Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk: Powrót do kadry to jeden z celów. W Belgii nauczyłem się agresywności [rozmowa]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk
Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk Fot. Karolina Misztal
Rozmowa z Rafałem Pietrzakiem, nowym piłkarzem Lechii Gdańsk.

Jak to się stało, że tak szybko przeszedłeś z Mouscron do Lechii?

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Tydzień temu w niedzielę grałem mecz w lidze belgijskiej, a w poniedziałek dostałem telefon od menedżera, że jest zainteresowanie ze strony Lechii. Były konkrety ze strony klubu i trenera Piotra Stokowca, a ja też miałem swoje sprawy osobiste, że chciałem wrócić do Polski. Chciałem w Belgii zostać do końca sezonu, ale ponieważ dostałem bardzo dobrą ofertę z Gdańska, to zdecydowałem się od razu na ten transfer. Cieszę się, że w Mouscron nie robili mi problemów tylko zrozumieli sytuację.

Lechia chciała Ciebie już pół roku temu?

Były zapytania z Gdańska i rozmawiałem z trenerem Stokowcem, ale wtedy chciałem wykorzystać swoje pięć minut i spróbować szczęścia poza Polską. Teraz jestem w Lechii i chcę grać jak najlepiej.

Jesteś gotowy do gry praktycznie od zaraz?

Oczywiście. Jestem cały czas w treningu, w grze, więc fizycznie nie będzie problemów. Mogę zagrać już w Kielcach z Koroną, ale decyzja należy do trenera. Ja tu jednak przyjechałem po to, żeby grać na siedzieć na trybunach czy na ławce rezerwowych.

Rywalizacja na lewej obronie z Filipem Mladenoviciem zapowiada się pasjonująco?

Znam chłopaków z ligi, bo przecież graliśmy przeciwko sobie i wiem, że Mladenović ma w Lechii niepodważalną pozycję. Rywalizacja pomoże całej drużynie, a ja przyjechałem, żeby wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie. Mam też swoje cele.

Mladenović jest też o dwie żółte kartki od zawieszenia na dwa mecze.

Zawsze chyba miał dużo kartek, ale taki już jest bałkański charakter. Miałem w drużynie kilku Serbów w drużynie, to jak tylko rozmawiali ze sobą, to wydawało się, że zaraz jakaś wojna wybuchnie.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

Jak odbierasz półroczne zetknięcie z ligą belgijską?

Pod względem piłkarskim poziom na pewno jest w Belgii wyższy niż w Polsce. Organizacyjnie, to zależy od klubu. W topowych jak Anderlecht czy Standard Liege to wszystko jest na wyższym poziomie. Brakuje stadionów, bo w Belgii nie ma tak ładnych, jak w Polsce. Nie ma też takiej atmosfery na meczach, jak u nas i tego mi brakowało.

To Kenny Saief powinien dać sobie radę w polskiej ekstraklasie?

Na pewno tak, ale spokojnie. Znam go, bo graliśmy z Anderlechtem w lidze i sparingach, więc wiem na co go stać. Pokazał się nie raz z dobrej strony. Potrzebujemy czasu, bo jest sporo nowych zawodników i drużyna musi się zgrać, ale trenerzy wiedzą co robią.

Jak pojechałeś do Mouscron, to nie czułeś, że trafiłeś do innego świata, w którym sobie nie poradzisz?

Problem był tylko taki, że nie byłem z chłopakami na zgrupowaniu i trener powiedział wprost, że muszę przejść mini obóz. I muszę powiedzieć, że to był najtrudniejszy obóz jaki miałem pod względem przygotowania fizycznego. Miałem bardzo dużo biegania, mieliśmy trenera Niemca, więc to była stara szkoła niemiecka. Piłkarsko było OK. Największa różnica jaka jest między naszą ligą i belgijską, to tam jak zawodnik ofensywny dostanie piłkę, to nie kalkuluje tylko jego pierwsza myśl to pojedynek jeden na jeden. To jest ich mentalne przygotowanie, żeby za dwa, trzy lata grać w topowych drużynach. Oczywiście byłem rozliczany z tego jak broniłem, ale jak tylko mój boczny pomocnik dostawał piłkę, to od razu trzeba było iść na obieg.

