Ale z drugiej strony ładniejsze dziewczyny wybierają piłkarzy - prawdopodobnie nie chodzi tu zatem wcale o rozum, i to niestety przykre.
Przykrych spraw jest więcej. Minister sportu wypalił, że w piłce nożnej wypacza się, wciąż i wciąż, wyniki meczów. Najpierw posądzono pana Giersza o uprawianie polityki, jakby polityką miało być zwykłe apelowanie o uczciwość. Otóż z bukmacherką w Polsce jest bardzo źle. Niedawno jedna z wielkich światowych firm zrezygnowała z udziałów w polskim rynku, i to przed aferą hazardową. Jak powiedzieli pracownikom szefowie: "Polacy za często wygrywają, statystycznie dwa razy częściej niż gracze w innych europejskich rynkach". Częściej wygrywają, bo częściej znają końcowe wyniki i przebieg spotkań, karne, czerwone kartki - na komputerach wszystko to widać, na przykład nagłe obstawianie niby banalnych zdarzeń, za to o wysokim kursie...
Mój przyjaciel, który miał w Polsce sieć punktów bukmacherskich, zaobserwował również grupę młodych ludzi, wygrywających co tydzień po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jego recepta była prosta - do tych jasnowidzów wysyłał grupę przyjaciół, hm, trochę lepiej zbudowanych, a ci doradzali młodzieńcom, żeby... obstawiali gdzie indziej. No to tamci przenieśli się na Słowację, do Austrii, a dziś grają w internecie. Oszukując nie tylko właścicieli firm, ale kibiców grających nie według ustawionych meczów i informacji od kolegów z boiska, kortu, ale typują z wyczucia, analizy formy, kontuzji, serii ostatnich gier...
Ci ludzie, przynoszący najwięcej pieniędzy do kas, są regularnie nabijani w butelkę. A zdążyli się uzależnić, bo każdy kiedyś jakimś cudem trafił, wygrał, zarobił. Ale lepiej jakby zakładał się dalej, jak musi, z kolegą przy piwie - bo pieniądze zostają wśród przyjaciół i można je wydać na kolejne piwo i kebab. Kibice sami mogą wyeliminować oszustów, jeśli przestaną być naiwni, i płakać po kolejnych niespodziankach, które zdemolowały im kupon.
A zagrożenia są nie tylko w Polsce - w Stanach mafie bukmacherskie kontrolują NBA, korumpując młodych koszykarzy, przyszłe gwiazdy, jeszcze w akademikach, podrzucając im kasę na auta, dziewczyny, narkotyki. Potem przychodzą tylko po zwrot pożyczki. Największe gwiazdy sportu zamieszane były w kantowanie graczy - że przypomni się sprawę Wayne'a Gretzky'ego (obstawiała jego żona), czy ostatnio Wayne'a Rooneya (głupia czerwona kartka w meczu, w którym nic się nie działo, podejrzany jest jego ojciec). Tę chorobę uważa się za niegroźną, bo niby to nie my się zakładamy i nie my tracimy pieniądze. Ale przy okazji ktoś kradnie nam emocje i wiarę w sens sportu, w którym Messi może nie strzelić karnego. Ale może kurs w necie był wtedy 50:1?
Minister Giersz ma moje pełne poparcie. A kto lobbuje za zakładami - zazwyczaj jest przez bukmacherów zatrudniony w dziale reklamy. Łatwy pieniądz, łatwe kłamstwa, ale warto pokazać lobbystom, że nie jesteśmy idiotami i że przestaniemy grać znaczonymi kartami. Bez waszej kasy padną szajki. One nie inwestują swoich pieniędzy, tylko wasze, naiwnych. Bez nich zginą. I wtedy sport odżyje.
Autor jest ekspertem stacji Orange Sport
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?