Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestaniemy grać, zaczniemy oglądać

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny, publicysta
Paweł Zarzeczny, publicysta Polskapresse
Miałem napisać o rugby, bo wczoraj rozgrywano w tej dyscyplinie finał mistrzostw świata. Polubiłem ten sport, bo co poznam jakiegoś rugbystę, nie kłamię, to albo skończył wyższe studia, albo za chwilę to zrobi. Zatem chyba to sport dla mądrych ludzi, gdy w futbolu zawodnikom nierzadko starcza pięć klas.

Ale z drugiej strony ładniejsze dziewczyny wybierają piłkarzy - prawdopodobnie nie chodzi tu zatem wcale o rozum, i to niestety przykre.

Przykrych spraw jest więcej. Minister sportu wypalił, że w piłce nożnej wypacza się, wciąż i wciąż, wyniki meczów. Najpierw posądzono pana Giersza o uprawianie polityki, jakby polityką miało być zwykłe apelowanie o uczciwość. Otóż z bukmacherką w Polsce jest bardzo źle. Niedawno jedna z wielkich światowych firm zrezygnowała z udziałów w polskim rynku, i to przed aferą hazardową. Jak powiedzieli pracownikom szefowie: "Polacy za często wygrywają, statystycznie dwa razy częściej niż gracze w innych europejskich rynkach". Częściej wygrywają, bo częściej znają końcowe wyniki i przebieg spotkań, karne, czerwone kartki - na komputerach wszystko to widać, na przykład nagłe obstawianie niby banalnych zdarzeń, za to o wysokim kursie...

Mój przyjaciel, który miał w Polsce sieć punktów bukmacherskich, zaobserwował również grupę młodych ludzi, wygrywających co tydzień po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jego recepta była prosta - do tych jasnowidzów wysyłał grupę przyjaciół, hm, trochę lepiej zbudowanych, a ci doradzali młodzieńcom, żeby... obstawiali gdzie indziej. No to tamci przenieśli się na Słowację, do Austrii, a dziś grają w internecie. Oszukując nie tylko właścicieli firm, ale kibiców grających nie według ustawionych meczów i informacji od kolegów z boiska, kortu, ale typują z wyczucia, analizy formy, kontuzji, serii ostatnich gier...

Ci ludzie, przynoszący najwięcej pieniędzy do kas, są regularnie nabijani w butelkę. A zdążyli się uzależnić, bo każdy kiedyś jakimś cudem trafił, wygrał, zarobił. Ale lepiej jakby zakładał się dalej, jak musi, z kolegą przy piwie - bo pieniądze zostają wśród przyjaciół i można je wydać na kolejne piwo i kebab. Kibice sami mogą wyeliminować oszustów, jeśli przestaną być naiwni, i płakać po kolejnych niespodziankach, które zdemolowały im kupon.

A zagrożenia są nie tylko w Polsce - w Stanach mafie bukmacherskie kontrolują NBA, korumpując młodych koszykarzy, przyszłe gwiazdy, jeszcze w akademikach, podrzucając im kasę na auta, dziewczyny, narkotyki. Potem przychodzą tylko po zwrot pożyczki. Największe gwiazdy sportu zamieszane były w kantowanie graczy - że przypomni się sprawę Wayne'a Gretzky'ego (obstawiała jego żona), czy ostatnio Wayne'a Rooneya (głupia czerwona kartka w meczu, w którym nic się nie działo, podejrzany jest jego ojciec). Tę chorobę uważa się za niegroźną, bo niby to nie my się zakładamy i nie my tracimy pieniądze. Ale przy okazji ktoś kradnie nam emocje i wiarę w sens sportu, w którym Messi może nie strzelić karnego. Ale może kurs w necie był wtedy 50:1?

Minister Giersz ma moje pełne poparcie. A kto lobbuje za zakładami - zazwyczaj jest przez bukmacherów zatrudniony w dziale reklamy. Łatwy pieniądz, łatwe kłamstwa, ale warto pokazać lobbystom, że nie jesteśmy idiotami i że przestaniemy grać znaczonymi kartami. Bez waszej kasy padną szajki. One nie inwestują swoich pieniędzy, tylko wasze, naiwnych. Bez nich zginą. I wtedy sport odżyje.

Autor jest ekspertem stacji Orange Sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24