Mówisz, że masz swoje cele. Jednym z nich jest reprezentacja Polski, bo na lewej obronie trener Jerzy Brzęczek nie ma nadmiaru bogactwa?

To też był jeden z powodów, że chciałem wrócić do Polski, bo liga belgijska nie jest bardzo popularna, a rodzice i znajomi mieli problemy, żeby znaleźć transmisje z meczów. Mam nawet nie pół roku, bo trzy miesiące, żeby się pokazać. Nie będzie łatwo, ale wierzę w swoje możliwości.

Z ligi polskiej, paradoksalnie, może być Tobie bliżej do kadry?

Tak, bo grając w Wiśle Kraków dostałem powołanie, a wyjechałem do Belgii i już do reprezentacji nie trafiłem. Jeśli będę grał regularnie, a Lechia będzie miała dobre wyniki, to ja będę miał łatwiejszą drogę, żeby wrócić do reprezentacji.

Jesteś bocznym obrońcą, ale sam przyznałeś, że lepiej grasz do przodu niż do tyłu?

W piłce teraz jest tak, że boczni obrońcy grają bardzo dobrze do przodu, a mają więcej problemów w tyłach. W topowych drużynach tego tak nie widać, bo grają głównie do przodu. Wiem co muszę poprawić. Trener Bernd Hollerbach grał na mojej pozycji w Bundeslidze i dużo rozmawialiśmy. Nauczył mnie bardziej ostrego podejścia, bo tłumaczył, że jestem za miły i wszyscy mnie lubią w drużynie. Musiałem nauczyć się więcej agresywności na treningu, kogoś kopnąć albo złapać za koszulkę. Jak się zmieniłem w podejściu do kolegów w drużynie, to trener mówił, że tego właśnie oczekiwał, a chłopaki się śmiali, że jak przychodziłem to byłem miły, a teraz wszystkich kopię. To oczywiście w żartach.

Z mniej przyjemnych rzeczy, to rozmawiałeś już z kolegami z Lechii, jak długo pensji nie dostali?

Wiadomo, że są jakieś problemy i ja też dostałem takie informacje. Jestem zaprawiony w bojach, bo w Wiśle Kraków przez sześć miesięcy nie dostawałem pensji. Odpukać, mam nadzieję, że w Lechii tak nie będzie.

Teraz Wisła nie odzywała się do Ciebie?

Odzywała się, ale miałem już wszystko ustalone z prezesem i trenerem w Lechii, a jestem takim człowiekiem, że staram się dotrzymać obietnic. Dostałem telefon z Wisły, jak już byłem w Gdańsku, więc nie było szans, żebym zmienił zdanie.
Trener Piotr Stokowiec mówi, że aby pogodzić Ciebie i Filipa, to możesz zagrać jako skrzydłowy. Widziałbyś się na tej pozycji?
Po pobycie w Belgii to chyba mogę zagrać na każdej pozycji. Grałem na lewej i prawej pomocy, a nawet w środku. Gdzie trener będzie mnie chciał, tam postaram się zagrać jak najlepiej. Boki pomocy nie są dla mnie problemem, bo trzeba grać do przodu i do tyłu.

Przed Lechią maraton, bo wkrótce mecze co trzy dni, ale też ciekawe spotkania z Legią Warszawa, Arką Gdynia i ćwierćfinał Pucharu Polski.

Znam terminarz, ale wiem też, że w naszej lidze nie ma łatwych meczów. Wszyscy myślą, że jak ktoś przyjedzie do ligi polskiej, to pozamiata. Tak nie jest, a nasza liga weryfikuje niektórych zawodników.

Pele ma problemy zdrowotne i zmaga się z depresją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rafał Pietrzak, piłkarz Lechii Gdańsk: Powrót do kadry to jeden z celów. W Belgii nauczyłem się agresywności [rozmowa] - Dziennik Bałtycki

Wróć na gol24.pl Gol 24