Przemysław Szarek: - W meczu z Wisłą Płock miałem mega pecha

Piotr Pietras
Obrońca Bruk-Betu Termaliki Przemysław Szarek (nr 96) w tym sezonie zagrał w sześciu meczach ligowych
Obrońca Bruk-Betu Termaliki Przemysław Szarek (nr 96) w tym sezonie zagrał w sześciu meczach ligowych Fot. SEBASTIAN MACIEJKO
Ekstraklasa piłkarska. 21-letni obrońca „Słoników” Przemysław Szarek w wiosennej części sezonu rozegrał cztery mecze w pełnym wymiarze czasu, można więc pomyśleć, że wywalczył sobie na stałe miejsce w podstawowym składzie. Prawda jest jednak taka, że w każdym z czterech spotkań zastępował na boisku kolegów.

W meczu z Lechią Gdańsk, zastąpił pauzującego za czerwoną kartkę Artema Putiwcewa, w spotkaniu z Legią Warszawa i Ruchem Chorzów niedysponowanego Kornela Osyrę, natomiast w ostatnim meczu z Wisłą Płock pauzującego za żółte kartki Patryka Fryca.

- Ciężko pracuję na treningach i moim marzeniem jest, by wywalczyć sobie na stałe miejsce w podstawowym składzie, ale nie jest to takie proste - mówi Przemysław Szarek. - Póki co, cieszę się, że trener obdarza mnie zaufaniem i desygnuje do gry. Ze swojej strony staram się jak najlepiej realizować swoje zadania na boisku - dodaje.

W trzech pierwszych meczach w tym roku Szarek zagrał na pozycji środkowego obrońcy, z kolei w ostatnim spotkaniu w Płocku występował w roli prawego obrońcy.

- Potrafię grać na obu tych pozycjach - podkreśla młody gracz „Słoników”. - Nim trafiłem do zespołu z Niecieczy w Sandecji Nowy Sącz najpierw grałem jako środkowy obrońca, natomiast w poprzednim sezonie występowałem na prawej obronie. Gra na obu tych pozycjach nie jest mi więc obca, choć zdecydowanie lepiej czuję się na środku.

Młody obrońca Bruk-Betu Termaliki w każdym ze spotkań stara się zaprezentować z jak najlepszej strony, brakuje mu jednak trochę szczęścia, miał bowiem „udział” przy wszystkich bramkach straconych przez niecieczan w czterech ostatnich meczach. Najpierw w rywalizacji z Lechią nie potrafił powstrzymać Sławomira Peszki, który zdobył gola, w spotkaniu z Legią został dwa kroki za Miroslavem Radoviciem, który pokonał Krzysztofa Pilarza i wreszcie w meczu w Płocku, naciskany przez Mateusza Piątkowskiego, sam posłał futbolówkę do własnej bramki.

- Rzeczywiście takie są fakty i co gorsze wciąż mam je w głowie - przyznaje Szarek. - Staram się wyciągać wnioski z tych sytuacji i nie powielać popełnianych błędów. W ostatnim meczu w Płocku miałem już mega pecha, gdyż piłkę którą starałem się wybić była naprawdę bardzo trudna. W dodatku byłem mocno naciskany przez napastnika Wisły i w efekcie zamiast podbiciem, trafiłem w futbolówkę kością piszczelową i tylko dlatego , bez mojej kontroli, wpadła do siatki.

Nie była to dla mnie zbyt miła chwila, ale później ze wszystkich sił starałem się zrehabilitować i gdy goniliśmy wynik cały czas starałem włączać do akcji ofensywnych i pomagać kolegom. Niestety, przegraliśmy i nasza sytuacja w tabeli robi się coraz trudniejsza. Jeśli natomiast chodzi o moją grę, to powoli nabieram doświadczenia i wierzę, że w końcu szczęście będzie przy mnie i będę zapamiętywany z udanych interwencji - kończy obrońca „Słoników”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przemysław Szarek: - W meczu z Wisłą Płock miałem mega pecha - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24