: pożyjemy, zobaczymy...

Obecnemu Juventusowi wiele brakuje do zespołu, który święcił triumfy w latach 90. Nawet trener stwierdził, że drużyna dopiero jest w budowie i w tym roku nie ma szans na mistrzostwo.
Dlatego mamy doskonałą okazję, by zagrać z nimi jak równy z równym. Gdyby grały nazwy klubów, to pewnie bylibyśmy bez szans. Ale na boisko wychodzą tylko ludzie. Można im strzelić gola. Będziemy jeszcze analizowali grę Juventusu, by poznać ich słabe i mocne strony.

Gdyby udało się Tobie drugi raz strzelić bramkę Juventusowi to w Turynie na pewno zapamiętano by Twoje nazwisko.
Może w czwartek sobie o mnie przypomną? To na pewno fajna rzecz zdobyć gola w takim meczu. Pamiętam miny piłkarzy Juventusu, kiedy po 23 minutach w Mińsku prowadziliśmy 2:0. Byli kompletnie zaskoczeni. Przekonali się, że nikt się przed nimi nie położy i ten mecz nie będzie spacerkiem. Kiedy strzelili kontaktową bramkę naprawdę bardzo się cieszyli.

Czy bramka w tym meczu miała jakiś wpływ na dalszą Twoją karierę?
Trudno powiedzieć... Na pewno jest to bardzo przyjemna sprawa strzelić bramkę takiej drużynie jak Juventus. Wiem, że tego gola można zobaczyć na You Tube, ale mówiąc szczerze, już dawno go nie oglądałem.

W bramce Juve stał wtedy Buffon?
Nie. Bronił wtedy Manninger. Ale to nie miało żadnego znaczenia. Dostałem prostopadłą piłkę i wiedziałem, że muszę minąć bramkarza. Nie zastanawiałem się jak się on nazywa, tylko zrobiłem to, co podpowiadał mi instynkt.

Czujesz, że jesteś w takiej formie, by znów oszukać obronę Juventusu? Środkowi Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci to etatowi reprezentanci Włoch. A zespół Italii słynie przecież z żelaznej defensywy.
Myślę, że z moją formą jest coraz lepiej. Na początku sezonu, tak jak zresztą cały zespół Lecha, byłem w dołku. Ale to już przeszłość. Byłem w domu i na zgrupowaniu reprezentacji, spotkałem swoich dawnych przyjaciół. Myślę, że wróciłem do Polski z nowymi pokładami energii. To musi przełożyć się na moją grę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24