Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk: Głaskanie nic nie daje. Można w szatni rzucić różnymi słowami

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk
Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk Przemysław Świderski
Rozmowa z Rafałem Pietrzakiem, lewym obrońcą Lechii Gdańsk, przed meczem z Lechem w Poznaniu.

Nie idzie Lechii w ostatnich meczach. Nie planowaliście spotkania we własnym gronie czy wyjścia na kolację, żeby porozmawiać o całej sytuacji i się zmobilizować?

Mogę zapewnić, że takie spotkania były już wcześniej. Musimy wrócić do podstaw i do tego, co dany zawodnik musi wykonywać w trakcie meczu. Jeśli to robiliśmy, to nasza gra wyglądała w miarę dobrze i punktowaliśmy. Inaczej będzie tak jak w meczu z Radomiakiem, gdzie tracimy trzy gole i praktycznie nie stwarzamy sobie sytuacji bramkowych. Nad tym musimy popracować. Były rozmowy wewnątrz drużyny i wspólne wyjścia jeszcze przed meczem z Radomiakiem i to nie raz. Każdy z nas musi zdać sobie sprawę z sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Patrząc na Waszą grę, to nie widać ognia i że naprawdę gracie o życie. Dlaczego?

Gdyby był ogień, to trener nie mówiłby po meczu, że tak nie może wyglądać drużyna na boisku. Nie potrafimy stwarzać sytuacji bramkowych. Gdyby one były to odbiór mediów czy kibiców byłby inny, a pewność siebie poszłaby w górę. Trzeba jednak sobie powiedzieć, że nie ma ognia czy błysku w akcjach ofensywnych. To jest zadanie całej drużyny, a po meczu z Radomiakiem do poprawy jest nie tylko ofensywa, ale i defensywa. Na tym musimy się skupić.

Nie wszyscy zawodnicy mają przedłużone kontrakty, brakuje spokojnej głowy. To ma wpływ na Waszą grę?

Oczywiście, że tak i od tego się nie ucieknie. Mam przecież rodzinę. Były prowadzone ze mną rozmowy, ale teraz jest cisza. Mam trzy miesiące do końca kontraktu, mam wstępne pytania z innych klubów. Mam kontrakt w Lechii do czerwca i na pewno będę dawać z siebie wszystko. Staram się przyjeżdżać do klubu z uśmiechem na twarzy i wiarą, że uda się wyjść z tej trudnej sytuacji. Czas jednak nie stoi w miesiącu, a patrząc pod kątem rodziny będę musiał podjąć inne kroki skoro ze strony Lechii jest cisza.

Czy byłbyś gotowy grać w Lechii nawet w razie spadku do Fortuny I ligi?

Jako pierwszy zawodnik określiłem się, że chcę w Lechii zostać. Były rozmowy, a jest cisza. Teraz to już pytania do prezesa i dyrektora sportowego.

W Poznaniu czeka Was trudny mecz. Nawet jeśli przegracie, to ważne w jakim stylu?

Taktyka obrona przez trenera jest taka, żeby cała drużyna broniła. Nie jest jednak tak, że nie mamy atakować i stwarzać sytuacji. W meczu z Górnikiem graliśmy cofnięci, ale były akcje w ofensywie, strzały, dośrodkowania i widać, że coś się działo. Do tego musimy wrócić. Jak idziemy do przodu to musi być ogień. Na treningach ćwiczymy atak szybki, kontratak i to musi być w meczu na boisku.

Ważne jest, żeby na mecz w Poznaniu nie wyjść ze spuszczonymi głowami, a po straconym golu stracić ochotę do gry?

To jest najtrudniejsze. Drużyna musi być jednością, musimy iść w tym samym kierunku. Nie może być tak, że ktoś wejdzie na 5-10 minut i będzie mu obojętne czy wygramy czy przegramy.

Masz do sobie pretensje za mecze z Koroną i Radomiakiem?

W meczu z Radomiakiem mam do siebie pretensje, że przy pierwszej bramce nie doskoczyłem do przeciwnika. Jak patrzę na swoje statystyki w grze obronnej, to większość pojedynków mam wygranych. W drugiej połowie poszedłem wyżej i szukaliśmy swoich szans, więc dwie kontry poszły moją stroną i nie zdążyłem wrócić. To jednak wynikało z tego, że chcieliśmy gonić. Z Koroną w defensywie wydaje mi się, że zagrałem dobre spotkanie.

Dusan Kuciak powiedział, że jak jesienią był kapitanem i zajmował się innymi rzeczami, to wiadomo jak to się kończyło. Dobrze, że teraz skupia się na sobie?

Może akurat to by pomogło gdyby Dusan wziął to wszystko w swoje ręce i w swoim stylu. Ciągłe głaskanie nic nie daje. Można czasami wejść do szatni i rzucić trochę różnymi słowami, bo może całej drużynie właśnie to jest potrzebne. Nikt nie zapomniał jak się gra w piłkę, ale mental nie działa. Pewność siebie uleciała z drużyny i to musi wrócić. Obrońcy muszą wrócić do tego, żeby nie robić nic specjalnego w ataku. Zawodnicy ofensywni muszą skupić się na atakowaniu, a my zajmiemy się defensywą.

CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje

Jak wygląda sytuacja w szatni? Nastroje przed meczem z Lechem są bojowe czy raczej jest przygnębienie?

Nie jest tak, że nie umiemy grać albo, że nie ma tego czegoś na treningach. Jest taktyka i na boisku trzeba ją zrealizować.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk: Głaskanie nic nie daje. Można w szatni rzucić różnymi słowami - Dziennik Bałtycki

Wróć na gol24.pl Gol 24