P rzez polską piłkę w ostatnich dniach przetoczył się prawdziwy front, przepraszam za to popularne określenie, g...burzowy. Z natężeniem dyskutowano więc o liczbie zmian, które mogłyby zagwarantować bezpieczeństwo przemęczonym długą przerwą w grze piłkarzom, analizowano jak izolacja wpłynęła na formę arbitrów i czy przełożyła się na to, że eksportowy arbiter Szymon Marciniak nie został wezwany przez VAR w 95. minucie derbów Pomorza, przerzucano się też argumentami w kwestii licencji dla bezdomnego wciąż Rakowa.
Prawdziwa erupcja nastąpiła jednak dopiero przy roztrząsaniu kwestii zarobków piłkarzy i - jakżeż trzeba być daleko od tego środowiska, by taką opcję rozważać z poważną miną - ewentualności wprowadzenia salary cap. Dla niewtajemniczonych: to zasada obowiązująca w amerykańskich ligach i określająca limit wydatków na pensje zawodników. W dużym uproszczeniu - w jej ramach muszą poruszać się właściciele klubów decydujący czy lepiej posiadać trzy znakomicie opłacane gwiazdy i rzeszę tanich wyrobników, czy jednego krezusa i sporą grupę solidnych przeciętniaków. Efektem końcowym ma być wyrównanie szans konkurentów i minimalizacja groźby bankructwa.
Bądź na bieżąco i obserwuj
O sensie wprowadzenia takich rygorów w polskiej piłce mówi się od dawna, zwłaszcza po kolejnych klęskach klubowych w pucharach, gdy świadomość horrendalnego przepłacania marnych kopaczy rośnie w narodzie proporcjonalnie do frustracji. Potem kurz opada, a po roku cały cykl rozpoczyna się od nowa. A może raczej cyrk, bo wszyscy wiedzą, że polskie salary cap jest po prostu nierealne, bo uczciwość stanowi towar rzadszy niż deficytowy, o czym wie każdy, kto próbował przyjrzeć się księgowości i bilansom finansowym klubów. Pamiętacie na przykład licencyjny szum wokół Ruchu Chorzów, gdy okazało się, że oficjalna i dozwolona karnymi ograniczeniami wysokość pensji jest jedynie dodatkiem do właściwej wypłaty, której podstawą były niekontrolowane obowiązki reklamowo-promocyjne? A przecież w ligowych realiach nie był i nie jest to wyjątek. Nie wiadomo więc kto odgrywał lepszą komedię - jej aktorzy czy naiwnie zadziwieni kontrolerzy.
Już dobre dwie dekady temu, czyli de facto w minionym stuleciu, od jednego z prezesów klubów na pytanie o finansowe bezpieczniki usłyszałem, że salary cap po polsku doprowadziłoby do szalonej licytacji pod stołem, w wyniku których piłkarze i tak zarobiliby jeszcze więcej, a ich pracodawcy jeszcze szybciej wpadaliby w długi. I jestem przekonany, że pod tym względem czas w lidze nad Wisłą stanął w miejscu i nawet pandemia nie mogła zmienić tej mentalności.
Musisz to wiedzieć
Zobacz i zapamiętaj
To jest zabawne
Zobacz koniecznie
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?