Przytuła: Cracovia zdecydowanie lepiej gra u siebie

Jacek Żukowski / Gazeta Krakowsa
Krzysztof Przytuła (pierwszy z prawej) w barwach Cracovii
Krzysztof Przytuła (pierwszy z prawej) w barwach Cracovii Polskapresse
- Uważam, że wszystko siedzi w głowach chłopaków. Trener na pewno uczula ich na to, że na wyjazdach nie zdobywają punktów - o grze Cracovii mówi jej były piłkarz Krzysztof Przytuła.

Najlepszym wyjściem z kryzysu jest wygrana. Cracovia po niedzielnej porażce w Gdyni ma to szczęście, że nie musi aż do soboty czekać na spotkanie, tylko już w jutro będzie miała okazję do gry - z Zagłębiem Lubin (godz. 17.45).

Kibice mogą liczyć na znacznie lepsze spotkanie swoich ulubieńców niż to ostatnie, bo mecz odbywa się w Krakowie, a tu "Pasy" spisują się znacznie lepiej.

Jednak problem wyjazdowy nurtuje wszystkich. Jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego na obcym terenie Cracovii idzie jak po grudzie, nie znajduje też jej były zawodnik Krzysztof Przytuła, ekspert stacji Canal +.

- To ciężki temat - mówi. - Uważam, że wszystko siedzi w głowach chłopaków. Trener na pewno uczula ich na to, że na wyjazdach nie zdobywają punktów, ale im więcej poświęca temu uwagi, tym jest gorzej. Piłkarze muszą sami rozegrać spotkanie w swoich głowach. Muszą wyjść na mecz i skupić się na tym, by grać skutecznie, a nie rzucać się na przeciwnika, tylko grać swoją solidną piłkę, przede wszystkim z uwagą w defensywie. Co nie oznacza wcale tego, żeby grali defensywnie. Są drużyny, które wolą grać na wyjazdach, ale Cracovia z pewnością do nich nie należy. Ma taki styl, że chce jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Na wyjazdach jest z tym ciężej, są straty w środkowej linii, które w przypadku "Pasów" często kończą się stratą bramki. Brak koncentracji przy stałych fragmentach gry też robi swoje. Zresztą to problem złożony, gdy ja grałem, też były z tym kłopoty.

Nie od dziś gra na wyjazdach jest wielką bolączką Cracovii. Tak było też po awansie do ekstraklasy, gdy ekipa Wojciecha Stawowego, która zajęła jak do tej pory najwyższe, bo 5. miejsce, też miała z tym kłopot. Wtedy występował w niej Przytuła.

- O wiele gorzej szło nam na wyjazdach - mówi. - Jestem zdania, że boiska się przecież niczym nie różnią. Piłkarze na pewno jechali do Gdyni z zamiarem zdobycia 3 punktów, ale żeby tego dokonać, musieliby lepiej grać w defensywie. My popełnialiśmy błędy indywidualne i dlatego traciliśmy bramki. Cracovia też popełnia błędy u siebie, ale widać asekurację, zawsze jest kolega, który naprawia błąd. Widać, że jest większa asekuracja i mobilizacja.

Według Przytuły czwartkowy mecz będzie kluczowy w walce "Pasów" o utrzymanie. Jeśli wygrają, wrócą do gry. Krakowianie nie mogą patrzeć na tabelę, muszą myśleć o wygraniu dwóch meczów z rzędu. A przynajmniej wygraną u siebie potwierdzić remisem na obcym boisku. Wtedy będą mieć szansę na uratowanie się.

Wiadomo, że Cracovia w czwartkowym meczu będzie musiała się obyć bez pauzujących za kartki Hesdeya Suarta i Arkadiusza Radomskiego oraz Mateusza Bartczaka, który przyszedł do Krakowa właśnie z Zagłębia i aby mógł zagrać przeciwko swojemu byłemu klubowi, krakowianie musieliby przelać na konto lubinian 100 tys. zł. O ile jednak Bartczaka i Radomskiego będzie można zastąpić - zagrają Boljević i Szeliga, o tyle jest problem z obsadą lewej obrony. Trener Szatałow próbował już różnych wariantów, będzie musiał wybierać między Struną, Puzigacą a Kosanovicem, a wtedy w środku zagra Jarabica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24