Lepiej dla gości ten mecz nie mógł się rozpocząć. Już w 7 minucie piłkę do bramki Sergiusza Prusaka wpakował... jego kolega z drużyny Piotr Karwan. Stracona bramka na samym początku meczu zupełnie pokrzyżowała plany taktyczne gospodarzy na ten mecz. - Głównym zadaniem drużyny w dzisiejszym meczu było to, aby nie dać się wciągnąć na połowę przeciwnika. Za wszelką cenę osłabić jakiekolwiek próby stworzenia sytuacji bramkowej przez gości. Niestety ta sztuka nie wyszła. Straciliśmy bramkę po strzale samobójczym, a później było już tylko gorzej - tak grę swojego zespołu podsumował szkoleniowiec Górnika Tadeusz Łapa.
Dalszą część pierwszej połowy kompletnie zdominowali goście. Za wszelką cenę starali się dobić rozbitą drużynę gospodarzy. Sytuacji strzeleckich nie brakowało, a najlepszą z nich zmarnował Piotr Petasz uderzając tuż obok słupka bramki.
Jednak co się odwlecze to nie uciecze. W 38 minucie goście podwyższyli na 2:0 za sprawą trafienia Marcina Klatta, dla którego był to gol na przełamanie. - Cieszę się, że w końcu się przełamałem i strzeliłem dwie bramki. Oby to był dobry znak, oby to procentowało i żeby było już tylko lepiej, bo chciałbym spełniać pokładane w sobie, a także trenerów nadzieje. Myślę, że z kolegami ciężko pracowaliśmy na to zwycięstwo i to głównie ich zasługa, bo bez takich podań bramek by nie było - powiedział po meczu napastnik Pogoni.
Ten sam zawodnik jeszcze przed przerwą mógł dopisać kolejne trafienie, lecz zmarnował kapitalną okazję bramkową. Wynik do przerwy nie uległ zmianie, a rozzłoszczonym fanom Górnika pozostała tylko wiara w cud, który ostatecznie nie nastąpił.
Na drugą połowę Górnicy wyszli zdecydowanie pobudzeni i bardziej zaangażowani. Na nic się to zdało, gdyż Pogoń była na to gotowa i skupiła się na szybkich kontrach, które były szalenie niebezpieczne. Jedna z nich zaowocowała trzecią bramką i ustaleniem wyniku tego meczu. Autorem swojego drugiego gola w tym meczu został Marcin Klatt, a wspaniałą asystę zaliczył Przemysław Pietruszka.
Łęcznianie pod koniec spotkania mieli okazję na honorową bramkę. Doskonałej okazji nie wykorzystał Grzegorz Szymanek uderzając z pięciu metrów prosto w ręce leżącego na murawie Radosława Janukiewicza.
Mecz zakończył się ostatecznie porażką Górnika Łęczna 0-3. Górnicy wyglądali w tym meczu na zagubionych i przestraszonych co idealnie skomentował kapitan Veljko Nikitović. - Może trochę się przestraszyliśmy, nasza gra wyglądała tak jakbyśmy grali z Barceloną.
Pomeczowe wypowiedzi: Michał Musiejuk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?