Radomski: Dobrze, że przełamaliśmy się właśnie z Wisłą

Jacek Żukowski
Arkadiusz Radomski (z prawej)
Arkadiusz Radomski (z prawej) GrzegorzSroka.com
- Myślę, że na pewno po takim zwycięstwie z Wisłą przyjdą dobre czasy dla nas. Było dużo szczęścia, ale ostatnio nam go brakowało, więc oby tak dalej - o derbach opowiada kapitan Cracovii, Arkadiusz Radomski.

Nie dotrwał Pan do końca derbów - czyżby odnowiła się kontuzja pachwiny?
Nie nastawiałem się na to, że wyjdę i będę grał. Trzy dni nie trenowałem, bolało mnie i był znak zapytania. Ale wyszedłem, zagrałem, ale potem coś mnie "ciągnęło" i nie miałem już szans na jakiś bieg, by dać z siebie więcej, więc poprosiłem o zmianę.

Brał Pan w ogóle pod uwagę taką możliwość, że nie zagra Pan w meczu z Wisłą?
Obawiałem się, że po 10 minutach będę musiał zejść. To było najgorsze. Powiedziałem trenerowi, że może tak być, ale stwierdził, że nie ma problemu i żebym spróbował.

Z tego, co Pan mówi, to niedzielny występ był jednak bardzo ryzykowny.
Tak, bo odczuwałem ból i wiedziałem, że to nie wróży dłuższej gry, ale cóż - w takim meczu bardzo chce się wystąpić. Dobrze, że nam się udało i wygraliśmy.

Jak Pan zapamięta tę "świętą wojnę"?
To był taki mecz, który mógł się różnie rozstrzygnąć - w dwie strony, bo Wisła miała swoje sytuacje bramkowe, myśmy również mieli, chociaż rywale mieli ich więcej. Zapominamy już jednak o tym, przecież wygraliśmy to spotkanie.

A z kibiców jest Pan zadowolony?
Bardzo, publiczność wspierała nas od samego początku i to było dobre. Naprawdę bardzo pozytywne i trzeba kibicom za to bardzo podziękować.

Trudno sobie było wymarzyć lepszy moment na przełamanie niż w meczu takim jak ten.
Wiedzieliśmy, że ten moment musi nastąpić i dobrze, że udało się w takim spotkaniu.

Do momentu kontuzji Pańska gra dobrze wyglądała, nieźle radziliście sobie w środku pola.
Nie wiem, miałem wrażenie, że coś nie grało. Graliśmy innym ustawieniem i czułem, że za mało angażujemy się w grę do przodu, coś mi nie pasowało.

Jednak paraliżowaliście akcje rywala.
Tak, ale odczuwałem, że coś było nie tak. Mało było ofensywy, jeśli się miało piłkę, to nie było jej za bardzo gdzie zagrać do przodu.

Do końca trzeba było drżeć o wynik, bo 1:0 to żadna przewaga, a jedna akcja może wszystko zmienić...
Tak, potem oglądałem spotkanie z ławki - Wisła była bardzo niebezpieczna, wrzucając piłki w nasze pole karne, tak więc stwarzają sobie sytuacje, a naszą winą było to, że się za bardzo cofnęliśmy i daliśmy Wiśle pole do popisu.

Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, że Wisła grająca w europejskich pucharach wcale nie była lepsza.
Nie, ale myśmy trochę jej pomagali, bo miała parę sytuacji z naszą pomocą - było to nieodpowiedzialne z naszej strony.

A Pan czuje, że to może być taki moment przełomowy.
Myślę, że tak, na pewno po takim zwycięstwie z Wisłą przyjdą dobre czasy dla nas. Było dużo szczęścia, ale ostatnio nam go brakowało, więc oby tak dalej.

Rozmawiał Jacek Żukowski / Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24