Puchar Polski. Wieczysta Kraków po zwolnieniu Franciszka Smudy też nie wygrywa

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Puchar Polski na stadionie Wieczystej przy ulicy Chałupnika w Krakowie
Puchar Polski na stadionie Wieczystej przy ulicy Chałupnika w Krakowie Anna Kaczmarz / Polska Press
W meczu 1/32 finału Pucharu Polski piłkarze Wieczystej Kraków, występujący po raz pierwszy pod wodzą Rafała Jędrszczyka, przegrali z Radunią Stężyca 0:2 i odpadli z rozgrywek. Losowanie następnego etapu odbędzie się w piątek o godz. 12.

Zwolnionego w poniedziałek Franciszka Smudę zastąpił jego dotychczasowy asystent Rafał Jędrszczyk. Na jak długo? Na razie nie ma odpowiedzi na to pytanie, gdyż negocjacje Wieczystej z Garbarnią w sprawie przejęcia jej szkoleniowca Macieja Musiała przeciągały się i niewykluczone, że do tej roszady w ogóle nie dojdzie. Jak bowiem słyszymy, wobec postawy Garbarni sam trener zrezygnował z przyjęcia tej oferty.

- Jestem pracownikiem klubu i wypełniam swoje zadania. Czy poprowadzę zespół w sobotnim meczu w III lidze? To są decyzje prezesa i dyrektora sportowego - mówi obecny szkoleniowiec Wieczystej.

Jędrszczyk dokonał kilku roszad w składzie. Zabrakło w nim Sławomira Peszki, więc opaskę kapitana przejął wracający do składu Adrian Frańczak. Z konieczności zagrał na lewej obronie i nie był to udany występ. Emmanuel Kumah, który pełnił tę rolę w sobotnim spotkaniu ze Stal Stalowa Wola (1:1), tym razem został ustawiony wyżej, ale nie stanowił zagrożenia dla rywala, jakiego można było się po nim spodziewać.

Ponadto na środku obrony zameldował się Patryk Kołodziej, który w tym sezonie nie miał miejsca w wyjściowym składzie.

Na prawej stronie drugiej linii zagrał Michał Mak, a Maksymilian Hebel został ustawiony w środku, bardzo ofensywnie, tuż za plecami Jakuba Bąka, pełniąc wręcz rolę drugiego napastnika. I właśnie Hebel w pierwszej połowie najczęściej usiłował niepokoić Kacpra Czajkowskiego. Trzeba jednak od razu dodać, że nie były to próby udane. Najbardziej spektakularna nastąpiła po kwadransie gry, gdy piłkarz Wieczystej podjął próbę przelobowania bramkarza Raduni z 45 metrów. Piłka przeleciała nad głową golkipera, ale minęła słupek o kilkadziesiąt centymetrów.

Hebel w tej sytuacji nie zdecydował się ani na podanie do Kumaha, ani na samotną szarżę. Pewnie w głowie miał swoją akcję sprzed sześciu minut, która skończyła się stratą piłki. Wtedy z kolei przegapił moment, gdy mógł zagrać prostopadle do Maka.

Pod bramką gości zawodził też wspomniany Kumah, szczególnie w 25. minucie, gdy nie zdecydował się na natychmiastowy strzał, a gdy już go wykonał, piłka poleciała wysoko nad poprzeczką. Podobnie zachował się Bąk siedem minut później.

Akcje ekipy Sebastiana Letniowskiego były groźniejsze. Eryk Sobków i Janusz Surdykowski popisali się świetną dwójkową akcją, wymieniając piłkę na jeden kontakt, ale ostatecznie strzał Radosława Stępnia został zablokowany przez Denysa Favorova.

Później zagrożenie stworzył sam Bartosz Plewka, wybijając piłkę wprost pod nogi Stępnia po dośrodkowaniu Szymona Nowickiego, ale błyskawicznie się zrehabilitował, broniąc jego chimeryczny strzał (dobitka była już niecelna).

Był natomiast zupełnie bezradny, gdy w 40. minucie Sobków przebiegł z piłką zupełnie nieatakowany od połowy boiska, po czym oddał ostry plasowany strzał z 16 metrów. Gol do szatni nie był końcem nieszczęść gospodarzy, bo druga bramka padła tuż po wyjściu drużyn na drugą połowę.

Ponownie w roli głównej wystąpił Sobków, który tym razem podał w polu karnym do Szymona Nowickiego, a ten ograł obrońcę i umieścił piłkę w bramce Wieczystej.

Wieczysta oddała pierwszy celny strzał na bramkę gości dopiero w 57. min za sprawą Bąka. Chwilę później Jędrszczyk zdecydował się na zmiany, wpuszczając wracającego po kontuzji Thibaulta Moulina oraz Radosława Majewskiego. Dało to pewien efekt, bo były reprezentant Polski zyskał okazję oddania celnego strzału z wolnego, lecz Czajkowski błędu nie popełnił.

Gospodarze przejęli inicjatywę, ale był to w dużej mierze efekt taktyki przyjętej przez gości, którzy woleli atakować z kontry. Kolejną okazję Sobków miał jednak po ataku pozycyjnym, po dośrodkowaniu Rafała Kosznika. Przestrzelił w bardzo dogodnej sytuacji i fani krakowian, którzy jak zwykle zapełnili trybuny niemal do ostatniego miejsca, wciąż wierzyli w przełamanie.

I gdyby Czajkowski dwukrotnie nie wybił piłki (w tym na poprzeczkę) po strzałach Moulina, ich nadzieje mogły się ziścić. Tyle że ciągu dalszego nie było, mimo kilku naprawdę dobrych okazji do zdobycia gola.

Koniec końców Wieczystej nie udało się więc powtórzyć osiągnięcia z ubiegłego sezonu, gdy w 1/32 finału wyeliminowała I-ligowego Chrobrego Głogów. Krakowskim kibicom na pocieszenie została możliwość zrobienia sobie zdjęcia z trofeum, które w ramach promocji rozgrywek zostało ustawione na zapleczu trybun przy Chałupnika (obejrzyjcie zdjęcia w galerii).

1/32 finału Pucharu Polski

Wieczysta Kraków - Radunia Stężyca 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Sobków 40, 0:2 Nowicki 49.
Wieczysta: Plewka - Favorov (66 Klimczak), Augustyn, Kołodziej, Frańczak - Pietras (58 Moulin), Gamrot - Mak, Hebel, Kumah (66 Linca) - Bąk (58 Majewski).
Radunia: Czajkowski - Orłowski, Dejewski, Kosznik - Nowicki (77 Zynek), Baszłaj, Stępień, Letniowski, Straus - Sobków, Surdykowski (90 Górski).
Sędziował: Leszek Lewandowski (Gliwice). Żółte kartki: Bąk, Majewski - Baszłaj, Orłowski, Stępień, Nowicki. Widzów: 800.

Kibice Wieczystej Kraków z Pucharem Polski

Kibice Wieczystej z Pucharem Polski! Wielka gratka dla krako...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Puchar Polski. Wieczysta Kraków po zwolnieniu Franciszka Smudy też nie wygrywa - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24